To dziesiąte już dzieło Leeny Lander. Autorka pisze dość specyficznym stylem, gdyż kiedy wszyscy w dzisiejszych czasach przedstawiają swoje książki w czasach przeszłych lub jako pamiętniki opowiadane przez samych bohaterów, pani Lander pisze w trybie teraźniejszym lub tak jak wspominałam przed chwilą jako bohater powieści. Te dwa style w "Rozkazie" mieszają się, choć ten pierwszy jest znacznie częstszy. Pisarka w swojej książce nie pisze również tytułów rozdziałów, ani ich nie numeruje. Jeden wątek od drugiego rozpoznajemy po prostu dużą przerwą i rozpoczęciem tekstu od nowego akapitu. Rzadko można spotkać się z taką postawą rzeczy, co na początku może też nieco przeszkadzać. Trudno może być się do tego przyzwyczaić, jednak nie jest to niemożliwe i kiedy człowiek wczyta się już w książkę, to po prostu nie może się od niej oderwać, a strony lecą płynnie i nawet nie obejrzymy się, kiedy powieść dojdzie do końca. Jakby tego wszystkiego było jeszcze mało, autorka pod koniec każdego z ważniejszych momentów, dodaje własny fragment, który może coś mówić, zdradzać czytelnikowi. Wszystko jednak zostaje tajemnicą, aż do końcowego rozstrzygnięcia. Nie można powiedzieć, aby "Rozkaz" był dla każdego, tak samo jak dla każdego nie jest fantastyka, czy horror. Ta powieść to przede wszystkim dzieło psychologiczne, taki dreszczowiec, można by powiedzieć, więc ma ono trochę powagi, która nie będzie odpowiadała każdemu, a szczególnie w wieku młodszym, młodzieżowym. Zdecydowanie uważam, że książka bardziej nada się dla osób poważniejszych, starszych, bardziej doświadczonych, chodź kto wie, są w końcu gusta i guściki. Powieść rozpoczyna się od bardzo krótkiego fragmentu, jeszcze normalnego, zaciekawiającego czytelnika do dalszego odkrywania fabuły, potem jest nieco inaczej, bardziej mrocznie, zagadkowo, ciekawie. Trudno jest się domyślić, co mogło się przydarzyć bohaterom i to jest cała zabawa z dziełem i jego niezwykła cenność. Książka nie jest rozbudowana, tak aby trzeba było się bać, że się w niej zgubimy podczas czytania, co to, to nie, jednak czas akcji wymaga troszkę wiedzy oraz wyobraźni. Powieść odbywa się w roku tysiąc dziewięćset osiemnastym, więc sami rozumiecie, trzeba mieć jakieś poczucie historii i toczącej się wojny. Bohaterowie "Rozkazu" są chyba najlepsi w tym wszystkim, bo to w końcu w gruncie rzeczy o nich tu chodzi. Ich dialogi nie są zbyt zmyśle, nudne, wręcz przeciwnie. Mnie jako czytelniczkę najbardziej interesowała przesłuchiwana Natalia, która naprawdę wiele ukrywa, nawet własną tożsamość. Rozpoczynając czytać książkę, nie sądziłam, że tak mnie wciągnie i pewnie wy też nie będziecie o tym wiedzieć, aż do momentu kiedy do niej nie wejdziecie. Cóż, na koniec można powiedzieć jeszcze słów kilka na temat okładki. Jak widać, nie jest ona zbytnio zmyślna, ale na swój własny sposób ciekawa i zachęcająca do lektury, po prostu patrząc na nią człowiek chce wiedzieć, co się stało na wyspie i dąży do prawdy. Jeżeli miałabym porównać książkę do czegoś, co znają niemal wszyscy, a przynajmniej do czegoś na większą metę, to porównałabym ją do filmu "Wyspa Tajemnic", który miałam okazję już recenzować. Książka podobnie jak seans, budziła u mnie mały postrach, a w szczególności niezaspokojoną ciekawość, którą zaspokoiłam w pełni po zakończeniu lektury. Serdecznie polecam książkę każdemu wielbicielowi zagadek oraz szlachetnych czynów i bohaterów.