Russian devil recenzja

„(..)był ciemnością, która mnie pochłaniała. Nie zważał na jakiekolwiek szkody. Liczył się tylko on sam”.

Choć doskonale wiem, że „Russian Devil” jest debiutem, w moim odczuciu wcale na taki nie wygląda. Ta niedługa, licząca sobie trochę ponad dwieście stron historia została napisana bardzo lekkim, ale fajnym i rozbudowanym stylem, który sprawiał, że nie trudno było się oddać przyjemności czytania.

Patrząc na dość pokaźną ilość przeczytanych przeze mnie romansów mafijnych, tylko niewielka ilość to te, których fabuła rozgrywa się w Rosji – dodając do tego fakt, że nasi bohaterowie to studenci, jest to historia, która z pewnością się wyróżnia.

Rodion Aristow to książę mafii. Budzi respekt wśród innych, pozwala sobie na wybryki, które nikomu innemu nie uszłyby płazem. Przyzwyczajony do tego, że kobiety same pchają mu się do łóżka, nigdy nie musiał się za żadną uganiać.

Mavis Belov to dziedziczka znanej sieci hoteli. Choć życie w luksusie i wśród ludzi którzy mają masę pieniędzy, nie jest dla niej niczym nowym, to nigdy nie czuła się tam komfortowo.

Ich historia zaczyna się, gdy na jednej z imprez charytatywnych Mavis budzi zainteresowanie Rodiona. I tak samo dobrze, jak wie, kim on jest, wie też to, że powinna się trzymać od niego z daleka. Jak jednak go unikać, gdy młody mężczyzna zapragnął jej dla siebie i nie ma rzeczy, której by w związku z tym nie zrobił?
Zauroczenie czy obsesja?
Przypadek czy przeznaczenie?
Czy Mavis dostrzeże w rosyjskim diable cień dobroci? Czy może to właśnie on zniszczy w niej wszystko, co dobre?

***

Zanim podjęłam się współpracy przy tym tytule i przeczytałam część otrzymanego tekstu, rzucił mi się w oczy tekst informujący o tym, że książkę miała na wattpadzie niemal milion wyświetleń i choć akurat takie reklamy niespecjalnie mnie przekonują, to akurat w przypadku tej historii, wcale się nie dziwię, że spodobała się tylu osobom, bo to naprawdę fajna książka.

Niedługa, ale dynamiczna, mroczna i zaskakująca. Bohaterowie wykreowani na dość nieidealne postacie, zwłaszcza Rodionowi miałbym wiele do zarzucenia. Podobało mi się to, że choć wiele rzeczy działo się dość szybko, to autorka konsekwentnie odkrywała karty i dała nam możliwość obserwacji tego, jak w bohaterach zachodzą zmiany. Cordelia Frost w bardzo fajny sposób połączyła romans z sensacją, dając nam przeżyć nie tylko te gorące namiętne chwile, ale tez te mrożące krew w żyłach.

Podsumowując, uważam, że „Russian Devil” to naprawdę dobrze napisany debiut, który potrafił rozbudzić we mnie wiele skrajnych emocji. Podobał mi się pomysł na fabułę, polubiłam bohaterów, ( choć początkowo, byłam pewna, że Rodiona już nic nie uratuję ) i naprawdę świetnie spędziłam czas z tą historią. Jeśli ukaże się kolejny tom serii, z pewnością będę chciała go przeczytać, bo o ile się nie mylę historia Rai, może być równie fascynująca, jak ta jej starszego brata.

POLECAM!