„Pan Ryba” to książką wchodzącej do świata literatury pisarki Katarzyny Majsner. Fabułę swojej debiutanckiej powieści oparła o znaną większości społeczeństwa baśń o złotej rybce. Każdy będąc dzieckiem, marzył, aby ją złapać i spełnić swoje trzy życzenia. Bohaterka książki – siedmioletnia Klara Leszczyk chcąc odzyskać ukochanego ojca przygotowuje się do złapania Ryby Złotej, która według legendy rodzi się raz na 7 lat i tylko w dniu jej narodzin istnieje największa szansa na jej złapanie.
Bohaterowie książki są nijacy. Na pierwszy plan wysuwa się postać głównej bohaterki, która oprócz tego że jest dobrym, pracowitym i odważnym dzieckiem jest wielką tajemnicą. Nie wiemy jak wygląda, jakie ma włosy, oczy. Mój obraz tej dziewczynki jest tylko schematyczny oparty na ilustracjach w książce. Drugą ważną postacią jest Pan Ryba, który nie jest po prostu opisany. Wiemy, że to ryba, ma wąsy, jest pomocny i tyle. Reszta bohaterów to również bardzo słabo opisane tło historii. Opisy postaci są bardzo pobieżne i jak dla mnie nie przemyślane. Autorka zabiera czytelnikowi możliwość przeniesienia się do historii i poznania bohaterów, którzy jakby nie patrzeć są najważniejsi.
Bardzo słabo opisane są także miejsca w których rozgrywa się akcja. Czytając książkę nie potrafiłam w myślach wyobrazić sobie, gdzie to jest. Mój obraz to jakby małe poucinane kawałki, które nie składają się w całość. Jest jakiś las, potem mostek i pole rzepaku już w całkiem innym miejscu. Uważam, że brak opisów miejsca bardzo zubaża książkę i sprawia, że opowieść kiepsko się czyta.
Gdy sięgałam po „Pana Rybę” miałam całkiem inny obraz tej historii. Oczekiwałam pięknej historii o małej dziewczynce, która chce spełnić swoje marzenie o złapaniu Ryby Złotej i odzyskaniu ukochanego ojca. A zostałam przeniesiona w bardzo mocną fantastykę. Zawartość książki ma się nijak do opisów zamieszczonych na jej okładce. Historia książki jest bardzo skomplikowana i rozbudowana, ale jednocześnie zbyt pobieżnie opisana. Brakuje w niej magii i tajemniczości. Jest to sucha historia, jakby był to jakiś średnio napisany dziennik lub poucinane kadry filmu. Zero emocji. Bardzo mi się nie spodobało zakończenie książki, jest bardzo specyficzne i nie takie jakby można było się spodziewać w książce dla dzieci. Podsumowując, jest to oczywiste, że historia nie może być identyczna do wspomnianej baśni o złotej rybce, ale uważam, że przedstawiona historia jest bardzo naciągana i aż za bardzo wymyślona.
Wiadomo, jak w każdej książce można doszukać się morału, w tej również. Autorka podkreśla wartości takie jak pomoc drugiej osoby, więź i miłość w rodzinie, przyjaźń oraz bogactwo, które jest złudnym szczęściem. Mimo ważnych przesłań, nie sięgnęłabym drugi raz po tą książkę.