Rzeki płyną swoim rytmem, nie spieszą się, nikt ich nie pogania, podobnie jak nasze życie. One mają czas, toń spokojna i niewzruszalna rządzi ich biegiem. Wystarczy, że się na chwilę zapatrzymy w tafli wody i pozwolimy ponieść odległym marzeniom. Być sam na sam z nią, bez świadków, rozumieć się bez słów ...
W Niebielowie, małej miejscowości pod zaborem rosyjskim mieszka rodzina Terechowiczów. Matka i trzy córki – Klara, Róża i Amelia wiodą życie nie pozbawione problemów. Ojciec poszedł na wojnę i słuch po nim zaginął. Całe utrzymanie rodziny spadło na kobiety. Klara, najstarsza z córek, marzycielka, ciężko pracująca, dbająca, aby rodzinie niczego nie zabrakło. Ona wzbudza największe emocje wśród mężczyzn. Ma w sobie tajemniczą aurę, która przyciąga każdego mężczyznę, nawet jak dziewczyna nie zwraca na niego uwagi. Amelia, wyjeżdża do miasta do pracy w szpitalu polowym. Tam poznaje rannego żołnierza, który zostaje jej mężem. Wracają razem do majątku, gdzie Jan sprawnie zabiera się za zarządzanie gospodarstwem. Czuje się jak u siebie i stara się wyciągnąć kobiety z kryzysu finansowego. Klara dostrzega w relacji młodych małżonków tajemnicę, ale nie jest w stanie jej odkryć. Dlaczego ten związek ją dziwi i nie daje spokoju? Róża, najmłodsza z sióstr, trzpiotka, kochająca uciechy i dostatek, zabawy i modne stroje. Również chciałaby wyjść za mąż, ale jest najmłodsza, więc najpierw winna to uczynić Klara. Jednak ona nie rwie się do zamążpójścia. Wokół rodziny zaczyna się kręcić syn właściciela sklepu, tylko czy któraś z wolnych sióstr zwróci na niego uwagę? Jakie będą zamiary młodzieńca? Czy siostrzana miłość i zrozumienie są w stanie przetrwać zmieniające się koleje losu? Czy pojawienie się w rodzinie mężczyzn nie zakłóci dotychczasowego miru domowego? A może sytuacja zmieni się tylko na lepsze? Warto się przekonać, sięgając po tę lekturę.
Rzeki płyną, jak chcą to wzruszająca rodzinna saga, trochę krótka, ale w swojej objętości zmieściła wiele wątków rodzinnych. Autorka przeprowadza nas przez zawiłe losy rodziny Terechowiczów, pełne krzywd i bólu. Mnóstwo przeciwności losy dotyka te kobiety, walczą nie tylko o przetrwanie, ale i o … miłość. Każda z nich pragnie kochać i być kochana, mieć przy sobie tę drugą bliską osobę. Ale nie każda czyni o to starania. Jedna z nich, Klara, ma ogromne powodzenie u mężczyzn, ale nie jest szczęśliwa. Być może lokuje uczucia w niewłaściwym partnerze? Również czasy, w których przyszło im żyć, nie sprzyjają romansom i poszukiwaniom męża. Wojna to walka o życie i zdrowie, o chleb i przetrwanie. Zazwyczaj w takich czasach miłość schodzi na dalszy plan …
Akcja powieści toczy się spokojnie, swoim rytmem brnie przez koleje losu. Wydawało mi się, że już na samym początku jestem w stanie przewidzieć losy sióstr, ale w pewnym momencie autorka mnie przechytrzyła, zwiodła i zaskoczyła. Moje przewidywanie się nie spełniły. A najbardziej zaskoczyło mnie zakończenie. Nie warto się nastawiać, że zawsze będzie miło i przyjemnie, czasem szczypta nieprzewidywalności jest wskazana i pożądana. Niedopowiedziane zakończenie daje nadzieję na dalszy ciąg losów bohaterek … Nie wiem jakie są plany autorki w tym zakresie, ale myślę, że za jakiś czas się przekonamy. Zabrakło mi trochę w tej powieści szerszego portretu psychologicznego bohaterek, jeszcze większych emocji i wzruszeń, wniknięcia w głąb duszy każdej z nich, aby wydobyć, to co najpiękniejsze i co drzemie w najskrytszych miejscach.
Ta powieść zapewni miłe spędzenie kilku chwil w ciepłym nastroju, nastroju nostalgii i wzruszeń, w miłym i doborowym towarzystwie ciekawych postaci.