W Polsce prawnie uznane są cztery mniejszości etniczne: romska, tatarska, karaimska i łemkowska. Tej ostatniej poświęcona jest książka Marka A. Koprowskiego „Łemkowie – losy zaginionego narodu”. Tytuł ten może komuś mylnie zasugerować, że przeczyta o bardzo dawnych dziejach sięgających czasów biblijnych. Jednakże, historia którą przybliża Koprowski wraz ze znamienitymi Łemkami z dziada pradziada – Teodorem i Marią Gocz oraz Bogdanem Gambalem - obejmują przede wszystkim wydarzenia najnowsze z XX wieku, wciąż żywe w pamięci i wspomnieniach całych rodzin.
Narodowy Spis Powszechny w 2002 roku wykazał, że w Polsce przynależność do łemkowskiej grupy etnicznej zadeklarowało niecałe 6000 osób. Z kolei w 2011 roku, przy inaczej sformułowanych pytaniach, aż 10 500 osób zaznaczyło, iż identyfikują się jako Łemkowie. Co ciekawe, w końcowej części książki Koprowskiego, łemkowski intelektualista Bogdan Gambal wspomina o próbach manipulacji tym wynikiem przez Fundację Batorego, a pisząc jaśniej, dążeniu do ukrainizacji Łemków w Spisie, tym samym do dyskryminacji tej mniejszości.
Bogdan Gambal podkreśla też, że Ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych i językach regionalnych z 6 stycznia 2005 r. p (…) po raz pierwszy po wojnie zdefiniowała kim są Łemkowie. Jest w niej napisane wprost, że jest to grupa etniczna, czyli bezpaństwowy naród, który nie jest zorganizowany w żadnym państwie zewnętrznym. Ma swój język, zwyczaje i w znaczący sposób odróżnia się od innych narodów. Ze względu na to, że w trakcie procesowania ustawy pojawiły się wątpliwości, to Sejm przyjął tzw. wyjaśnienia do ustawy stwierdzające, że w przypadku Łemków za etniczną łemkowską mniejszość należy uznawać tę część społeczności, która nie uważa się za część narodu ukraińskiego.
Z pozostałych rozdziałów, obejmujących wspomnienia Teodora Gocza, a następnie jego małżonki Marii Gocz, płynie bogata w szczegóły opowieść o losach ich rodzin sięgających I wojny światowej, później przymusowych wysiedleń w ramach „Akcji Wisła”, aż do powrotu w rodzinne strony, na ziemie przodków, aby w Zyndarowej założyć Muzeum Kultury Łemkowskiej. Przede wszystkim Teodor doświadczył w swoim życiu licznych niesprawiedliwości wynikających m.in. z łemkowskiego pochodzenia, o których zdecydował się opowiedzieć i do końca swoich dni zabiegał w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości i Praw Człowieka w Strasbourgu o oczyszczenie swojego nazwiska z fałszywych zarzutów. Podkreślał też, że dla Łemków „Akcja Wisła” wciąż trwa, gdyż nigdy nie uzyskali żadnego zadośćuczynienia, choćby przeprosin.
Na stronach książki Koprowskiego wielokrotnie przewijają się wzmianki o austro-węgierskim obozie internowania Talerhof z czasów I wojny światowej tzw. pierwszym obozie koncentracyjnym w Europie. Trafiali do niego Łemkowie, wielu intelektualistów, wybitnych przedstawicieli tej grupy etnicznej straciło tam życie. Jednym z nich był duchowny pochodzenia łemkowskiego Maksym Sandowycz – Święty Maksym kościoła prawosławnego kanonizowany w 1994 roku.
W całej książce wydarzenia z różnych dekad nie są zbyt uporządkowane, niektóre informacje chciałoby się przeczytać na początku, a nie pod sam koniec, lecz może taki był zamysł autora i współtwórców. Przykładowo, być może wzmianki na ostatnich stronach, o tym że w XVII i XVIII wieku na ziemiach łemkowszczyzny dominowały wpływy propolskie i księża stanowiący łemkowską inteligencję polonizowali się, nie mają większego znaczenia dla współczesnej tożsamości tej grupy etnicznej, gdyż później musieli dostosować się do innych realiów i wpływów, aby trwać. I dopasowują się do dziś, jednocześnie zaznaczając, że są, byli i będą.