Na Ziemi żyje 12 miliardów ludzi.
Ilość dziennych narodzin jest o 300 tysięcy większa niż liczba dziennych zgonów. Naszej planecie zdecydowanie grozi przeludnienie, a co się z tym wiąże również szybkie wyczerpanie jej zasobów naturalnych. Wynikiem całkiem wykorzystanych gleb będzie powszechny głód, a efektem zagęszczenia ludności częste konflikty społeczne. Jedyną nadzieją dla ludzkości jest więc skolonizowanie innej planety. Niestety te, które znajdują się w naszym układzie słonecznym w ogóle się do tego nie nadają, a znalezienie jakiejś w dalszych obszarach jest niemożliwe.
Ludzie jednak nie wiedzą, że nad ich losem czuwa siła wyższa, która ma również i swój cel w skolonizowaniu nowego globu. To właśnie dzięki jej pomocy dosłownie z dnia na dzień odkryta zostaje podobna do Ziemi planeta w dosyć bliskim układzie Alfa Centauri.
Rozpoczynają się przygotowania do misji badawczej. Po raz pierwszy w kosmos ma wyruszyć międzygalaktyczny statek, który będzie leciał w sumie około 3 lat, dlatego wszystko musi być idealnie przygotowane.
Tymczasem w cieniu wyprawy rozgrywają się potyczki religijne. Kościół wyznawców szatana, wie dzięki przepowiedniom Sybilli, że na nowej planecie znajduje się jaźń ich bóstwa, która może zostać sprowadzona na naszą Ziemię, jedynie w ludzkim ciele. Sataniści umieszczają więc na statku wybraną przez siebie osobę, która ma posłużyć jako jego naczynie. Księgi Sybilli są jednak również znane chrześcijanom, dlatego także Watykan lokuje na Marku Aureliuszu swojego szpiega. Jego misją jest sabotowanie lotu.
Jeden statek, trzy misje i ośmioro ludzi. Które z zadań uda się wykonać i ile osób przetrwa? Musicie już przeczytać sami.
Wrażenia i rekomendacje
Dariusz Domagalski jest polskim autorem, publikującym zarówno dzieła zwarte, jak i teksty publicystyczne w czasopiśmie Science Fiction, Fantasy i Horror. W zeszłym roku napisał on powieść o sławnym wampirze Vladzie Drakuli, która z tego co pamiętam przyjęta została przez czytelników dosyć dobrze. Tym razem uraczył on nas powieścią o kosmicznej wyprawie, która przeraża nas nie walkami z obcymi, a rozwijającymi się emocjami w uczestnikach misji.
Fabularnie książka jest do około połowy dość spokojna. Przygotowania do podróży, zagrywki religijne oraz historia kapitana statku Huberta Zettenberga na przemian wprowadzają nas w zaistniałą przed wylotem sytuację. Następnie przez długi okres czasu lecimy przez niezgłębioną ciemność kosmosu. Strach, odizolowanie, poczucie ogromnej samotności to emocje, które odczuwane są przez wszystkich z załogi, ale poprzez sposób w jaki pisze Pan Domagalski przechodzą one również w pewnym stopniu na nas. Od pewnego momentu pojawia się również mrok. Ciemna strona, która istnieje w każdym człowieku dochodzi do głosu i to właśnie wtedy akcja nabiera rozpędu.
Uczestnicy wyprawy są różnorodni pod względem narodowości i charakterów. Każdy z nich posiada inne, potrzebne w trakcie podróży oraz po lądowaniu na planecie, umiejętności. Zostali szczegółowo dobrani i przeszkoleni. Nie powiem, że są to postacie, które od razu się lubi i którym się kibicuje. Każdy z nich ma swoje problemy i popełnia błędy, jednak właśnie chyba ten realizm ludzkiego zachowania powoduje, że można się wczuć w ich sytuację.
Niestety mimo licznych plusów ma ta powieść, według mnie, również słabszą stronę. Nawiązanie do instytucji religijnych, fanatyczni członkowie oraz sam pomysł na wyprawę przez kosmos po złego boga, nie przypadł mi do gustu. Tak jak zakończenie jest według mnie świetne, tak w trakcie historii wszystkie religijne wstawki mnie trochę irytowały.
Książka "Silentium Universi" wywołuje w człowieku wiele emocji. Nie jest to lekka i prosta opowiastka na wolną chwilę, po którą każdy może sięgnąć. Sądzę, że jako grupę docelową określiłabym bardziej starszych odbiorców, gdyż młodsi mogą nie zrozumieć jej zakończenia. Wielokrotnie w trakcie czytania zapadałam się w ten mroczny i tajemniczy kosmos, który wywoływał u mnie niepokój. Przeczytajcie a nie pożałujecie.