Siedmiu mężów Evelyn Hugo recenzja

Jest to pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam i na pewno nie ostatnia. Bardzo się cieszę, że zaczęłam akurat od tego tytułu i trochę żałuję, że sięgnęłam po nią dopiero teraz. Jednak z drugiej strony pęka mi serca na myśl, że już nigdy nie przeczytam tej historii po raz pierwszy.. myślę, że jeśli również pokochaliście tę historię to dokładnie wiecie o co mi chodzi.

Obawiam się, że nie starczy mi słów aby opisać to jak ta książka mi się spodobała i jakie wywarłą na mnie wrażenie. Już od początku styl autorki ogromnie przypadł mi do gustu, a historia zaczyna się ogromnie ciekawie, przez co nie można się oderwać. Zdecydowanie jest to jedna z tych książek, którą bardzo ciężko odłożyć, kiedy już się zacznie.
Moim największym problemem podczas czytania tej książki było to, że z jednej strony nie mogłam jej odłożyć, czytało mi się ją ekspresowo szybko i niesamowicie byłam ciekawa jak to się potoczy i nawet nie wiedziałam kiedy leciały mi kolejne strony a z drugiej kompletnie nie chciałam jej kończyć. Nie wyobrażałam sobie momentu w którym będę musiała się rozstać z tymi bohaterami i kiedy on w końcu nastąpił to poczułam ogromną pustkę w sercu, którą muszę przyznać, czuję do teraz.

Ta historia jest napisana tak realistycznie, że do teraz nie mogę uwierzyć, że jest to fikcja i to jest jeden z głównych powodów przez który nie mogę się przyczepić absolutnie do niczego. Nie mogę pogodzić się z faktem, że po poznaniu tej historii nie mogę włączyć filmów o których była mowa i nie mogę zobaczę w nich Evelyn Hugo.
Niektórzy uważają, że w niektórych momentach się dłuży, być może, ale takie było właśnie życie Evelyn Hugo, raz lepsze, raz gorsze, nigdy całkowicie kolorowe, a jej historia idealnie pokazuje, że życie jest bardzo skomplikowane, jednak nie można się poddawać, trzeba ciągle przeć na przód, choćby po trupach do celu trzeba dążyć do realizacji swoich zamierzeń. Evelyn nie robi tego tylko dla siebie, robi to również dla swoich bliskich. Ta kobieta jest tak niesamowicie silną postacią, która jest w stanie narazić siebie i wytrzymać wszystko byleby tylko ochronić osoby, które szczerze kocha. Bardzo ją podziwiam.

Zakończenie, mimo że trochę przewidujące, pozostawiło ogromną pustkę w moim sercu.
Myślę, że jest to jedna z nielicznych historii do których będę często wracać nie tylko myślami.

Naprawdę ciężko było mi to ubrać w słowa, przepraszam but I’M IN LOVE.