„Siostry. O nadużyciach w żeńskich klasztorach.” – Monika Białkowska Czy zastanawialiście się kiedyś co się dzieje w takich klasztorach zakonnych? Powiem Wam, że za czasów gimnazjum jeździłam na rekolekcję do sióstr zakonnych. Wtedy było od groma młodzieży, wspólne śpiewanie, modlitwa. Ale.. nigdy nie przypuszczałam, ze takie zdarzenia jak te przedstawione w reportażu mają miejsce.. I choć znam jedną kobietę, która wystąpiła z zakonu to jakoś nie przeszło mi przez myśl, że może dochodzić do tak sprzecznych rzeczy z wiarą kościoła. „Żaden ludzki interes ani egoizm nie będzie w stanie zerwać świętych więzów, zaciągniętych u stóp ołtarza. Jeśli zaś nastąpi wyżebrane ich zerwanie, to stanie się to wyłącznie z twojej winy” Pomyślmy! Czy wina leży po jednej stronie? Absolutnie. Zawsze za daną rzeczą obydwie strony ponoszą winę. Konsekwencje. Tylko jedna z nich opuszcza bramy zakonu, a inni w nim zostają. Każda z kobiet, która przedstawiła swoją historię nie przestała wierzyć. Nadal wierzą, że Bóg istnieje, potrafią się modlić. Tylko to właśnie w klasztorze działy się dziwne rzeczy, obowiązuje kodeks, który przez lata nie został zmieniony. Świat podąża do przodu, lecz tam jakby się zatrzymał. W ciągu dnia nie można ani chwili odpocząć. Dzień zaczyna się skoro świt a już o 21 trzeba być w łóżku. Najlepiej jakby nie rozmawiać z innymi siostrami. Nie można lubić jednej siostry, trzeba żyć w wspólnocie. Obiecywanie czegoś innego przed wstąpieniem, a później nie dotrzymywanie słowa. Prawda, że straszne? Nie potrafię pojąć, dlaczego siostry zakonne są odizolowane od świata. Chcą studiować to pozwólmy im. Każdy grosz jest im liczony. Jak można karać za nieposłuszeństwo i udawać osła, który musi prosić o jedzenie? Czy tak powinno to wyglądać? Czas na modlitwę powinien być indywidualny, a nie według zegarka. Wcale się nie dziwię, że byłe siostry mówią, że w zakonie miały mniej czasu na spoufalanie z Bogiem aniżeli w świecie świeckim. Bardzo dobry reportaż, który pokazuje, że to co wydaje się nam święte jest cholernie zakłamane. Może nie zawsze tak jest, ale wydaje mi się, że zdarza się to coraz częściej. Siostry zakonne powinny się uśmiechać, a nie dostawać bury za to, że były aż nadto radosne. Zachęcam do przeczytania. Jak dla mnie bardzo emocjonująca lektura.