„Kto kocha, ma prawo oczekiwać szacunku i czułości dla swojej miłości, a nie testowania, ile z tej miłości udźwignie”
Nigdy nie uważałam, że życie zakonne jest mlekiem i miodem płynące. Ta książka pokazała mi, że za murami zakonów jest zdecydowanie gorzej niż mi się wydawało… Nigdy nie wiesz co się dzieje za zamkniętymi drzwiami. Cierpienie, poniżanie, a w niektórych zakonach wręcz odczłowieczanie. I to wszystko w imię Pana Boga, bo Bóg tak chce.
Dziewczyny wstępują do zakonów wierząc, że mają misję, że będą służyć Panu Bogu, będą bliżej Niego, a spotyka je życie na jakie nikt nie zasługuje…
Poważnie? Odkryte kostki, za dużo okruszków na talerzu? Podłoga myta nie tak, jak Bóg chce więc pokuta za karę?
Reportaż przedstawiony w bardzo dobrej formie, dobrze się czyta, autorka daje się „wygadać” swoim rozmówczyniom, nic nie narzuca.
Myślę, że opowieści tych kobiet są niezwykle, skłaniają do refleksji. A książka powinna być wstępem do publicznej dyskusji czy nadal tak to powinno wyglądać. To, że życie toczyło się w taki sposób 100 czy 200 lat temu na pewno powinno być głównym argumentem, żeby tak samo wyglądało w XXI wieku?