Masz autorów, których możesz czytać w ciemno? Pisarzy, przy których zapominasz o całym świecie i zatapiasz się w opisywane historie? Dla mnie taką osobą jest Paulina Hendel. Absolutnie uwielbiam jej styl pisania, a dodając do tego barwne opowieści i wyrazistych bohaterów, mamy przepis na bardzo dobrą fantastykę.
Nastka, Anka i Antek muszą przeprowadzić się na pół roku do cioć, których nie znają. Ich ojciec zmuszony jest wyjechać do Jordanii do pracy, by dzięki zarobionym pieniądzom móc spłacić matkę rodzeństwa. Kobieta ta, mimo że ich urodziła, nie przejmuje się dziećmi. Ma inną rodzinę i inne pociechy. Nagle jednak sytuacja się zmienia, a kobieta wymyśla, że mała Nastka będzie idealnym uzupełnieniem jej świata. Zamierza zabrać dziewczynkę od taty, Anki i Antka. Nie zrobi tego, jeżeli mężczyzna jej zapłaci. Rodzeństwo nie jest zadowolone, że musi rozstać się z ojcem i spędzić ten czas pod opieką obcych sobie ludzi w obcym mieście. Kiedy jednak przybywają do Grobowic, szybko okazuje się, że ich obawy były w pełni uzasadnione, a miejsce, którego nie da się znaleźć na mapach, skrywa w sobie wiele tajemnic.
Mamy tutaj słowiańskie demony i słowiańskich bogów, czyli dokładnie to, do czego autorka zdążyła nas już przyzwyczaić w swoich poprzednich powieściach. Jeżeli czytałe(a)ś Żniwiarza i Zapomnianą Księgę, warto również sięgnąć po historię z Grobowic. Wprawdzie Wisielcza Góra nie jest bezpośrednio powiązana w powyższymi opowieściami, ale i tak miło wrócić do świata pełnego demonów. To znaczy miło w tej książkowej wersji, bo w rzeczywistości wolałabym, żeby demony trzymały się ode mnie z daleka.
Wisielcza Góra jest delikatniejsza od wspomnianych już wyżej serii z demonami w roli głównej. Przede wszystkim głównymi bohaterami są tutaj dzieci. Wprawdzie Anka ma już prawie osiemnaście lat, ale wciąż jest tylko dzieckiem, które musi radzić sobie w życiu z trudnymi problemami. Jest najstarszą z rodzeństwa i to też na jej barkach spoczął obowiązek zajmowania się młodszą siostrą. I nie mam tutaj na myśli przypilnowania, by ta nie zrobiła sobie krzywdy lub też ktoś nie zrobił jej krzywdy. Anka musi też zastąpić jej matkę. Często razem z Antkiem traktują Nastkę jak malutką dziewczynkę, przez co nie dostrzegają tego, jak wiele ta mała widzi i rozumie. To właśnie ona jako pierwsza zorientowała się, co się dzieje w Grobowicach. Tak to już jest, gdy dorośli nie traktują dzieci poważnie.
Długo tej książki nie zamawiałam, później również długo musiała odstać na półce. Do świata stworzonego przez Paulinę Hendel zawsze wracam z przyjemnością. Początkowo powieść wydawała się być o niczym, ale kiedy już się rozkręciła, nie mogłam się od niej oderwać… nawet na wyjście do toalety. Musiałam jak najszybciej poznać jej zakończenie. Gdy już się spodziewałam, że wiem, jak to się skończy, autorka mnie zaskoczyła i poprowadziła akcję inaczej. Przyznam, że byłam w lekkim szoku i przez moment nie mogłam się zdecydować, czy mi się to podoba, czy nie. Rozumiesz, ułożyłam już sobie w głowie idealne zakończenie, a tutaj zostało to wywrócone do góry nogami i losy naszych bohaterów potoczyły się odrobinę inaczej.
Uwielbiam styl autorki. Słowa są tutaj tylko narzędziem, służącym do opisania historii, a nie historią samą w sobie. Nie potrzebuję w fantastyce pięknych opisów czy nadmiernego udziwniania. Lubię, kiedy wszystko przekazane jest prosto, tak aby czytelnik mógł skupić się na tym, co jest przekazywane za pomocą słów, a nie na samych słowach. Paulina Hendel ma właśnie taki styl.
Czekam na kolejne powieści, które wyjdą spod jej pióra. Czekam też na powrót Pierwszego w kolejnej historii. Mam nadzieję, że autorka nie będzie kazała długo nam czekać i już niedługo kolejna opowieść ujrzy światło dzienne, a my ponownie będziemy mogli wraz z bohaterami uganiać się za słowiańskimi demonami.