"Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" to książka bardzo inna od tych, które miałam okazję do tej pory czytać i ta odmienność jest jej największą zaletą. Chociaż czerpie z klasyki kryminału, sam pomysł autora jest dość odkrywczy, a fabuła tak poprowadzona, że przynajmniej ja płynęłam razem z bohaterem i zaniechałam wszelkich prób samodzielnego rozwiązania zagadki rezydencji Blackheath, bo tak wiele mylnych tropów i zwrotów akcji było po drodze, że po prostu wszelkie próby odkrycia przeze mnie tajemnicy przed głównym bohaterem spełzły na niczym.
Jeśli oglądaliście kiedyś seriale takie jak "Zdarzyło się jutro" czy "Detektyw Amsterdam" to tutaj mamy trochę podobny klimat. Główny bohater książki Turtona budzi się co dzień w ciele innej osoby, jednego z gości rezydencji Blackheath należącej do rodziny Hardcastle. Co wieczór młoda Evelyn Hardcastle ginie nad stawem w ogrodzie, a zadaniem bohatera jest wskazanie jej mordercy. Banalnie proste? Tylko z pozoru, bowiem każde kolejne wcielenie jest silniejszą osobowością niż poprzednio, na życie bohatera dybie co najmniej jedna osoba, a w jego głowie jest tylko jedna informacja łącząca go z własną przeszłością - tajemnicza Anna, którą za wszelką cenę chce ocalić, lecz zasady gry, w której bierze udział mówią jasno, że zwycięzca może być tylko jeden.
Tak pokręconej książki dawno nie czytałam, ale pokręconej w pozytywnym sensie. Akcja umiejscowiona w starej rezydencji otoczonej złą sławą i bohaterowie mający niejedne grzeszek na sumieniu, śledztwo prowadzone wśród gości i domowników jako żywo są hołdem autora dla królowej kryminału Agathy Christie. Jednak pomysł na to, czym w rzeczywistości jest Blackheath i wcielanie się w kolejne postacie przypomina fabułę najnowszych produkcji Netflixa. Książka jest udanym mariażem tradycji z nowoczesnością. Nie wiem tylko, czy do końca jestem przekonana zakończeniem całej historii. Mam uczucie lekkiego niedosytu, lecz nie potrafię określić, co dokładnie je spowodowało. Niemniej jednak lekturę serdecznie polecam - na pewno nie będziecie się z tą książką nudzić. Warto tylko podczas lektury "wyczyścić głowę" z myśli w tle i skupić się na fabule i postaciach zaludniających karty powieści, bo wymaga ona trochę więcej skupienia niż przeciętny kryminał.