Akcja “Tajemniczej wiadomości” toczy się dwutorowo - współcześnie, w 2017 roku, oraz podczas Drugiej Wojny Światowej, w 1943 roku. Aktualnie Luisa mierząc się ze śmiercią matki, znajduje na strychu walizkę ze starą, podręczną maszyną do pisania. Jak się okazało, ta należała do jej babki Stelli, która była czynną członkinią ruchu oporu w swoim rodzinnym mieście, w Wenecji. Powieść traktuje o dzielnych kobietach, które po cichu, ale z wielką odwagą i determinacją stanęły do walki z faszystowską siłą.
Louisa nie była świadoma wojennej przeszłości babci, wiedziała jedynie, że była ona włoską pisarką i wydała kilka książek na brytyjskim rynku. Zafascynowana swoimi pierwszymi odkryciami, sama będąc dziennikarką, wyruszyła w podróż do tego pięknego miasta. Łącząc siły ze znanym historykiem, spróbowała na nowo odkryć dzieje swojej rodziny, a tym samym i własne korzenie.
“Wojna jest okropna”. To jest pierwsze zdanie książki “Tajemnicza wiadomość” w części “Od autora”. Naprawdę? Mandy Robotham naprawdę użyła słowa “Okropna”? Okropna moim zdaniem może być sukienka. Okropne są obgadujące koleżanki. Wojna jest bestialska, okrutna, ohydna, próbująca odrzeć ludzką godność z jej należnych przymiotów. Po tym zdaniu moje dość pozytywne nastawienie do tej książki, całkowicie przygasło. Należę do tych osób z uporem maniaka sięgających po kolejne współczesne pozycje, których akcja zakorzeniona jest w czasie Drugiej Wojny Światowej, w poszukiwaniu wartościowych treści. Niestety stosunkowo rzadko kończę te powieści zadowolona… Jak jest z “Tajemniczą wiadomością”?
Na całe szczęście Autorka stanęła na wysokości zadania w tym wyścigu niezbyt wysoko zawieszonych poprzeczek i nie uraczyła Czytelnika kolejną mdłą, romantyzowaną opowiastką z wojną w tle. Owszem, pojawia się tutaj wątek miłosny, ale nie jest on nachalnie dominujący i naiwny, a dość stosownie odpowiada sytuacji w jakiej znajdowali się bohaterowie. Choć słownictwo używane w książce jest raczej proste, to bardziej nazwałabym je przystępnym, niż pospolitym. Całość czyta się dobrze i szybko. Momenty, w których mowa o samej Wenecji - o jej architekturze, planie ulic, uroku słońca zachodzącego nad zatoką - sprawiają, że staje ona czytelnikowi przed oczami niczym żywa.
Oczywiście nie stawiałabym tej powieści jako przykład źródła wiedzy historycznej, a bardziej jako czytelniczy wstęp do oswojenia się z tematem. To być może mogłoby zaowocować w przyszłości chęcią sięgnięcia przez czytelnika po bardziej wiarygodne publikacje. Nie mam niestety wiedzy aby stwierdzić, czy treść pokrywa się z historyczną prawdą o weneckim ruchu oporu, ale miałam wrażenie tendencyjności w umniejszaniu roli włoskich faszystów w Drugiej Wojnie Światowej. Właśnie ta zagadka sprawia, że zaczęłam mieć ochotę na poszukanie więcej informacji i dowiedzenie się, czy tak jak zostało to przedstawione w książce Robotham, było w rzeczywistości. Dlatego właśnie uważam, że “Tajemnicza wiadomość” w moim przypadku spełniła swoje zadanie, ponieważ obudziła głód wiedzy.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl