"Chcę czuć, że nie mogę bez niego żyć, a on beze mnie. Chcę nie móc oderwać od niego rąk i wiedzieć, że on ma tak samo. Chcę czuć dreszcze, kiedy go widzę i kiedy mnie dotyka."
Nikt nie mówił, że powrót w rodzinne strony będzie łatwy. Gdy 17-letnia Lea Woods, po kilku latach nieobecności wraca do miejscowości, w której mieszkała do dwunastego roku życia, jest kłębkiem nerwów. Choć z miejscem tym wiążą się naprawdę dobre wspomnienia, dziewczyna ma wrażenie, że zupełnie tu nie pasuje.
Ani tu, ani nigdzie indziej.
Cicha, niepewna siebie, boi się otworzyć i stać podatną na cierpienie. Z rezerwą podchodzi do Annie, która mimo kilku lat rozłąki wita ją z otwartymi ramionami.
Czy dziewczynie uda się przyjąć zaproponowaną jej przyjaźń i czy to lato okaże się dla niej łaskawe? A może zaoferuje jej znacznie więcej?
"Tamtego lata" Laury Savaes to wakacyjna historia oparta na motywie enemies to lovers. Akcja powieści zaczyna się naprawdę ostro i nie mam tu na myśli zbliżenia między bohaterami, a raczej pewną sytuację między nimi, kiedy to Lea daje wyraz braku sympatii do Flynna. Warto zaznaczyć, że czyni to nad wyraz dobitnie. Od tego zdarzenia oboje się nie znoszą, choć pod warstwą niechęci kryje się też inne uczucie, z którego żadne z nich nie chce zdać sobie sprawy. Do tego dochodzą ich osobiste kłopoty sprawiające, że kiełkujące między bohaterami uczucie nie ma podatnego gruntu.
Czy mimo przeciwności losu Leę i Flynna połączy głębsza relacja?
Jestem pełna podziwu dla pióra autorki! Coś wspaniałego! Każdy najdrobniejszy szczegół został tu tak wiernie odzwierciedlony, że miałam wrażenie, iż jestem naocznym świadkiem tego wszystkiego. Nie znajdziemy tu opisów przyrody, nie, za to widzimy nawet najmniejszy grymas twarzy, zwłaszcza Lei i Flynna, których przeżycia ukazane są tu jak na dłoni. Z ich ekspresyjnych sylwetek można czytać jak w otwartej księdze. Autorka dużo miejsca poświęca złożonej psychice bohaterów oraz okolicznościom wpływającym na ich postępowanie. Dogłębnie analizuje zwłaszcza psychikę Lei, postaci, o której od samego początku wiemy zdecydowanie więcej. Natomiast Flynn skrywa się w cieniu i dopiero w miarę rozwoju akcji poznajemy prawdziwą twarz bohatera oraz nekające go problemy. Przyznam, że w zaistniałej sytuacji młody mężczyzna zachował się naprawdę odpowiedzialnie, jednak w finale chyba przestraszył się konsekwencji pewnych kroków. Nie ma co się dziwić, gdyż nagromadzenie problemów na tym etapie życia musiało w jakiś sposób odbić się na jego psychice.
Jeszcze przed lekturą powieści byłam świadoma, że to emocjonalny rollercoaster, jednak rzeczywistość przerosła najśmielsze oczekiwania! Moje serce drżało raz po raz, na zmianę z radości i ze smutku. Całym swoim ciałem odczuwałam poszczególne wydarzenia. Miałam ochotę nie jeść, nie pić i nie spać, dopóki nie poznam zakończenia i choć przeczuwałam jego charakter, wywołało ono we mnie skrajne emocje. Brak mi słów żeby wyrazić moje uczucia, które towarzyszyły mi w trakcie lektury tej powieści. To trzeba poczuć na własnej skórze!
Szczerze polecam!
Moja ocena 9/10.