„Zbyt wiele anomalii rządzi naszym światem, a każda z nich napędza kolejną”
W naszych czasach terapia przestaje być tematem tabu. Coraz więcej osób wybiera się na nią, coraz więcej osób otwarcie o niej mówi. Jest to niezwykle ważne, ponieważ choroby psychiczne są tak samo niebezpieczne, jak choroby fizyczne. Może i czasami groźniejsze, ponieważ z takimi ciężej walczyć.
„Terapia” Klaudii Muniak opowiada o Luizie, mieszkance Warszawy. Kobieta chce walczyć ze swoją przeszłością, aby w końcu nastała równowaga w jej ciele i duszy. Wkrótce zaczyna być widać postępy. Luiza zaczyna nowy związek. Niestety doświadcza w nim przemocy. Ucieka przed światem do małej wsi, ale nie będzie jej dane odnaleźć spokój.
Długo czekałam na tę książkę. Okładka oraz opis zachwycają. Czytałam wiele pozytywnych opinii o twórczości Klaudii Muniak, więc nie mogłam się wprost doczekać, aż w końcu do mnie dotrze. Chwilę musiała poczekać na swoją kolej, a potem pełna nadziei do niej przysiadłam.
No i niestety srogo się rozczarowałam. Od początku miałam wrażenie, że zdania są napisane sztucznie. Czasami mam tak, że płynność autora_ki jest tak rewelacyjna, że przez książkę się płynie. Tutaj niestety zabrakło mi tej płynności. Zdania są zbudowane bardzo ciężko i w taki chaotyczny sposób.
Niestety również sylwetki bohaterów nie przypadły mi do gustu. Są nieco sztywni, dwuwymiarowi, a ja lubię, kiedy mam wrażenie, że bohater jest żywy. Niestety tutaj ich nie czułam. Co gorsza, strasznie mnie irytowali.
Historia opisana w książce miejscami wydała mi się przesadzona i do granic wydłużona. Opisy nużyły, przemyślenia głównej bohaterki męczyły. Zamiast współczucia do niej, czułam jedynie irytację. Nie polubiłam się z Luizą.
Nie mogłam wejść w tę historię. Co chwila coś mnie odrywało, nie mogłam się skupić na czytaniu. Wręcz zmuszałam się do czytania. Szkoda, bo książka wydawała się naprawdę interesująca i wiązałam z nią duże nadzieje.
Jednak nie wszystko było tam złe. Finalnie podobało mi się zakończenie, bo było bardzo nieoczywiste. Dopiero pod koniec zaczęłam coś podejrzewać. Jednak to duży plus, że mimo całego niezgrania się z książką zakończenie zachwyca.
Kolejnym plusem jest sam pomysł. Bardzo duże brawa należą się za motyw z terapią, szaleństwem. Dzięki temu do książki wdarła się nuta nieoczywistości. Świetnym zabiegiem było również wprowadzenie pamiętnika głównej bohaterki. To pozwoliło ją nieco lepiej poznać. Chociaż nie wpłynęło za bardzo na mój odbiór Luizy.
Czy polecam? Tak, szczególnie osobom, które lubią lżejszą odmianę thrillera. Oraz książki, których akcja toczy się powoli i leniwie.