Moje pierwsze spotkanie z literaturą skandynawską (G. Heivoll "Zanim spłonę") było raczej średnio udane, a później przez dłuższy czas nie miałam okazji, aby spróbować ponownie. W końcu przyszedł czas na zapoznanie się z twórczością Jo Nesbø, o którym słyszałam wiele dobrego. Na początek postanowiłam sięgnąć po pierwszą część serii z Harrym Hole.
Harry Hole przyjeżdża do Sydney, aby pomóc w śledztwie w sprawie śmierci Inger Holter. Towarzyszy mu sympatyczny Aborygen Andrew. Akcja rozwija się dość powoli, policjant zapoznaje się z dotychczasowymi postępami i dopiero później rozpoczyna dochodzenie. Próbuje poukładać sobie to wszystko w głowie, szuka sprawcy, doszukuje się jakichś powiązań wśród podobnych morderstw z ostatnich lat. Mimo wszystko idzie mu dość mozolnie, coś wciąż umyka, policja robi postępy, ale jednocześnie kręci się w kółko. Tak właśnie mijają kolejne dni i nieubłaganie zbliża się dzień powrotu Harry'ego do kraju. Czy do tego czasu uda mu się rozwiązać zagadkę? I ile będzie go to kosztować?
"Niestety z reguły za morderstwem kryją się raczej ludzkie brudy i smutne historie, motywy znacznie mniej wyrafinowane niż te, które można odnaleźć w powieściach Agathy Christie."
W między czasie bliżej poznajemy miasto i panujące w nim realia, ze szczególnym uwzględnieniem jego ciemnych stron. Znajdziemy tu też parę ciekawostek na różne tematy, co bardzo lubię w książkach. Trochę aborygeńskich opowieści, coś o pokoleniu hipisów i historie zwykłych ludzi - jest to świetnie urozmaicenie, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wątek kryminalny rozwija się dość powoli. Poza tym od czasu do czasu Hole przytacza swoje opinie na temat filmów. Autor wykreował ciekawe i barwne postacie, a każda z nich ma swoje większe lub mniejsze tajemnice. Z pewnością zadowoleni będą ci, którzy lubią zagłębiać się w psychikę bohaterów - znajdziemy tu sporo ich przemyśleń, rozważań na różne tematy i rozterek. Nie zabraknie też czegoś dla tych, którzy lubią wynajdywać rozmaite cytaty.
"Chodzi mi o to, że wszystko jest względne, prawda? A przez to tak cholernie skomplikowane."
Całe śledztwo jest dość zagmatwane - zarówno dla Harry'ego, jak i dla czytelnika. Razem z policjantem próbujemy snuć własne wnioski, szukać potencjalnego zabójcy i zrozumieć to, co dzieje się wokół. A z pewnością coś jest na rzeczy, niektórzy wiedzą więcej, niż mówią, używają zagadek, nie chcą czegoś powiedzieć wprost. Tylko czy to dobry pomysł?
Co do głównego bohatera miałam mieszane uczucia. Z jednej strony polubiłam go, jednak czasami trudno było mi zrozumieć pewne jego zachowania. Był sympatyczny, ale i impulsywny, co nie zawsze działało na jego korzyść. W ciągu swojego pobytu w Sydney zdążył nawiązać kilka znajomości, niektóre nawet bardzo bliskie, ponadto musiał stawić czoło pewnym trudnościom, które nie pozostały obojętne dla jego stanu psychicznego. Jeśli jesteście ciekawi tego, co się wydarzyło, zapraszam do lektury.
Nie jest to książka, która wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Właściwie, na początku szło mi dość mozolnie, ale potem było coraz lepiej. W końcu doszło do tego, że nie chciałam nawet na chwilę odrywać się od lektury. Ciekawią mnie dalsze losy Harry'ego Hole, więc z chęcią zabiorę się za drugą część serii - "Karaluchy".