Często zastanawiamy się, czy wiodąc przeciętne życie i mieszkając w polskim mieście na szarym blokowisku mamy szansę na to, żeby spotkało nas jeszcze coś ekscytującego. Coś, co oderwie nas od realiów, w jakich żyjemy i sprawi, że życie nabierze sensu, że nasze mniejsze lub większe porażki zostaną w jakiś sposób wykasowane i zaczniemy wszystko od nowa, z czystym kontem. Bohaterowie "Marzycieli i pokutników" wiodą żywot taki sam, jak większość Polaków. Większość z nich ma pracę, z której nie jest do końca zadowolona; rodzinę, która wchodzi na głowę, a także mnóstwo żalu do samych siebie o niezrealizowane marzenia z młodości. Każdego z nich jednak spotyka coś, co odmienia ich życie na zawsze. Coś nie do końca z tej ziemi. Coś, czego nie da się w logiczny sposób wytłumaczyć.
"Marzyciele i pokutnicy" to zbiór dziesięciu opowiadań. Każde z nich traktuje o czymś innym i celuje w różne grupy społeczne, jednak wszystkie łączy wątek paranormalny, a także przewijająca się tu i ówdzie czerwona ciężarówka, której historię poznajemy już w pierwszym opowiadaniu. Na końcu każdej historii znajdziemy przypis od autora, który wyjaśnia nam, co zainspirowało go do napisania tego w taki akurat sposób i skąd czerpał swoje pomysły.
Szczerze powiedziawszy mam bardzo mieszane uczucia. Na dziesięć opowiadań podobały mi się jedynie dwa - "Przewoźnik" oraz "W imię Twoje". Były pomysłowe, dopracowane i w miarę zaskakujące. Po ich przeczytaniu pokiwałam głową z podziwem, ba! opowiedziałam je nawet rodzicom, którzy też byli pod wrażeniem, bo te historie okazały się strzałem w dziesiątkę. Reszta albo mnie znudziła, albo nie wywarła większego wrażenia, albo zakończenie było kiepskie, albo zwyczajnie mnie zmierziło. Znalazło się kilka opowiadań z niesamowitym potencjałem ("Niepokorni", "Kopacze"), które kończą się szybko i bez jako takiej pompy, której się spodziewałam. Znalazły się też takie, w których odniosłam wrażenie, że kobieta jest dla autora czymś w rodzaju podgatunku. Jeśli kogoś trzeba obśmiać, zmieszać z błotem, zwalić winę za całe zło świata - najlepiej posłuży do tego kobieta. Okropnie mi się taki zabieg nie podoba. Kobieta znów została wsadzona w jakieś śmieszne ramy, w których spełniona może czuć się li i jedynie mając męża i gromadę dzieci ("Dzięki temu obudziła się w niej dusza prawdziwej kobiety, chciała mieć własny dom, kochającego męża, dzieci i czuć się szczęśliwa" - Niepokorni), w zamian otrzymując wieczne niezadowolenie ze strony współmałżonka, co oczywiście nie jest jego winą, bo on jest mężczyzną i musi przeżywać przygody, a ona, baba jedna, przeszkadza mu tylko.
Miałam nadzieję na konkretne, surrealistyczne opowiadania, a dostałam taką trochę gorzką pigułkę. Nie twierdzę jednak, że jest to zła książka. Pomysły na wszystkie te historie są naprawdę niezłe, żałuję jedynie, że wykonanie nie do końca przypadło mi do gustu.
Komu polecam? Osobom, które mają ochotę przeczytać coś lekkiego, polskiego, paranormalnego, momentami zakrawającego o horror, a które niezbyt przejmują się rolą kobiet w naszym zdominowanym przez mężczyzn świecie.