Kiedy świat obiegła wiadomość, że Matka Harry'ego Pottera, J.K. Rowling pisze powieść dla dorosłych, wszyscy zastygli w nerwowym oczekiwaniu. Informacja o tematyce książki chroniona była aż do dnia premiery, więc niecierpliwość była tym większa. Szczerze muszę powiedzieć, że mnie także udzieliła się ta wyjątkowa atmosfera, po trosze przypominająca oczekiwanie na kolejną część przygód o czarodzieju z Hogwartu. Czy było warto? Zdecydowanie!
Barry Fairbrother nie żyje. Małe miasteczko Pagford pogrąża się w żałobie - zarówno prawdziwej, jak i udawanej. Barry był radnym gminy Pagford, co oznacza, że pozostał po nim wakat. Rozpoczyna się polityczna gra, mająca na celu zajęcie tego wolnego miejsca. Przy okazji brudnej rozgrywki na jaw wychodzą długo skrywane tajemnice, które zmienią życie wszystkich mieszkańców miasteczka raz na zawsze.
Po przeczytaniu "Trafnego wyboru" chyba nikt już nie ma wątpliwości - J.K. Rowling naprawdę potrafi pisać. Jest autorką dojrzałą, która nie dała się zaszufladkować jako autorka jednej historii dla dzieci. Powiedzmy sobie szczerze - sława, pieniądze i popularność, jakie zyskała za sprawą cyklu o Harrym Potterze sprawiły, że już do końca życia mogła pławić się w sukcesie. Zamiast tego zaimponowała nam wszystkim wielką odwagą, publikując coś całkiem odmiennego, coś, na co mogła spodziewać się absolutnie każdej reakcji.
Rowling potrafi opowiadać. Jej dar snucia historii jest niesamowity, i choć prawdą jest, że z początku trudno było mi się połapać w imionach, postaciach i watkach, to już po pierwszych kilkudziesięciu stronach zostałam całkowicie pochłonięta i zasymilowana z mieszkańcami Pagford. Bezbłędny, błyskotliwy język, fantastyczny zmysł obserwacji rzeczywistości, wspaniała wszechobecna brytyjskość - to wszystko sprawia, że "Trafny wybór" jest wyśmienity.
Każda postać została gruntowanie przemyślana - dla każdej Rowling stworzyła bogaty portret psychologiczny i motywacje działań. Przez całą powieść zachowują się zgodnie z tym, kim są. Co więcej, bohaterowie tej książki są różnorodni, każdy jest wyjątkowy, każdy został potraktowany sprawiedliwie. Oni wszyscy żyją na kartach powieści, ze swoimi wadami i zaletami, są tak prawdziwi, jak każdy z nas. Rowling żadnego z nich nie wybiela, nie usprawiedliwia - historia każdego jest prawdopodobna i dostaje jedyne w swoim rodzaju zakończenie.
Bardzo podoba mi się odwaga i szczerość Rowling w "Trafnym wyborze". Oddała ona do rąk swoich czytelników powieść naszpikowaną wulgaryzmami, naturalistycznymi opisami, w której roi się od patologii i opisów zachowań moralnie nagannych. Uważam, że to jest wielka zaleta tego utworu - w ten sposób zyskuje on na realności, jest prawdziwą satyrą na brytyjską klasę średnią - oczywiście Rowling hiperbolizuje rzeczywistość, bo poprzez społeczeństwo w małym uroczym Pagfrod charakteryzuje miliony Anglików, Europejczyków i ludzi w ogóle. "Trafny wybór" zmusza nas do refleksji nad sobą samym i światem, w którym przyszło nam żyć.
Jedynym zarzutem, jaki mam do "Trafnego wyboru", jest początkowy chaos, kiedy trudno się odnaleźć we wciąż zmieniającej się narracji różnych bohaterów i długi wstęp - właściwa akcja (która i tak toczy się nieśpiesznie, wynika to ze specyfiki tematu) rozwija się w prawdziwie żółwim tempie. Jednak te drobne mankamenty nie mogą zaważyć na odbiorze perfekcyjnie dopracowanej całości.
Ja dałam się oczarować - klimatyczne Pagford i jego mieszkańcy sprawili, że spędziłam kilka godzin przeżywając prawdziwe emocje i identyfikując się z postawami niektórych bohaterów. Rowling zaaplikowała nam gorzką pigułkę realnego życia, gdzie hipokryzja, patologia i zło występują jednocześnie z dobrem i uczciwością. Tym razem zabrakło jednak czarodziejskiej różdżki, za której pomocą moglibyśmy wymazać te pierwsze.