"Daleko, coraz bliżej" zdecydowanie nie jest lekką i przyjemną lekturą, przy której można odpocząć i się zrelaksować. Autor porusza w niej wiele trudnych tematów i już od pierwszych stron wprowadza nas w przejmującą historię pewnej dysfunkcyjnej rodziny, w której tragedia sprzed lat doprowadziła do zerwania więzi pomiędzy rodzeństwem. Fabuła jest stosunkowo prosta, gdyż poznajemy trzech braci - Benjamina, Nils'a i Pierre. Muszą oni wrócić na działkę nad jeziorem, gdzie spędzili dzieciństwo i rozsypać w tym miejscu prochy matki, aby wypełnić jej ostatnią wolę. Ta książka wcale nie potrzebuje wymyślnej historii, aby porwać czytelnika i brutalnie odebrać mu kilka godzin z życia, bo jestem pewna, że jak już ktoś się po nią skusi, to prędko jej nie odłoży.
Szczerze muszę przyznać, że przez trzy czwarte książki, miałam dość mieszane uczucia i kolejne strony przekręcałam z myślą, że coś musi być ze mną nie tak, bo miała to być poruszająca historia, a dla mnie była ona... Nawet nie wiem jak to określić. Po prostu miałam wrażenie, że bohaterowie bardzo wyolbrzymiają pewne wydarzenie. Dopiero na koniec dotarł do mnie sens tej historii i spojrzałam na całość z całkiem innej perspektywy. Jedno pytanie terapeutki wystarczyło, aby moje serce pękło na pół, a zachowania bohaterów stały się dla mnie jasne i całkiem logiczne.
Dodatkowo, bardzo podoba mi się to jak Wydawnictwo Muza wydało tę powieść, bo jest ona dość krótka, a dzięki czemu można było trochę poszaleć i mamy tutaj duże litery, interlinie i marginesy, dzięki czemu kolejne strony przekręca się błyskawicznie. Uwielbiam, gdy książki wyglądają w ten sposób i wtedy czyta mi się jeszcze lepiej niż normalnie, choć zdaję sobie sprawę, że jest to marnotrawstwo.
Zaskoczył mnie także sposób w jaki ta historia jest napisana. Trzeba czytać ją bardzo uważnie, bo kolejne rozdziały nie są poukładane. Wydarzenia z początku, przeplatają się z retrospekcjami i w jednej chwili dzieje się jedno, a po kilku rozdziałach mamy jakieś wcześniejsze sytuacje z danej linii czasowej. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim i o ile retrospekcje nie są w książkach czymś oryginalnym, tak to ciągłe przeskakiwanie pomiędzy różnymi godzinami już nieźle mnie zaskoczyło i jak na początku ciężko mi było się do tego przekonać, tak ostatecznie jestem zdania, że jest to jedna z mocniejszych części tej książki. Dzięki temu mogliśmy sobie dopowiadać różne wydarzenia, a dopiero po jakimś czasie wychodziło na jaw jak było naprawdę.
Relacje pomiędzy bohaterami także przedstawiane są w bardzo ciekawy sposób. W niektórych momentach czytelnik praktycznie może poczuć to, co czują chłopcy, gdy w ich życiu pojawiają się różne komplikacje. Poznajemy historię ich życia na przestrzeni wielu lat, więc dokładnie możemy zapoznać się z ich charakterami i zrozumieć jak różnią się oni od siebie i co ich tak naprawdę ukształtowało.
Nawet nie wiem czy jest w tej książce coś, co mi się nie podobało. Bohaterowie, styl autora, ten brak chronologii, poruszanie trudnych tematów, zaskakujący koniec... Wszystko mi pasuje i życzyłabym sobie, żeby na rynku pojawiało się więcej tego typu historii. Trzy razy "tak", dziękuję.