Czasem zdaje się, iż życie daje bonusy, o jakich inni mogą tylko pomarzyć. Takie prezenty niekiedy wywołują koszmary o utracie tego, co się otrzymało nie prosząc nawet o to. Jednak senne mary rozpływają się w dziennym świetle i atmosferze radości z tego, co się ma. Do czasu. Upiorne wizje wcale nie są takie dalekie od rzeczywistości.
Wspaniała rodzina, ciekawa praca, przynosząca satysfakcję, wzajemna miłość. Taką egzystencję jaką wiedzie Weronika może pozazdrościć jej wielu i ona zdaje sobie z tego sprawę. Niepokój od czasu do czasu zakłóca codzienność, lecz przecież nie ma się czym przejmować, brak jakichkolwiek oznak, że coś złego wydarzy się. Jak długo może trwać taka sielanka? Aż do momentu gdy perfekcyjny domek z kart rozpada się, nie od razu cały, lecz wystarczy wyjąć jeden element by zaczął się chwiać w posadach. Na oczach kobiety zaczyna się demontaż tego, co uważała za oczywistość, majaki ze snów pojawiają na jawie, niszcząc krok po kroku wszystko wokoło. Bezpieczny świat szybko okazuje się mieć całkowite inne oblicze. W jednej chwili zaczyna się chybotać się w posadach, a później następuje prawdziwe trzęsienie ziemi. Nagle Weronika musi stawić czoła rzeczywistości, w jakiej nikt nie ma dla niej litości. Zbrodnia, zdrada i zaginięcie tworzą pełen zagrożeń trójkąt, a na przecięciu tych trzech elementów jest kobieta, która jeszcze niedawno była szczęśliwa, ale czy tak faktycznie było? Czego nie zauważyła? Jakich pytań nie zadała? Co ma zrobić by odzyskać najważniejszą dla niej osobę? Każda znaleziona odpowiedź przybliży ją do prawdy, lecz jaka ona będzie? Zaakceptują ją? Jeżeli tak, to czy żyła w fałszu i zakłamaniu?
Masz wszystko, a przynajmniej naprawdę dużo, o wiele więcej niż inni. Nagle zostaje to co odebrane. Brutalnie i bez uprzedzenia budzisz się w całkiem innym świecie. Co zrobisz? Zdajesz sobie sprawę, że gdy poddasz się stracisz najcenniejsze, ale jednocześnie nie wiesz kto jest przyjacielem, kto wrogiem. Znikąd pomocy, tak to widzisz, pozostaje opanować paraliżujący lęk i … no właśnie, dobrze zastanów się nad kolejnym krokiem! Greta Drawska jest mistrzynią w odsłanianiu rzeczywistego oblicza ludzi oraz rzeczywistości. Doskonale buduje wpierw jeden obraz, by później pokazać, że to jedynie iluzja prawdy i równocześnie wycinek większej całości. To, co najważniejsze kryje się pod doskonałymi maskami, jakie nie są zrywane od razu, niektóre prawie do samego końca mamią swoim obliczem. Pomiędzy faktem i kłamstwem jest cały ocean niezauważanych ostrzeżeń, bagatelizowanych znaków, urażonych uczuć oraz mieszanki gniewu z zazdrością, jaka niejednokrotnie nawet w małej porcji doprowadza do zbrodni. Nic nie jest przypadkowe w „Czerwonych Oleandrach”, to już przypuszczamy prawie od samego początku, co jeszcze wzmacnia wrażenie nieokreślonego zagrożenia, które nie ma racji bytu, lecz nie do końca zdaje się być wymysłem wybujałej wyobraźni. Nic nie jest pewne, wątpliwości jest zbyt wiele, gąszcz oszustw zatruwa bohaterów, co im pozostaje? Walka, lecz nie o powrót przeszłości, ale o przyszłość, zbudowaną na ruinach idealnego życia …