Długo się zastanawiałam, czy sięgnąć po tą książkę, kusiło mnie, ale też miałam wątpliwości czy warto. Postanowiłam zasięgnąć opinii w internecie, i to mnie ostatecznie przekonało. Co prawda ktoś wspomniał, że ciężko przebrnąć przez początek, ale potem już jest tylko lepiej. Więc sięgnęłam i po raz kolejny cieszę się, że mój książkowy szósty zmysł mnie nie zawiódł. Mało tego, nie doświadczyłam żadnych nudnych początków, historia naprawdę mnie wciągnęła od pierwszych stron!
Bastard jest synem z nieprawego łoża księcia Rycerskiego. Kiedy był małym chłopcem, jego dziadek podrzucił go na dwór królewski, aby to jego ojciec zajął się chłopcem. Król Roztropny, nie bardzo wiedząc, co z nim zrobić, ale jednocześnie mając przeczucie, że może być w przyszłości przydatny, przekazuje go pod opiekę koniuszemu Brusowi. I tak, chłopiec wychowuje się między zwierzętami, ucząc się przy tym opieki nad nimi. Brus stara się go wychować najlepiej jak może i wyuczyć fachu, jednak król ma w związku z nim inne plany. Pewnego dnia wzywa go do siebie, każe przyrzec posłuszeństwo, oraz informuje chłopca, że zadba o jego naukę. Takim sposobem Bastard zaczyna uczyć się wszystkiego, co syn następcy tronu umieć powinien, ale to nie jedyne umiejętności, jakie przyjdzie mu posiąść. Król widzi w nim swojego skrytobójcę, więc nocami, w tajemnicy przed wszystkimi, znika w tajemniczej komnacie, gdzie nowy nauczyciel, Cierń, uczy go jak skutecznie i niezauważenie zabijać dla króla.
Opis fabuły wyszedł mi przydługi, a i tak nie zawarłam w nim wszystkiego. Jest to powieść tak złożona, że ciężko w kilku zdaniach streścić jej zawartość. Powiem Wam jedno, WARTO! Jest to fantasy z najwyższej półki, mimo, iż nie taka klasyczna, ze smokami, elfami i innymi magicznymi stworzeniami. Odrobina magii, intrygi, przygoda – to wszystko sprawia, że możemy naprawdę zapomnieć o otaczającym nas świecie i dać się porwać opowieści bez reszty. Duży wpływ na to ma wykreowanie postaci, którzy są tak żywi, jak to tylko w powieści możliwe. Dzięki narracji prowadzonej z perspektywy Bastarda, możemy naprawdę dobrze go poznać, i mimo, iż czasem się z nim nie zgadzamy, to nie sposób się do niego nie przywiązać. I ta więź, która tworzy się między czytelnikiem a głównym bohaterem sprawia, że książka wzbudza w nas większe emocje, niż można by się spodziewać. A że autorka swoich bohaterów nie oszczędza, to jest co przeżywać. Niejednokrotnie budził się we mnie wewnętrzny sprzeciw na niesprawiedliwości, jakie spotykały Bastarda. Muszę też przyznać, że jest to jeden z najbardziej złożonych i zarazem najlepiej zbudowanych portretów psychologicznych bohatera, jakie przyszło mi spotkać w literaturze fantasy. A trochę się jej w życiu naczytałam.
Po przeczytaniu książki mogłam myśleć tylko o tym, że jestem zachwycona i chcę więcej. Na całe szczęście na półce czeka już na mnie tom drugi, i nie mogę się doczekać, aż rozpocznę lekturę. Jak to dobrze, że wydawnictwo MAG nie goni tylko za nowościami, ale potrafi sięgnąć po nieco już zapomniane, ale nadal równie genialne powieści!