Po nieszczęśliwym wypadku z ogniem, który spotyka Luce i jej przyjaciela, w wyniku którego chłopak ginie, dziewczyna zostaje odesłana do „Sword & Cross” – szkoły dla trudnej młodzieży o zaostrzonym systemie kontroli, czyli innymi słowy, poprawczaka. Spodziewa się tu znaleźć spokój i możliwości do rozwiązania swoich problemów, ale zamiast tego, napotyka coś więcej, co przysporzy jej więcej kłopotów, niż kiedykolwiek… miłość.
Przede wszystkim muszę zaznaczyć, że po przeczytaniu prologu, spodziewałam się czegoś kompletnie innego po tej historii - co nie znaczy, że się rozczarowałam, nic z tych rzeczy. Ten prolog miał swoją rolę, dzięki niemu wiemy, że spotkanie głównych bohaterów to coś więcej niż przypadek czy zwykłe zauroczenie. Bez niego uznałabym ten moment za oklepany, a tak, tylko rozbudził moją ciekawość.
Od razu przypadło mi do gustu miejsce akcji. Jeszcze w żadnej książce nie spotkałam się z poprawczakiem i ludźmi "z przeszłością" (chociaż faktycznie nie mam pojęcia za co niektórzy mogli tam trafić). Tym samym, bohaterowie też są nietuzinkowi. Oprócz tego, że wszyscy zostali naprawdę dobrze przedstawieni i wprowadzeni, każdy jest inny, zapadają w pamięć, to jest kilku bohaterów, którzy zasługują na uwagę. Chociażby Arienne, która momentami naprawdę mnie przerażała albo Roland, którego nie potrafiłam rozgryźć.Plus, co mnie zaskoczyło, autorka nie boi się uśmiercać swoich postaci, co się rzadko zdarza w tego typu powieściach.
Przez pierwsze pół książki może razić fakt, że niewiele się dzieje, Luce próbuje zbliżyć się do Daniela, który ją odpycha. Główna bohaterka nie należy do tych przebojowych, pewnych siebie dziewczyn, więc nie rozśmieszy dowcipem, nie zaskoczy niczym, ale jest coś ciekawego w tym, jak powoli zaczyna odkrywać, że wokół niej dzieje się coś dziwnego. A uczucie między nią i Danielem było niemal namacalne, czułam to przyciąganie między nimi, dlatego nie mogę narzekać na brak wrażeń.Zwłaszcza, że na koniec akcja przyspiesza, a sam finał zapiera dech w piersiach.
Chociaż z drugiej strony, całą historię poznajemy z punku widzenia Luce, która praktycznie nic nie wie o tym, co się tak naprawdę dzieje, a tym samym, czytelnik również skazany jest na tą niewiedzę. I sama autorka wcale nie śpieszy z wyjaśnieniami. Ostatecznie, część tajemnic zostaje odkryte, ale sporo niewiadomych czeka na kolejny tom. Jeśli miałabym wskazać jakąś wadę, to właśnie była by nią ta niejasność w wielu istotnych kwestiach, przez którą miałam wrażenie, że błądzę po omacku, do tego wraz z główną bohaterką.
Chociaż nie była to jakaś wyjątkowa czy przełomowa lektura, to uważam, że nie była zła, mi bardzo przypadła do gustu. Przede wszystkim, urzekł mnie mroczny i tajemniczy klimat "Sword & Cross". Czytało się szybko i przyjemnie, z chęcią powracałam do lektury, a nawet łapałam się na tym, że nie mogę się tego doczekać i rozmyślałam nad tym, co się stanie - rzadko kiedy mi się zdarza, żeby książka tak uzależniała. Dlatego uważam, że jest warta poświęcenia jej chwili ;)