"NOS4A2" - sam tytuł prezentuje się intrygująco, również okładka ma odnośnik do treści, a ta w założeniu podobno miała być horrorem? Zaprezentowanie takiej, a nie innej konstrukcji początku było dla mnie zachęcające. Zaraz fabuła przywiodła mi na myśl czytaną nie tak dawno książkę Stephena Kinga pt."To". Pomyślałam sobie, że ojciec ma swój bestseller, teraz pora na ukoronowanie głowy syna. Ostatecznie wszystko zostaje w rodzinie, a Joe Hill nie tyle podkrada pomysł, co lekko wzoruje się na motywie tego złego, który wykorzystuje dziecięcą naiwność i wyrządza krzywdę. Dodatkowo wszystko ubrane w wymyślne ramy, klimat iście świąteczno-bajeczny, trochę śniegu, trochę błysku, magii przedmiotów i cudów jakie dzieją się za ich sprawą itd. Jak szybko zaczęłam się rozsmakowywać, tak szybko przyszło rozczarowanie. Pewne elementy tego spektaklu rozbuchanego do granic możliwości na kilkaset stron, drażnią. Są powielaniem tego, co odnajdziemyw innych powieściach. Dla przykładu: rower będący super atrybutem, tak dla bohaterki "NOS4A2", jak w przypadku chłopca z powieści Kinga. Może tylko w przypadku "To" wypadło bardziej realistycznie, bo Bill dzięki swojemu rowerowi zyskiwał siłę wewnętrzną, odwagę do tego czego miał się podjąć, czyli przedmiot stawał się siłą napędową, a tutaj rower jest elementem magicznym, potrafiącym przenieść Victorię w przestrzeni, jakby przeskakiwała w inny wymiar. Będzie przecież arcyznaczący diaboliczny samochód należący do negatywnego bohatera i wiele innych. Zatem czy coś nas może tutaj zaskoczyć?
Na pewno interesujące będzie spojrzenie zarówno na świat dziecka, jak i dorosłego. Na problemy, jakie towarzyszą każdemu etapowi życia i to jak zmienia się nasze postrzeganie, gdy dorastamy i wyrastamy z pewnych zachowań, a nawet skojarzeń. Przedstawienie bohaterki w obu perspektywach daje możliwość zabawy w prześledzenia własnej drogi, podejścia do sprawa i reakcji na zdarzenia. I chyba też w zależności od naszych własnych doświadczeń każdy z nas inaczej spojrzy na zaprezentowany świat.
Po części spodobał mi się pomysł na przechodzenie przez Most Krótsza Droga, pozwalający na szybkie odnajdywanie zagubionych rzeczy. Jednak w tym momencie wymiar książki wkracza bardziej w fantasy niż horror, brakuje napięcia, że o grozie nie wspomnę. Nawet wtedy, gdy do akcji wkracza TEN znaczący, czyli Charlie Manx, nie powodowało to większych zmian w moich doznaniach (albo potrzebuję większej adrenaliny, by móc książkę zaliczyć do nurtu grozy). Zatem w pewnym chwili moje skojarzenia skręciły, odbiły się o ścianę i.. Mam! toż to bliższe Neila Gaimana (a takie "Nigdziebądź" wciągnęło maksymalnie). W sumie czemu nie? Z tymże biorąc do ręki książkę Hilla liczyłam nie tylko na rozbudowany, ale i mocny w wrażenia przebieg akcji. Coś co mnie zaskoczy, zrobi jeszcze lepsze wrażenie niż Jego "Rogi". Może byłoby w "NOS4A2" więcej sensu i treści, gdyby skrócić całość o połowę? Wyrzucić motywy tak chętnie powielane, elementy, które będą się kojarzyć a to z tą, a to z tamtą opowieścią. Chyba, ze to miała być taka układanka typu: kto wytypuje najwięcej składowych, z którymi już gdzieś miał styczność. I jeśli zapomnieliśmy o baśniach, to przy okazji tej lektury co nieco nam się przypomni, bo odwołań w treści jest troszkę, a i świat dziecięcej imaginacji jest najbogatszy, więc może przez to Autor chciał nas skłonić do innego spojrzenia na rzeczywistość?
A patrząc na to wszystko pod innym kątem, to przecież wielu autorów odnosi się albo do znanych trików masowo wykorzystywanych przez poprzedników, albo do znanych i lubianych typów bohaterów, chętnie sięgają też do archetypów, mają swoje wzorce, latami też nie schodzą z utartych ścieżek. Czasem pisarze powielają sami siebie, szczególnie ci, którzy tworzą sensacyjne cykle. To o co mi chodzi?
Z pewnością utrudniają płynne czytanie powtarzające się dłużyzny w treści. I nie mogę tego nazwać cechą stylu, czy podciągnąć pod element gawędziarski, bo jest to zwykłe rozwlekanie i to do granic, jakby Autor chciał sprawdzić naszą wytrzymałość. Być może na mojej ocenie zaważyło w dużej mierze to, że nie umiałam podjąć w pełni gry z narratorem i dlatego nie wciągnęłam się na tyle, by móc dostrzec w "NOS4A2" książkę z gatunku tych dobrych. Możliwe, że po prostu po tym Autorze oczekiwałam dużo dużo więcej, a dostałam w zasadzie coś przeciętnego. A skoro spotkałam się już z opiniami, że właśnie ta książka Hilla jest lepsza od niektórych Kinga, to przy tej okazji muszę sobie obiecać, żeby bardzo czujnie wybierać kolejne lektury z listy Autora. Wiem też, że im mniej elementów fantastycznych w treści lektur obu Kingów, tym lepszy mam odbiór ich dzieł.