Księżycowe miasto. Dom ziemi i krwi. Część 1. recenzja

Urban fantasy w najlepszym wydaniu

Autor: @iwcia60 ·3 minuty
2020-07-20
Skomentuj
1 Polubienie
Gdyby ktoś Ci powiedział, że ludzie się nie zmieniają, uwierzyłabyś/uwierzyłbyś?

Stworzono już dość sporo „rankingów” książek Sarah J. Maas, w których oceniano, jak „Księżycowe Miasto” wypada na tle „Szklanego Tronu” czy „Dworów”. Moja przygoda z jej twórczością obejmuje tylko Dwory i właśnie „Księżycowe Miasto”, które podoba mi się o wiele bardziej niż wesołe przygody Feyry i Rhysa. Co takiego ma w sobie najnowsze dzieło Maas, co sprawia, że tysiące osób tracą dla niego głowę?

Zanim przejdziemy do właściwej sesji – drobne ostrzeżenie.
Cóż, ostatnie, co można powiedzieć o tej książce, to że w trakcie tłumaczenia na język polski została złagodzona. Hell no. A może to ze mną jest coś nie tak, skoro nie wyobrażam sobie powiedzieć do najlepszej psiapsi „Ty pieprzona zdziro„? Z tego powodu osoby dość wrażliwe na punkcie wulgaryzmów powinny najpierw dobrze się zastanowić, czy chcą po tę książkę sięgnąć.

Pierwszym, co rzuca się w oczy i zachęca do sięgnięcia po książkę, jest zdecydowanie okładka. Wiem, że nie powinno się oceniać książki po okładce (mało to terapeutyczne). Ale sami przyznajcie – każda okładkowa sroka będzie ukontentowana.

Przyciąga wzrok, intryguje, zachęca do zagłębienia się między stronice i odkrycia, kim jest ta dziewczyna, czemu w sercu ma dziurkę od klucza, kto owy klucz dzierży lub co oznacza kruk na jej dłoni? (wyglądem może i kruk, ale rozmiarowo to raczej kawka). No i ten złoty półksiężyc – jaką rolę odegra? W końcu, jak się z czasem okaże, od niego wszystko się zaczyna i na nim kończy.

Świat, który wykreowała Maas jest dość rozległy i złożony. Akcja dzieje się w tytułowym Księżycowym Mieście, w którym każdy ma z góry przypisane miejsce. Elfy, zmiennokształtni, wiedźmy, anioły, ludzie. Oraz ci, którzy znajdują się pomiędzy jak nasza główna bohaterka Bryce. Wraz z rozwojem wydarzeń poznajemy kolejne postacie i stworzenia, często budzące lęk lub odrazę, chcące wyrwać się z niszy, na którą skazała ich decyzja obcych i obojętnych Asteri.

Hunt, Jesiba, Danika, Ruhn, Philip Briggs i wielu innych swoim postępowaniem wyrażają sprzeciw przeciw przyjętym normom, pokazują, że nie dadzą narzucić sobie czyjejś woli i nie boją się zbaczać z utartych dróg. Chcą udowodnić światu, w którym przyszło im żyć, że mają prawo decydować o tym, kim chcą być i mają odwagę, aby podążać wybraną ścieżką, każdy na swój sposób.

Bohaterowie nie są zero-jedynkowi. Dojrzewają i zmieniają swoje poglądy, oswajają się z faktami i pokonują swoje słabości. Jednocześnie nie są wszechmocni, mają swoje ograniczenia, które wpływają na ich możliwości i toczącą się akcję. Różnią się między sobą a zarazem są do siebie podobni. Charakteryzuje ich upór i żądza dotarcia do prawdy – w tym przypadku odkrycia, kto stoi za kradzieżą cennego artefaktu oraz makabryczną zbrodnią.

Uczestnictwo w śledztwie i podążanie w kierunku rozwiązania sprawy, stawia przed Bryce i Huntem pytanie o to czym jest prawa i na ile wpływowi przedstawiciele Lunathionu są w stanie na nią wpływać. Pytanie, gdzie kończą się granice dobra a zaczynają tereny zepsucia, fałszu i manipulacji. Im bliżej odkrycia prawdy, tym więcej krętych ścieżek i błędnych tropów. Nasi bohaterowie muszą także skonfrontować się z samymi sobą, swoimi uczuciami i pragnieniem, kim chcą się stać.

Gdybym miała za pomocą jednego słowa powiedzieć, o czym jest ta książka, wybrałabym słowo „strata”. Powieść ta jest przesycona przemijaniem, oswajaniem się z utratą bliskiej osoby. Śmierć przyjaciółki towarzyszy Bryce praktycznie na każdym kroku i rzutuje na jej obecne życie. Razem z nią zastanawiamy się, czy możliwy jest powrót do normalności po przeżyciu takiej tragedii, a jeśli tak, to jak tego dokonać.

Maas zręcznie operuje słowami, tka z nich sieć, w którą czytelnik daje się złapać. W ten sposób współodczuwa z bohaterami książki a ich życiowe zmagania stają się jego współudziałem.
Finalnie dostajemy pociągającą mieszankę igrającą na naszym pojęciu moralności i emocjach, wyzwalającą w nas apetyt na więcej.

Nie da się ukryć, że pisarka wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę i wzbudziła w rzeszy czytelników wysokie oczekiwania co do dalszych losów mieszkańców Lunathionu. Pytanie, czy podoła i nie wpadnie w pułapkę „tasiemcowatości”, w wyniku której dostaniemy historię ciągniętą na siłę i coraz bardziej tracącej poziom. Oby nie.

Recenzja pochodzi ze strony terapiaksiazkoholika.com

Moja ocena:

× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Księżycowe miasto. Dom ziemi i krwi. Część 1.
3 wydania
Księżycowe miasto. Dom ziemi i krwi. Część 1.
Sarah J. Maas
7.7/10

Bryce Quinlan jest dziewczyną, która w połowie jest człowiekiem, a w połowie Fae. W świecie pełnym magii, niebezpieczeństw i ognistych romansów poszukuje zemsty! Bryce Quinlan kocha swoje życie. W d...

Komentarze
Księżycowe miasto. Dom ziemi i krwi. Część 1.
3 wydania
Księżycowe miasto. Dom ziemi i krwi. Część 1.
Sarah J. Maas
7.7/10
Bryce Quinlan jest dziewczyną, która w połowie jest człowiekiem, a w połowie Fae. W świecie pełnym magii, niebezpieczeństw i ognistych romansów poszukuje zemsty! Bryce Quinlan kocha swoje życie. W d...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

łówna bohaterka Księżycowego Miasta to Bryce pół fae, pół człowiek. Dziewczyna, której na początku nie polubiłam, za jej sposób bycia, wiecie szalone imprezy do rana, do zgonu, alkohol, używki, specy...

@miedzy.literami @miedzy.literami

Sarę J. Maas można albo kochać, albo nienawidzić. Powiedziałabym, że nie ma nic pomiędzy. Ba! Coraz częściej można zauważyć, że miłośnicy jej twórczości zaczynają powoli przechodzić do obozu przeciwn...

@Natalia_Swietonowska @Natalia_Swietonowska

Pozostałe recenzje @iwcia60

Zimowe zaręczyny
Letnie zauroczenie "Zimowymi zaręczynami"

Książkę tę znalazłam kiedyś przypadkiem na półce w Empiku. Popatrzyłam, przeczytałam opis, stwierdziłam, że ma dziwną okładkę, odłożyłam z powrotem na półkę i wyszłam za...

Recenzja książki Zimowe zaręczyny
Gołąb i wąż
Miłość silniejsza nad uprzedzenia

"Gołąb i wąż” to przez wielu jedna z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku. Promowana przez Wydawnictwo We Need YA z wielką pompą i gadżetami – na które ciężko był...

Recenzja książki Gołąb i wąż

Nowe recenzje

Planeta K. Pięć lat w japońskiej korporacji
Skrzyżowanie przedszkola, koszar i więzienia
@almos:

Wspomnienia Polaka, który przepracował parę lat w jednej z czołowych japońskich firm, występującej w książce pod tajemn...

Recenzja książki Planeta K. Pięć lat w japońskiej korporacji
Złe dziecko
Złe dziecko
@monika.sado...:

Nikt nie rodzi się zbrodniarzem, ale w każdym skrywa się zło, które niespodziewanie może się zbudzić. Jesteśmy mrocznym...

Recenzja książki Złe dziecko
Kolacja z Tiffanym
Kolacja z Tiffanym.
@Malwi:

Książka "Kolacja z Tiffanym" autorstwa Agnieszki Lingas-Łoniewskiej to propozycja dla miłośników lekkich, zabawnych i n...

Recenzja książki Kolacja z Tiffanym
© 2007 - 2024 nakanapie.pl