To, co najważniejsze recenzja

Ogromnie przyjemnie czytało mi się tę książkę! Bardzo sympatycznie spędziłam z nią czas. Przyznaję, że najbardziej zauroczyło mnie samo miasteczko Hartwell. To takie miejsce z duszą, miejsce, gdzie ludzie mają znaczenie, są prawdziwą społecznością. Miejsce, w którym można odpocząć. Hartwell rzuciło swój czar na Jessicę, ale również na mnie. Potrafię sobie wręcz wyobrazić siebie siedzącą na plaży, wpatrującą się w morze i czującą...spokój. 
Chociaż życie mieszkańców nie zawsze jest tam spokojne. A jednak w większości potrafią oni stanąć za sobą murem. 
Jess i Cooper. Uczucie między nimi rodzi się nagle, gwałtownie, niespodziewanie. Żadne z nich nie planowało wchodzić w związek. Obydwoje mają ku temu swoje powody. 
Książka jest typową historią romantyczną, z tajemnicą czy raczej tajemnicami w tle. Czyta się szybko i łatwo, a jednak jest też coś co przywala nam z pięści w brzuch, na ciele czujemy ciarki, w oczach szklą się łzy. Bum! Tajemnice z przeszłości. Jak wiele może znieść jeden człowiek? I co robi w skutek tego? Obwarowuje się murem, grubym jak cholera, a jednocześnie czasem zdaje się być tak bardzo otwarty i radosny.Ale demony śpią, ukryte we wnętrzu i zawsze istnieje ryzyko, że coś sprawi, że się obudzą. 
Każda historia może być czytana na dziesiątki sposobów. W zależności od naszych własnych przeżyć. Jeden uzna ją za opowieść banalną, niewartą zapamiętania, inny w tych banałach znajdzie coś ważnego. W tym przypadku ja jestem "inna", a ta historia z przyjemnością wzięła sobie ciepły kocyk i rozgościła się w moim serduszku.