Pomiędzy wydarzeniami z końcówki pierwszego a drugiego tomu mija kilka lat. Bohaterowie przeżywają wiele, a w kulminacyjnym momencie pojawia się nowy zawodnik. Victor musi zmierzyć się z konsekwencjami, które miały miejsce na końcówce pierwszej części. Dodatkowo musza cały czas uciekać i zacierać po sobie ślady. Chłopak rozpoczyna osoby, która bardzo będzie mu potrzebna. Eli za to nie miał tyle szczęścia. Jego wspólniczka odeszła, a on będzie musiał wiele przecierpieć. Na deser Marcella dokładnie miała plan na swoje życie. Nieoczekiwany zwrot sprawia, że zyskuje bardzo potężną moc. Postanawia to wykorzystać, zebrać swój skład i osiągnąć cele. To będzie wielka walka, potężnych zawodników. Kto przetrwa? Jak to wszystko się zakończy? Czy PonadPrzeciętni będą mogli wreszcie wyjść z ukrycia? Czym jest PION?
Długo zbierałam się do tej kontynuacji. Jakoś nie miałam do niej, niestety, parcia. Moje obawy były nieuzasadnione. Ta część o wiele bardziej mi się spodobała od poprzedniej. Z pewnością tak bardzo się nie dłużyła i działo się w niej, według mnie, o wiele więcej.
Mamy tutaj duże przeskoki czasowe. Poznajemy tą historię w fragmentach, gdzie na finał wszystko układa się w jedną całość. Jak dla mnie nie był to aż tak świetny pomysł. Co chwila gubiłam się o kim i z jakiego okresu czasu obecnie czytam. Tutaj trzeba się skupiać naprawdę mocno i pamiętać o wielu różnych szczegółach. Bohaterów łączą różne relacje, o których trzeba sobie co chwile przypominać. To momentami było denerwujące, że muszę co chwila zastanawiać się o co chodziło i jak to połączyć z innymi fragmentami. W poprzednim tomie jakoś to było lepiej rozłożono i łatwiej było się w tym rozeznać. Dodatkowo ilość postaci, którzy opowiadają w swojej perspektywie jest momentami zgubne!
Jeżeli chodzi już o bohaterów to mogłabym naprawdę długo i nich opowiadać. Jest ich ogrom i każda osoba jest inna. Victor stał się jeszcze bardziej chamski i opryskliwy, a nie sądziłam, że może być jeszcze bardziej niż wcześniej. Eli przeszedł pewną zmianę i wydaje mi się, że wyszło mu to na lepiej. Może nie stał się nagle moim ulubionym bohaterem, ale jakoś łatwiej mogłam zrozumieć jego motywy. No i najnowsza osoba Marcella. Ona była bardzo zaskakująca. Jej motywy były do bani, jednak nie będę zaprzeczać, że jej sposób myślenia i plany, które układały miały wiele sensu i to mnie zaskoczyło. Nie parła tylko naprzód, tylko wszystko planowała i była przebiegła. Miała ciekawą moc, która dużo jej ułatwiała, ale dobrze to wykorzystywała.
Pomimo tych przeskoków, czytało mi się ją przyjemnie. Byłam we wszystko zaangażowana i cały czas zastanawiałam się jak to się zakończy. Przez większość czasu byłam zainteresowana, cały czas siedziała mi w głowie i pobudzała mi to napięcie. Styl był dość lekki i działo się w niej wiele. Podejrzewam, że podczas lektury nie będziecie się przy niej nudzić.
Podsumowując to jest dobra kontynuacja. Łatwo wczuć się w całą fabułę, styl też był lżejszy i bardziej angażujący. Bohaterowie byli intrygujący, a finał zaskakujący i pełen akcji. Trudno było przewidzieć zakończenie, ale jednak satysfakcjonująca.