"Przychodzisz na świat i już jesteś popieprzony. (...) Rodzisz się, żeby zostać wariatem."
Za możliwość przeczytania tej książki przed oficjalną jej premierą dziękuje wydawnictwu Muza.
"Na krawędzi" to moje pierwsze spotkanie zarówno z twórczością A.F. Brady (książka debiutancka) jak i z tym gatunkiem literackim (thriller/sensacja/kryminał).
Książka składa się z trzech części i jest napisana w formie dziennika, pamiętnika. Każdy rozdział zatytułowany jest datą i godziną. Z początku ciężko było mi doszukać się połączeń pomiędzy poszczególnymi rozdziałami, przez co książka była mało zrozumiana. Jednak im dalej czytałam, tym książka stawała się bardziej zrozumiała, a wydarzenia w niej opisane nabierały sensu. Z tytułów rozdziałów wiemy, że wydarzenia z książki obejmują okres od 18 października do 21 marca. Książka porusza także tematy takie jak: alkoholizm, uzależnienie od narkotyków, papierosów, przemoc domowa czy zaburzenia osobowości.
Książka opowiada losy Sam James, która jest psychologiem w Centrum Psychiatrycznym Tyflos. Sam ma także problem z alkoholem, niewłaściwymi partnerami i papierosami. Jej życie zaczyna jednak się zmieniać w momencie, gdy do Tyflos trafia Richard McHugh. Tajemniczy facet o którym wiadomo tylko tyle, że był w więzieniu i odmawia wypełnienia jakichkolwiek formularzy oraz rozmowy z psychologami. Dlatego nikt nie chce go leczyć i w ten sposób trafia do Sam. Choć ich relacje z początku są dość ciężkie, to po pewnym czasie ( pod wpływem szantażu) dochodzą do kompromisu i porozumienia. Czy Sam uda się odkryć jaki sekret skrywa Richard? Czy ktoś odkryje jej najgorsze tajemnice? Tego dowiecie się tylko czytając tę książkę do końca.
Choć z początku książka była męcząca i miałam już dość tego ciągłego psychiatryka i nazw chorób, to z czasem robiła się coraz lepsza. Każda kolejna część jest moim zdaniem lepsza od poprzedniej. I widoczna jest przemiana głównej bohaterki na lepsze.
Na koniec jeden z lepszych fragmentów książki. Za razem śmieszny, jak i niosący fajne przesłanie:
Jestem jak dom po przejściu huraganu. Muszę poczekać, aż przestanie wiać, ale kiedy będzie już po wszystkim, zrobię porządek w salonie, wyszlifuję i polakieruję parkiet, wymienię powybijane szyby w oknach i ruszę na obchód okolicy w poszukiwaniu dachu. Przytaszczę poszczególne elementy na podwórko i złożę wszystko z powrotem do kupy. Następnym razem, gdy zerwie się wichura i będzie walić w moje drzwi, prosząc: „Mała świnko, uchyl drzwi. Pozwól wejść do środka mi!”, odpowiem: „Nie otworzę drzwi przed tobą, boś jest bardzo złą osobą!”.
Polecam tę książkę. Choć może się ją ciężko czytać to opłaca się trochę natrudzić i przeczytać książkę do końca.