Do tej powieści podchodziłam jak pies do jeża, kiedy już nabrałam wewnętrznej potrzeby na czytanie, to spotkało mnie... rozczarowanie. Kilka pierwszych stron książki niczym nowym nie zaskakiwało, poza tym fabuła wydawała się bardzo znajoma, gdyż bohaterka jest niesamowicie podobna do serialowej Buffy, z tą różnicą, że Cat jest pół wampirem no i ma mamę, która w ogóle nie przypomina Joyce Summers.
„W pół drogi do grobu” jest pierwszą częścią z cyklu Nocna Łowczyni. Półwampirzyca Catherine poluje na wampiry, jej działania podyktowane są chęcią zemsty. Dziewczyna pragnie odnaleźć i zabić swojego ojca – gwałciciela matki. Podczas łowów wpada w zasadzkę zastawioną przez wampira Bonesa. Zostaje zmuszona do współpracy, bo jak się okazuje Bones jest łowcą wampirów, a zdolności dziewczyny bardzo mu się przydadzą, w zamian oferuje pomoc w odnalezieniu ojca Cat. Rozpoczyna się morderczy trening z seksownym krwiopijcą. Przy okazji młoda kobieta poznaje mroczy świat, który jak się okazuje wcale nie jest taki, jak sobie wyobrażała, poza tym czuje, że Bones jest dla niej kimś więcej niż tylko złym i okrutnym wampirem.
Powieść jest z gatunku urban fantasy, więc samo przez się akcja dzieje się wśród niczego niepodejrzewających ludzi. Po ulicach oprócz mieszkańców spokojnego miasteczka przechadzają się wampiry i inne mroczne istoty. Jeaniene Frost postawiła na to, co w ostatnich latach genialnie się sprzedaje, czyli paranormalnych bohaterów tj. wampiry, duchy, ghule, a także seks. Nasi bohaterowie to kipiące erotyzmem postacie. Trudno jest oprzeć się doskonałemu wampirowi, niby jest potworem pijącym ludzką krew, ale ma swoje żelazne zasady, jest szarmancki, mówi z brytyjskim akcentem, a do tego jest nieziemskim kochankiem wyzbytym wszelkich zahamowań, podejrzewam że każda dziewczyna chciałaby mieć takiego wampira w szafie. Cat też nic nie brakuje, jest ideałem kobiecości – zgrabna, zwinna, rudowłosa kocica z bijącym sercem i z niesamowitymi zdolnościami odziedziczonymi po tatusiu Nosferatu. Nie muszę opisywać co dzieje się kiedy Bones i Cat są blisko siebie, cóż...duszno, parno i wilgotno. Wszystkie dialogi mają podtekst seksualny, a rozmowy między naszymi bohaterami to ciągła gra wstępna – proszę zaopatrzyć się w zapasy lodu i litry zimnej wody. Ogólnie język powieści jest przystępny, jednak bywa niekiedy wulgarny. Czasami ten nadmierny erotyzm bywa uciążliwy i w niektórych momentach zbyteczny, jednak humor jakim operuje autorka sprawił, że dowcip połączony z seksualnym iskrzeniem daje mieszankę wybuchową i niweluje zmęczenie nachalną zmysłowością. Jak najbardziej jesteśmy za dreszczykiem emocji, ale nic na siłę...
Oprócz parującej erotyzmem atmosfery nie brakuje w książce wartkiej akcji i bójek ze zmasakrowanym trupem w tle. Trzeba wspomnieć, że nasza para podpada zorganizowanej grupie zabójców i non stop czyhają na nich oprychy z mrocznych koszmarów. Na szczęście Cat zgrabnie wywija swoim kołkiem i sprytnie rzuca nożami, a towarzyszący jej Bones robi to co do wampira należy. Interesujące jest też to w jaki sposób Frost przedstawia świat wampirów, ich hierarchię, klany i prawo, które jest ostro przestrzegane. Przy nich ludzie to banda łajdaków, bandytów i przerażających morderców. Konfrontacja wampirów z ludźmi wypada na niekorzyść tych drugich. Reasumując, książkę „W pół drogi do grobu” wybitnie dobrze się czyta, oczywiście o ile pokona się tych kilka pierwszych rozdziałów i da szansę powieści. Dla tej książki zarwałam noc, co nieczęsto się zdarza, bo za wymuskanymi wampirami nie przepadam, jednak odnalazłam w niej coś co wybitnie mnie pociągało, może to był Bones – wampir z krwi i kości, uwodzicielski zabójca, może Cat i jej niepokorna natura, może akcja od której kręci się w głowie, a może duszny erotyzm, cóż...może przekonaj się sam.