„Włóczęga” to drugi tom serii o poszukiwaniu Świętego Graala i cieszę się, że miałam przyjemność powrócić w czternastowieczny świat stworzony przez Bernarda Cornwella.
Thomas kontynuuje wypełnianie obietnicy danej umierającemu ojcu, a na plecach dźwiga nie tylko angielski łuk i kołczan ze strzałami. Jego umysł obciążony jest dodatkowo żądzą zemsty na oprawcach, którzy pozbawili go najważniejszych osób w życiu. Chłopak od zawsze chciał być „tylko” łucznikiem, brać udział w walkach pod chorągwią króla i piąć się w górę po szczeblach wojskowej hierarchii. Tymczasem jego głównym zadaniem stało się odnalezienie mitycznego kielicha, który według legend znajdował się w posiadaniu rodziny. Czy Thomas wierzył w autentyczność legend? No cóż, jak każdy młody człowiek, miał wiele wątpliwości i jeszcze więcej pytań. Miał jednak poczucie odpowiedzialności i honor, który wymógł na nim, by podążać niepewną drogą poszukiwań.
Myślę, że są trzy główne elementy stanowiące o wysokim poziomie tej książki. Wiedza, narracja i styl.
Niby głównym bohaterem jest Thomas, jednak jego postać nie stanowi centrum fabuły w książce. W drugim tomie wiele uwagi poświęcono kwestiom strategii wojennej, zdobywania terenów i wszystkich kwestii związanych z tą tematyką. Autor po raz kolejny wykazał się niesamowitą wiedzą zarówno historyczną jak i tą z zakresu militariów. Opisy uzbrojenia i maszyn wojennych (jak choćby trebuszy) są tak obrazowe, że cały czas czułam się uczestnikiem przygotowań do potyczek zbrojnych. Jest to zasługa świetnych opisów, które mimo tego, że są proste, są jednocześnie bardzo obrazowe. W tym miejscu chylę czoła przed tłumaczem, który wykonał rzetelną pracę. Podejrzewam, że przekład takiej literatury jest nie lada wyzwaniem, ale sama baza, czyli oryginał musi być też napisany w świetnym stylu. Bernard Cornwell nie jest nowicjuszem w zawodzie pisarza i to pisarskie doświadczenie objawia się na każdej stronie książki.
A co doceniam najbardziej?
Sposób prowadzenia narracji jest dla mnie genialny. Autor/narrator wszechwiedzący jest absolutnie bezstronny i dzięki temu pokazuje punkt widzenia każdej ze stron opisywanych konfliktów i jednocześnie pojedynczych bohaterów. To ja, jako czytelnik mam podjąć decyzję, za która stroną się opowiadam, czy któregoś bohatera lubię, a którego nie. To fantastyczna konstrukcja i dlatego z czystym sumieniem oceniam tę powieść w najwyższej skali.
„Włóczęga” zasłużył na ocenę 10/10 i gorąco Wam polecam serię O poszukiwaniu Świętego Graala.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu HI:Story.