Wiedziałam! Byłam pewna! Ha! "Robokalipsa" jest według mnie jedną z najlepszych książek tego roku! Już kilka razy wspominałam wam, jak bardzo pragnęłam ją przeczytać, a także że w końcu moje marzenie się spełniło dzięki D., który kupił mi ją w ramach prezentu pod choinkę. Teraz wiem, że lepiej nie mógłby wybrać.
Rzadko kiedy zgadzam się z hasłami reklamowymi na okładkach książek, lecz tym razem wypowiedź Stephena Kinga ("Świetna książka. Nie sposób się od niej oderwać") popieram w 100%. W momencie, gdy usiadłam z nią w ręku dosłownie przepadłam. Wyłączyłam się zupełnie, a w mej głowie powstał nowy, zmechanizowany świat, któremu i ja dałam się porwać.
Jesteśmy w dość dalekiej przyszłości, gdzie ludzkość wymyśla coraz to nowsze udogodnienia technologiczne. W pewnym momencie coś jednak wymyka się spod kontroli i w wyniku tajemniczego eksperymentu, ze sztuczną inteligencją, powstaje Archos. Na ziemi coraz częściej roboty wymykają się ludziom spod kontroli, jakby nagle same zaczęły myśleć i ktoś wydał im polecenie: zabić ludzi. Nieliczni zaczynają się domyślać, że coś za tym stoi i samowola robotów nie jest przypadkiem. To Ci spostrzegawczy zmieniają się później w ruch oporu. Później, czyli po godzinie zero, kiedy to wszystkie skomputeryzowane urządzenia obracają się przeciwko ludziom i stają się ich mordercami. Walka ogarnia cały świat, a szanse na wygraną zdają się być niewielkie...
Odwołując się do kolejnego tekstu z okładki : "Wizja przyszłości bardziej realna niż ta, którą znamy z filmów Matrix i Terimator" muszę stwierdzić, że jest to niezłe porównanie, ale nie do końca się z nim zgadzam (jak zawsze ;)). Według mnie ta książka łączy w sobie zarówno elementy Matrixa, jak i Terminatora, ale ukazuje również, że roboty wcale nie muszą być TYLKO złe. Historia jest lepiej dopracowana i przedstawiona w ciekawy sposób, ale czy jest realniejsza? Mam wrażenie, że jest to pojęcie względne i zależne od osoby, która to mówi i jakie ma ona wyobrażenie o możliwościach technicznego rozwoju. To tak gwoli małej polemiki, która jednak nie wpływa na mój odbiór tej genialnej książki.
Wspomniałam, że sposób w jaki opisano wszystkie wydarzenia jest według mnie szalenie ciekawy. Mamy bowiem do czynienia ze swoistym raportem, napisanym po zakończeniu wojno ludzko- robociej, na podstawie materiałów odnalezionych przez Cormaca Wallace'a, jednego z bohaterów i członków ruchu oporu. Są transkrypcje rozmów z różnych nagrań, są opisy nagranych filmów z kamer miejskich i wspomnienia. Nie mamy też w tej powieści jednego głównego bohatera. Wraz z kolejnymi elementami tego raportu poznajemy ludzi, którzy się postawili i zawalczyli o swoje (i nie tylko swoje) życie. Zdecydowanie w tym momencie muszę wspomnieć o dziewczynce, której historia najbardziej na mnie oddziałała i przeraziła. Mathilda była bardzo młoda, gdy straciła matkę i dziadka. Na jej barkach spoczęła odpowiedzialność za młodszego brata, a dodatkowo za cały świat, ponieważ gdy była w niewoli u robotów, stała się elementem jednego z ich eksperymentów. Nie powiem wam co jej zrobili, ale według mnie była to najgorsza rzecz w całej tej książce, której wyobrażenie na długo zostanie jeszcze w mojej głowie.
"Robokalipsa" jest powieścią o walce i przetrwaniu. Autor przedstawia wizję, w której człowiek nie jest w stanie funkcjonować wraz z robotami na jednej planecie. Wojna o dominację niszczy wszystko to, z czego ludzkość była do tej pory dumna, jednocześnie sprawiając, że to co zaniedbywaliśmy powraca do życia. Inaczej mówiąc: panowanie robotów to rozwój wyniszczonej przez nas natury. Wilson z jednej strony ukazuje nam, że nie zawsze rozwój technologiczny jest dobry, a z drugiej że jesteśmy tak zaprogramowani, że dopiero wielki wstrząs sprawia, że zaczynamy się jednoczyć. "Robokalipsa" to dobra i pouczająca książka.
Z niecierpliwością pozostaje mi teraz czekać na jej ekranizację.