To nie jest, do diabła, love story recenzja

Powiedzieli “To nie jest do diabła love story”. Ale wiecie co? To jest cholernie dobre love story!

Poznajcie historię Jonasza i Elli. Historię, która wciągnie Was od pierwszych stron i w której zakochacie się bez reszty. Słodszej od całej Nutelli świata i zabawniejszej od memów o grubych kotach. Myślicie, że przesadzam? Phi. Tylko poczekajcie!

Powiedzenie “kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa” przy tej książce nabiera nowego wymiaru. Dwójki ludzi z tak różnymi charakterami, trzeba by z lupą szukać. On, wyluzowany, pewny siebie, gwiazda szkolnych korytarzy i obiekt westchnień połowy żeńskiej populacji. Ona, skoncentrowana, rozważna i (nie)romantyczna, a przy tym niesamowicie... samotna. Dodajmy do tego: zazdrosną byłą, partner na wesele potrzebny od zaraz i mały układ… a wiadomo, że nudzić się na pewno nie będziemy.

Jak wiadomo “nie samą fantastyką człowiek żyje” i nie ukrywam, że uwielbiam romanse. I to romanse właśnie w takim wydaniu! Inteligentni bohaterowie, którzy choć są nastolatkami, nie drażnią swoim zachowaniem, a zniewalają poczuciem humoru i ostrymi ripostami. Głębia ich kreacji jest wręcz powalająca, dla mnie były to postaci z krwi i kości, których los naprawdę mnie przejął i wycisnął niechcianą łzę, a nie jestem typem człowieka, który często płacze nad książkami….

Jak wspominałam wcześniej, fabuła po prostu wciąga. Rozstawanie się z bohaterami i powrót do prawdziwego życia był wręcz bolesny! Gdybym mogła przeczytałabym książkę na raz - i od razu chwyciła za drugą część! Wzbudzała we mnie niesamowite emocje, od śmiechu, poprzez złość, a rodziców Elli… powiem tylko, że miałam ochotę rozszarpać gołymi rękoma.

Powieść jest przesycona cudowną dawką humoru. Humorem, o którym można by napisać całkowicie osobną recenzję. Jednak tym, co najbardziej urzekło mnie w całej książce jest FENOMENALNY styl autorki. Gdyby zaledwie część naszym autorów pisała choć w połowie tak wspaniale, nikt z nas nawet nie myślałby, żeby sięgać po zagraniczne lektury. Nie pamiętam, kiedy ostatnio spotkałam się z tak barwnym i pięknym językiem, który w jednej chwili przeniósł mnie do innego świata i całkowicie odciął od rzeczywistości. Ogromnie również spodobała mi się oprawa graficzna oraz wstawki, takie jak e-maile, wiadomości z WhatsApp z emotkami, które jeszcze bardziej pozwoliły mi się wciągnąć w historię.

Wady? Przykro mi. Szukałam. I na prawdę bardzo się starałam… ale nic nie przychodzi mi do głowy.

A więc słowem krótkiego podsumowania: czy właśnie teraz macie klikać “muszę to przeczytać”? Zdecydowanie tak.