Widmo Brockenu recenzja

Widmo problemów z timingiem powieści

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Bartlox ·4 minuty
2024-01-10
Skomentuj
10 Polubień
Remigiusz Mróz zazwyczaj bardzo dobrze radzi sobie z timingiem swoich książek. Potrafi rozplanować powieściowe wydarzenia i nadać im co najmniej w miarę odpowiednią dramaturgię - właśnie gdy idzie o ich rozłożenie w czasie. Sam bodaj dokładnie nigdy nie ganiłem go za ten element twórczości, a raz czy dwa może nawet zdarzało mi się go za to otwarcie pochwalić. No to w trakcie lektury „Widma Brockenu” dość długo miałem wrażenie, że to nie jest to „zazwyczaj”. Że tu Remek jakoś tak niespecjalnie sobie z tym akurat elementem radzi.

Początek – pozornie bardzo fajny, po Mrozowemu sprawnie napisany, po Mrozowemu wciągający, jednocześnie jednak czytając go ciągle i ciągle czułem, że to wszystko idzie w jakiś taki banał. Specyficzny-Mrozowy-Banał, podkreślmy to, nie idzie tu o jakiś zwykły banał :) Tyle razy już u Najpłodniejszego mieliśmy wciągające rozpoczęcia powieści, w trakcie których to rozpoczęć główny protagonista był władowywany w jakąś nieprzyjemną dlań sytuację, że tu aż chciało się westchnąć – „o, znowu to… i pewnie znów wszystko rozwiąże się banalnie i tak, że będzie widać, że nie było na tę opowieść wielkiego pomysłu”. Z drugiej jednak strony autor zdawał się wygrywać swoje, dwója prawników jechała z Warszawy, mogliśmy się mimo wszystko zastanawiać ocb z zachowaniem Forsta, jaką to nasz dzielny komisarz skrywa tym razem tajemnicę, pojawił się wątek Goralenvolk, na wprowadzeniu którego wyraźnie bardzo, ale to bardzo pisarzowi zależało, powidoki dwóch czołowych antagonistów z obu krzyżujących się w tym tomie serii coraz wyraźniej majaczyły nam na horyzoncie. Najsłabiej może wychodziły zwroty akcji (to nazwisko aż tak wiele znaczyło? i równie wiele znaczyłoby dla kogokolwiek poza nimi, serio?) wciąż jednak były to naprawdę górne stany Remkowej normy. Do tego stopnia zresztą, że miałem wtedy zamiar napisać w tej recce, że tak, jak fanem Chyłki i jej przygód nie jestem, tak dzięki „Widmie…” przypomniałem sobie, jak sprawny potrafi był Najpłodniejszy, gdy tylko trochę odstawi warszawską prawniczkę w tło.

A potem nadszedł środek tekstu. Ten, w którym Pan Psychopata robił swoje panpsychopacie rzeczy. Nudny, niewciągający, nietrzymający w napięciu. Niby ciężko popsuć taką sekwencję, jaką Mróz nam w nim na tym etapie zafundował, niby została ona stworzona, by trzymać czytelników za buźki – ale nijak nie trzymała. Nawet To-Dramatyczne-Wydarzenie wybrzmiało o wiele mniej wyraźnie niż powinno. Tak, to tu najwyraźniej objawiły się te wzmiankowane wyżej problemy z timingiem powieści, ten etap testu zajmuje naprawdę dużo miejsca, kilku godzinom pisarz poświęca tyle samo stron co wcześniej kilku dniom – i nijak nie jest ono tego warte.

Najbardziej swoją drogą ucierpiał w tym wszystkim element, na którym Mrozowi wyraźnie bardzo zależało: interakcje na linii Chyłka – Osica. Celowo pominąłem tę kwestię w drugim akapicie, by tym wyraźniej podkreślić ją teraz – tam to się całkiem udawało, przeciwstawienie obu osobowości grało, bawiliśmy się spięciami między nim. W tym momencie zaś to zanikło. Nie ma wymian zdań, nie ma przytyków, docinków i „kto się czubi...”. Rzucało się to w oczy tym wyraźniej, że Najpłodniejszy nie zapomniał o nich i jak najbardziej usiłował coś takiego tu pisać. I wyszło bardzo źle, nieciekawie i totalnie bez ikry.

Trzeci etap powieści jakoś tam to wszystko ratuje. Czujemy atmosferę jaka towarzyszy naszym bohaterom po zakończeniu poprzedzających go wydarzeń, temperatura relacji między nimi jest naprawdę w porządku. Aura uspokojenia i powrotu świata na w miarę właściwe tory otacza to wszystko i my to kupujemy.

I wreszcie etap czwarty, zakończenie sensu stricto. Wiecie co, wtedy nader wyraźnie dotarła do mnie pewna myśl: czasem jest tak, że w finale kryminału/thrillera autor wyjaśnia nam to, co się działo wcześniej, czasem zaś tak, że tłumaczy nam się z tego, co zrobił. I to stanowczo był ten drugi wypadek, tu mieliśmy do czynienia z tłumaczeniem się. I takim dosłownym (tak, Remek wprost opowiadał nam co się działo z postaciami i doprowadziło ich do stanu z powieści), ale i takim głębszym, w większym stopniu tyczącym istoty świata wykreowanego w „Widmie Brockenu”.

Ej, czemu ja daję temu aż 7/10? Przy tylu zastrzeżeniach i krytycznych myślach? Cóż, chyba po prostu stęskniłem się za Forstem i Osicą, za atmosferą gór (była dobrze oddana, fakt, choć to, że nagle wszystkie postacie, także te w przeszłości pokiereszowane i takie o których wprost słyszeliśmy z ust lekarzy, że sport w ich wypadku nie wchodzi już w grę, tu nagle łażą w zimie po trudnych szlakach mocno bawił) i tą standardową Remkową lekkością z początku tekstu.

PS: Karolina Siarkowska to mocno ogólnopolska pani prokurator. Jest z Poznania, po kilku przegranych sprawach awansowała (sic) do Warszawy, ale może też zadziałać na Podhalu, jeśli trzeba :)

Moja ocena:

× 10 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Widmo Brockenu
2 wydania
Widmo Brockenu
Remigiusz Mróz
8.0/10
Cykl: Komisarz Forst, tom 8

Wydanie jubileuszowe Istnieją pożary, których ugasić się nie da. Po wypadku na Zawracie Wiktor Forst był zmuszony pogodzić się z tym, że jego zdrowie nigdy nie wróci do poprzedniego stanu. Pożegn...

Komentarze
Widmo Brockenu
2 wydania
Widmo Brockenu
Remigiusz Mróz
8.0/10
Cykl: Komisarz Forst, tom 8
Wydanie jubileuszowe Istnieją pożary, których ugasić się nie da. Po wypadku na Zawracie Wiktor Forst był zmuszony pogodzić się z tym, że jego zdrowie nigdy nie wróci do poprzedniego stanu. Pożegn...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Ostatnio zwolniłam z nadrabianiem twórczości Remigiusza Mroza, więc wciąż do wyzerowania licznika nadal brakuje mi pięciu pozycji z początków jego kariery, ale po premiery sięgam na bieżąco, nie mam ...

@zaczytanaangie @zaczytanaangie

"Widmo Brockenu" to kolejne wciągające dzieło Remigiusza Mroza, które przynosi nam dawkę intrygi, tajemnicy i niezwykłych emocji. Ta powieść to mieszanka wątków znanych z poprzednich książek autora, ...

@Malwi @Malwi

Pozostałe recenzje @Bartlox

Zachowaj spokój
Cobenowe puzzle, czyli bez znużenia

Ej, czy Coben w swoich pozostałych kryminałach czy thrillerach też tak bardzo starał się rozłożyć przed czytelnikiem literackie puzzle? Sprawić, byśmy składali fragmenty...

Recenzja książki Zachowaj spokój
Trzcinowisko
Banalnisko (no, poza jednym elementem)

Czasem jest tak, że autorowi czy autorce danej powieści bardzo zależy na tym, by tworzony przez niego czy ją tekst był bardzo przejrzysty, „łatwy w odbierze”. Taki ktoś ...

Recenzja książki Trzcinowisko

Nowe recenzje

Apteka marzeń
Dzieci kontra nowotwór
@sylwiacegiela:

Bo jak tu żyć bez fortuny męża, luksusowych posiadłości, służby na każde skinienie, luksusowych marek czy biżuterii war...

Recenzja książki Apteka marzeń
Rozwódki Konstancina
Rozwód wart miliony
@sylwiacegiela:

Po "Żonach Konstancina" i "Kochankach Konstancina" przyszedł czas na "Rozwódki Konstancina". Autorka po dwóch dobrze pr...

Recenzja książki Rozwódki Konstancina
Burza
Burza
@marta.boniecka:

Boicie się burzy ? To zjawisko atmosferyczne z pewnością ma prawo przerażać. Doskonale wie o tym Vesper - bohaterka...

Recenzja książki Burza
© 2007 - 2024 nakanapie.pl