„Słońce świeciło tak mocno, że omal nie oślepł. Pewnie dlatego zauważył tę dziewczynę dopiero, gdy usiadł na sąsiednim fotelu. Długie nogi, długie blond włosy. Miała na sobie sznurowane na rzymską modłę sandały, króciutką spódniczkę i bluzkę, która więcej odsłaniała, niż zakrywała. Apetyczna sztunia, bez dwóch zdań. Porudzki przysunął się do niej odrobinę, na co zareagowała ostrzegawczym chrząknięciem. Nieprzystępna, cholera. Nieprzystępna w sposób typowym dla nastolatek, obnoszących się z seksualnością, a zarazem zasadniczych w oczekiwaniach. Z głowami pełnymi marzeń o królewiczach walczących o ich rękę. Właśnie takich nienawidził najbardziej. Co chwila odwracała się do koleżanek stojących przy jej fotelu. Z tego, co wywnioskował, obgadywały nauczycieli.”
W pierwszej części pod tytułem „Dziewczyny, które miał na myśli” możemy już się zapoznać z niektórymi bohaterami. „Chłopcy, których kochano” obfituje również w seryjnego mordercę, brutalne sceny i śledztwo do rozwikłania. Kuba Szpikulec upatrzył sobie na cel zabijanie prostytutek. W ślad za nim podążają funkcjonariusz z grupy zadaniowej. Szpikulec to nie jedyne ich zmartwienie. Policjanci uwikłani w walkę z własnymi demonami robią co w ich mocy, by sprostać stawianym przed nimi wymaganiom. Nie cofną się nawet przed zawieraniem nieczystych sojuszy z nieodpowiednimi osobami, z którymi nawet nie powinni mieć do czynienia. Czy uda im się złapać niebezpiecznego człowieka, który zabił wiele osób? Czy ich przeszłość nie zaważy na śledztwie? Czy uda im się w końcu porozumieć? Tego wszystkiego i wielu innych rzeczy dowiecie się, kiedy sięgniecie po „Chłopców, których kochano za mocno”.
Kazimierz Kyrcz Jr. oficer krakowskiej policji, autor zbiorów opowiadań „Femme fetale” i „Okruchy mroku” oraz powieści „Podwójna pętla” i „Dziewczyny, które miał na myśli”. Jego opowiadania były też publikowane w antologiach, ponadto współtworzył cztery powieści. Tłumaczony na angielski, rosyjski, czeski i słowacki. „Chłopcy, których kochano za mocno” to dla mnie pierwsze spotkanie z twórczością autora. Z wielkim bólem serca muszę przyznać, że się mocno zawiodłam. Oczekiwałam zupełnie czegoś innego, a otrzymałam książkę, która bardzo mi się nie spodobała. Po tym jak zobaczyłam okładkę i wiele dobrych recenzji od czytelników, którzy już są po skończonej lekturze myślałam, że i ja będę tak samo zadowolona. Niestety jest zupełnie inaczej. Nie czułam tej historii, nie mogłam się do niej przekonać i wciągnąć. Przeszkadzał mi zupełny miszmasz, słownictwo. Miałam wrażenie, że autor próbuje przekazać nam za dużo w takiej ilości stron. Nie zrozumiałam połowy, nie poznałam za dobrze wszystkich bohaterów, ponieważ nie mogłam zapamiętać, który jest którym. Kiedy Kazimierz Kyrcz Jr. pisał coś o jakimś bohaterze musiałam się dobrze skupić, żeby sobie przypomnieć co on zrobił w poprzednim rozdziale. Książka bardzo chaotyczna w moim odczuciu.
Podczas lektury miałam tylko myśl w głowie, żeby jak najszybciej dobrnąć do zakończenia i w końcu ją odłożyć. Już dawno nie męczyłam się z książką. Mam wrażenie, że po prostu książka nie byłam dla mnie. Nie wpasowała się ona w moje gusta czytelnicze. Też nie chcę wam odradzać jej przeczytania. Zupełnie nie! Wręcz przeciwnie zachęcam was do tego i sami przekonajcie się czy polubicie twórczość Kazimierza Kyrcza Jr. Niestety ja się nie polubiłam z książką, ale u was może być zupełnie odwrotnie. Po przeczytaniu paru innych recenzji widzę, że wielu czytelników jest zachwyconych.