Ray Garraty zgłasza się do pewnej gry - Wielkiego Marszu - który jest narodową rozrywką. Cała zabawa polega na tym, aby dotrwać morderczy marsz do mety. W grze bierze udział 100 dobrowolnych uczestników, zmagania kończą się wraz ze śmiercią przedostatniego z nich, którego śmierć wyznacza metę.
Zasadą przewodnią jest jednak to, że uczestnik, który nie może iść dłużej, zatrzyma się - ginie - rozstrzelany przez eskortę żołnierzy towarzyszących (pilnujących) przez cały czas trwania marszu.
Ludzie zgłaszający się do wzięcia udziału w grze nie zdają sobie sprawy, iż wygrać (przeżyć) może tylko jeden z nich, lecz podczas drogi odkrywają, że tak naprawdę nie ma wygranych (poprzedni zwycięzcy albo zmarli albo oszaleli), a wysiłek jest ponad ludzkie siły. Widzowie witają owacyjnie uczestników pokonujących drogę, w każdym mieście wywieszają transparenty i skandują imiona swoich faworytów. Każdy z uczestników dostaje codzienny przydział jedzenia i picia, ale po pewnym czasie większość popada w apatię nie rozróżniając nawet życia od śmierci. Show transmitowany jest 24 godziny na dobę, traktowany jako narodowa rozrywka i dobra zabawa..
Stephen King pokazuje nam w "Wielkim marszu" alternatywną wizję przyszłości, w której Ameryka sterowana przez media tworzy koszmarne reality-show będący rozrywką narodową horror, gdzie na oczach telewidzów giną kolejni uczestnicy, zmagający się ze sobą swoją psychiką i wytrzymałością.
Jest to moim zdaniem najlepsza powieść wydana pod pseudonimem Bachman. Książka wydana w 1979 roku przez lata nie utraciła swojej świeżości, a jak na czas swojego powstania jest jednym z najoryginalniejszych horrorów, jakie się ukazały. Nasuwa się jednak pytanie czy te pesymistyczne wizje przyszłości nie ziszczą się, zważywszy na fakt, że powstaje coraz więcej programów tego typu w naszym dzisiejszym świecie - a za kilka lat możemy obudzić się na fotelu z pilotem w ręku śledząc śmierć kolejnych uczestników "Wielkiego marszu".
Podsumowując, książkę można traktować jako historię o stopniowym upadku człowieka jako takiego. King pyta o możliwość przekraczania wszelkich barier i granic. Jest to także bardzo trafny, psychologiczny obraz zmagań i analiza motywacji kierujących ludzkim postępowaniem.
Nie jest to typowy horror (ale do tego King zdążył nas już przyzwyczaić), a raczej surrealistyczny thriller z wątkiem pseudofilozoficznym (przemyślenia uczestników marszu). Utwór można traktować jako ostrzeżenie skierowane do nas, jak też całej ludzkości, w którym autor pokazuje nam do czego doprowadzić może utrata wszelkich wartości, ideałów oraz chciwy świat rozrywki, pieniędzy - ostrzega przed zatraceniem się w szale wolności, przełamywania wszelkich barier, czego konsekwencją jest śmierć lub szaleństwo. Książka jest jak zwykle u tego pisarza na bardzo wysokim poziomie, cechuje ją niezwykły klimat pozostawiający bardzo niezwykłe wrażenia. Można interpretować ją na wiele sposobów, ale warto przemyśleć czy i nasze życie nie jest taką drogą, którą musimy przejść, tak jak przechodził ją Garraty. "Wielki marsz" to wspaniała książka, którą warto polecić zarówno wszystkim miłośnikom horroru, jak i tym, których zainteresowania sięgają dalej niż tylko szklany ekran telewizora.