Debiutancki tomik wierszy Jana Kłosowskiego to niepozorna książeczka, która pełna jest wewnętrznej pasji autora. Zawarł w nim kilkuletnie rozważania na tematy bliskie każdemu człowiekowi. Nie jest więc trudno zrozumieć podmiot liryczny, a nawet czasami się z nim utożsamiać, bo każdy z nas ma podobne przemyślenia. Nie każdy jednak potrafi ubrać swoje myśli w poezję, wyrazić sedno spraw w kilku wersach. Autorowi się to udaje. Odczułam szczerość i prostotę ekspresji, wiersze są bezpretensjonalne, nie aspirują do wskazywania drogi, dywagacji moralnych, po prostu są odzwierciedleniem tego, co się czuje.
Poeta pisze o sprawach dotyczących każdego z nas, o miłości ( Prawda miłości, Jej dotyk, Spędzone z nią chwile), o wartościach ponadczasowych (Jej kreowanie, Inny trochę smak rzeczywistości), o chwilach zwątpienia (Pod płaczącymi burzami). Bardzo ważnym tematem jest przemijanie (Liście w księdze życia zasuszone, Na zawsze znikniemy Wszystko doczeka się zakończenia O radości co odpłynęła, W skrzyni ze wspomnieniami). Jakże znajome jest to rozdarcie między chwilą szczęścia i świadomością jej ulotności. Dlatego warto celebrować piękne momenty zanim zamienią się nieodwracalnie we wspomnienia. Tak, jak inni starają się uchwycić pewne emocje na zdjęciach, poeta zamyka je w swoich strofach.
Jana Kłosowskiego inspiruje to, co się dzieje wokół niego, zwyczajne życie, a jednak tak bardzo nadzwyczajne, bo przecież jedyne, jakie mamy (Moje życie). Umiejętność dostrzegania piękna w codziennych czynnościach, w zwykłych zdarzeniach ( Śniadanie, Słodki dzień) przybliża autora do zwykłego czytelnika poezji. Nie znajdziemy tu zbyt intelektualnych odniesień lub mentorskiego tonu. Jest jedynie rzeczywistość ze wszystkimi swoimi odcieniami. Autor zabiera nas na poetyki spacer i pokazuje nam to, co jego osobiście porusza. Czasem są to ludzie, innym razem przyroda. Idziemy brzegiem jesiennej rzeki, zaskakuje nas burza i deszcz. Patrzymy w twarz kochanej kobiety. Odczuwamy jego radość i smutek. Nie stara się na siłę wciągać czytelnika w intelektualne dywagacje. Skupia się na uczuciach, na chwili, jak gdyby zamyślał się na moment nad sensem istnienia, co nadaje jego wierszom autentyczności i sprawia, że stają się wiarygodne. Robi to w sposób naturalny i niewymuszony, bez patosu. Dobiera słowa zwykłe, ale najbardziej właściwe. Chce, aby emocje osoby czytającej były jak najbliżej jego własnych emocji.
Jednym z wierszy, które najbardziej mnie wzruszyły jest Spotkanie zabarwione uczuciem, a zwłaszcza pierwsze wersy:
„Ich uczta się zaczyna
Tam gdzie dzień z nocą się całuje”.
Zwróciłam też uwagę na utwór Życie takie bywa:
„Nie oddalam się od tego co mogłoby być
zbliżyć też się nie mogę
jakbym był na linie zawieszony
woli pozbawiony
wpatrywał się w paskudną pogodę
takie życie to nic”
Forma wierszy jest prosta, bez rozbudowanych metafor, wymyślnych porównań z zachowanym dzięki rymom rytmem. Jedyne, co może razić jest pewna przewidywalność rymów, które w głośnym czytaniu daje wrażenie pewnej naiwności. Ale mniemam, że takie było zamierzenie autora, które nie wszystkim musi się podobać.
Polecam „Wiersze” tym, którzy w poezji szukają prostych przekazów i autentycznych przeżyć związanych ze zwykłym życiem.