Wrzenie. Francja na krawędzi recenzja

"Wrzenie. Francja na krawędzi" Anny Pamuły, czyli - bez uproszczeń...

Autor: @Orestea ·3 minuty
2020-09-19
Skomentuj
5 Polubień

"Mam siedmiu braci: dwóch to salafici, jeden jest Świadkiem Jehowy, dwóch głosuje na Front Narodowy. Zupełnie zwyczajna z nas francuska rodzina XXI wieku"

Czytałabym "Wrzenie. Francja na krawędzi" jako doskonale napisany reportaż o problemach, o których mówi się od dawna, gdyby nie jedno zdanie, które spadło na mnie i czaiło się prawie na końcu książki, albo - mówiąc precyzyjniej - blisko jej końca. To jedno małe zdanie sprawiło, że książka przestała być dla mnie zabawą intelektualną dotyczącą sytuacji społecznej w kraju, który nawet lubię, ale z którym nie posiadam jednakowoż przesadnych związków, a zaczęła być kwestią o wiele bardziej osobistą. Dotykającą mojego tu-i-teraz.

"To, co się dzieje, jest winą braku edukacji. Francji nie udało się nauczyć swoich obywateli tolerancji i otwartości. Nie zadbali o ich dusze".

Mocne słowa, prawda? Jeśli Francja, z jej republikańską tradycją, nie zadbała o edukację, o duszę swoich obywateli, to jak można ocenić to, co zrobiliśmy my, Polacy? Polska? Tak, to pytanie retoryczne, ale proszę, nie uciekajmy od niego, bo inaczej w życiu nie skonfrontujemy się z tym, co się dzieje u nas.


No dobrze. Wróćmy do "Wrzenia" Anny Pamuły

Uwaga, to nie jest książka o tym, co dzieje się we Francji na linii: dzieci/wnukowie imigrantów z byłych francuskich kolonii, nie jest to jedynie opowieść o dzielnicach, które płoną co pewien czas. Jeśli tak chcesz ją czytać - upraszczasz i nie chcesz zobaczyć całości w jej skomplikowaniu. Pamuła nie pisze o frustracji i islamizacji. To nie są główne tematy jej "Wrzenia. Francji na krawędzi".

Głównym tematem książki, jak ja go widzę, jest upadek spajającego społeczeństwo mitu państwowotwórczego

A po ludzku - jednej narracji, w którą wszyscy mogliby wierzyć, lub przynajmniej udawać, że wierzą, bo im się to opłaca. Kiedyś to była laicka i republikańska Francja, która daje równe szanse wszystkim, a o której przyszłość w powojennej, a później jednoczącej się Europie trzeba było zabiegać.
Później, jak już było dostatnio i bezpiecznie to przesłanie przestało wystarczać, a nowego nie było. Inaczej - pojawiło się wiele innych, wzajemnie się wykluczających i prowadzących właśnie do wykluczenia.

Co jest ciekawe, to fakt, że "wykluczonych" z Francji jest wielu

Wykluczeni czują się potomkowie emigrantów, którzy ściągani z kolonii i byłych kolonii w czasie boomu gospodarczego, czuli się wykorzystani i zostawieni samym sobie. Wykluczeni czują się bardzo tradycyjni katolicy, których w "najstarszej córze Kościoła" nie brakuje, a których irytują nie tylko ci, którzy wierzą w inną Istotę Najwyższą, ale i cała ta laickość. Wykluczeni są Żydzi, którym polityka międzynarodowa nie ułatwia życia, ułatwia za to emigrację do Izraela. Wykluczone są ofiary zamachów terrorystycznych popełnianych przez lewicowe bojówki, o których wszyscy już zapomnieli. Przecież, gdy w Europie mówi się "zamach", każdy myśli "islamiści", jakby nie było Frakcji Czerwonej Armii i innych jej podobnych. Wykluczone są kobiety, będące drugimi i trzecimi żonami, bo prawo udaje, że ich nie ma, a one same nie mają ochrony. Wykluczeni czują się "rodowici" Francuzi, bo Francja zmienia się zbyt szybko - jak na ich gust - i zdecydowanie niezdobnie z tym, jak oni by ją chcieli widzieć.

Widzicie kłopot?

Każdy może być, może się czuć wykluczony. Każdy. Ale czy znaczy, że tak faktycznie jest? Nie wiem, nie znam na tyle Francji, by odpowiedzieć na to pytanie. Nie odpowiada na nie znająca doskonale i kraj, i tematykę Anna Pamuła. Autorka "Wrzenia. Francji na krawędzi" dostarcza nam dane, pozwalając sformułować własną odpowiedź. To opowieść o katolikach z Bretanii, którzy zrobią wszystko, by uratować pomnik Jana Pawła II, o wnuczce Le Pena i ludziach głosujących na Front Narodowy, ludziach o przeróżnym pochodzeniu, statusie zawodowym i społecznym, i różnym kolorze skóry, że o wyznaniu nie wspomnę. To historia francuskich Żydów migrujących do Izraela i nie mogących tam osiąść na stałe, bo przecież Francja jest domem...

Były takie fragmenty książki, przez które ją odkładałam i wracałam do niej dopiero po kilku godzinach, po spacerze lub bieganiu. Taka była część poświęcona "zamachowcowi z Tuluzy", Mohamedowi Merahowi, i jego rodzinie.
Poplątane emocje, kłamstwa, półprawdy, krzywda, wina, pytania bez odpowiedzi. Mocny materiał, skrupulatnie zbudowany z fragmentów wiedzy, z akt sprawy, z rozmów ze świadkami.

Czytałam dwa razy, a pytań mam więcej, niż miałam, kiedy tej wiedzy nie posiadałam, a kontentowałam się tym, co przeczytałam w necie.

Więcej na www.veryurbanfantasy.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-09-18
× 5 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Wrzenie. Francja na krawędzi
Wrzenie. Francja na krawędzi
Anna Pamuła
8/10

Francja wrze. Czy terror i różne rozumienie miłości, nienawiści i prawdy doprowadzą ją do rewolucji? Czy rodzice są odpowiedzialni za błędy swoich dzieci? – pyta Véronique, biała katoliczka, wcze...

Komentarze
Wrzenie. Francja na krawędzi
Wrzenie. Francja na krawędzi
Anna Pamuła
8/10
Francja wrze. Czy terror i różne rozumienie miłości, nienawiści i prawdy doprowadzą ją do rewolucji? Czy rodzice są odpowiedzialni za błędy swoich dzieci? – pyta Véronique, biała katoliczka, wcze...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Reportaż Anny Pamuły nie pozostawia złudzeń. "Wrzenie - Francja na krawędzi" porusza nas od środka, sprawia, że czytelnik sam walczy z przedstawianą nam historią. To nie jest tylko opowieść o terrory...

@zkotemczytane @zkotemczytane

Dziękuję wydawnictwu AGORA za możliwość zapoznania się z tą pozycją książkową. :) "Francja nie pozwala na moją asymilację, więc muszę się wymyśleć. Nie chcą mnie takim jakim jestem, więc żeby zachow...

@agulkag @agulkag

Pozostałe recenzje @Orestea

Wieczne igrzysko. Imię duszy
„Imię duszy” Jakuba Pawełka, czyli piekło, polityka i wielka cierpiętnica

Jakby to powiedzieć… chyba już kiedyś pisałam, w jednej z moich recenzji, że jest taka grupa książęk, które nazywam zwodniczymi albo podtrutymi. To takie pozycje, które ...

Recenzja książki Wieczne igrzysko. Imię duszy
Wodzowie Zenona (474–491) i Anastazjusza I (491–518)
Mirosław J. Leszka, Szymon Wierzbiński, „Wodzowie Zenona i Anastazjusza I”, czyli działo się w Bizancjum!

Jeśli komuś się wydaje, że Cesarstwo Rzymskie upadło w V wieku naszej ery, to mu się tylko wydaje. Ono jeszcze jakieś tysiąc lat żyło sobie w najlepsze nad brzegami B...

Recenzja książki Wodzowie Zenona (474–491) i Anastazjusza I (491–518)

Nowe recenzje

O północy w Czarnobylu
Zagrożenie niewidoczne dla ludzkiego oka
@_zaczytaana_:

W nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 roku o godzinie 1.23, w elektrowni jądrowej w Czarnobylu na Ukrainie, nastąpiła awaria ...

Recenzja książki O północy w Czarnobylu
Incognito
Czy prokurator musi być grzecznym chłopcem?
@kd.mybooknow:

Czy prokurator musi być grzecznym “chłopcem”? Nie musi i nie będzie jeśli postać stworzyła Paulina Świst! „ - Wiesz il...

Recenzja książki Incognito
Nikczemna fortuna
Nikczemna fortuna
@guzemilia2:

Wolicie książki, które dzieją się teraz czy w przyszłości a może w przyszłości? Ja raczej wolę książki, które dzieją s...

Recenzja książki Nikczemna fortuna
© 2007 - 2024 nakanapie.pl