"Nigdy nie wiadomo, co jest na końcu ścieżki. Dlatego warto iść. Bo zawsze jest nadzieja, że za zakrętem czeka na ciebie coś nieoczekiwanie pięknego, choć wcale się tego nie spodziewałeś."
Cóż za cudowna historia. Powiem wam, że jest to kolejna przeczytana książka, przy której się wzruszyłam.
Niezwykle mądra. To nie jest jedynie opowieść o wycieczce trzech przyjaciółek na Maltę. To historia o potrzebie akceptacji, miłości, przyjaźni.
Prawdziwa przyjaźń ma wielką moc i przetrwa każdą próbę czasu. Możemy mieć różne charaktery, różne podejście do świata i do wielu spraw, ale dla siebie być uzupełnieniem i głosem rozsądku, którego potrzebujemy.
Tym bardziej, że na wiele spraw spoglądamy z innego punktu widzenia.
Barbara, Michalina i Dorota to przyjaciółki ze szkolnej ławki. Niejedną przygodę przeżyły razem za czasów szkolnych. Życie każdej z nich potoczyło się inaczej niż początkowo marzyły.
Gdy Barbara w wyniku rozwodu zdobywa dużą sumę pieniędzy postanawia odnaleźć swoje dawne, beztroskie ja i zabiera koleżanki na wakacje marzeń.
Czy stara przyjaźń przetrwała upływ czasu i dziewczyny w dalszym ciągu mogą na siebie liczyć?
Ta historia wciągnie was od samego początku. Szybko się ją czyta dzięki dużej ilości dialogów, a sama opowieść sprawia, że wcale nie mamy ochoty jej odkładać. Poza tym mamy tu bardzo dobrze wykreowanych bohaterów.
Dzięki autorce mogłam się wybrać razem z dziewczynami w cudowną podróż po Malcie. Zobaczyć Mdinę i Vallettę oraz inne ciekawe miejsca.
Już wpisałam sobie Maltę w plany zwiedzania na przyszłość.
Klimat Malty, gorące słońce, zabytki, plaże - wszystko jest tak barwnie opisane, że możemy poczuć gorąc tego powietrza na twarzy, gdy tylko zamkniemy oczy.
W cudownym południowym klimacie Barbara, Michalina i Dorota powoli dzielą się swoimi problemami.
"Czasem trudno jest o wysokie poczucie własnej wartości, gdy trzeba biegać między szkołą, sklepem i pralką..."
Ech, jak ja dobrze rozumiem Michalinę.
Wiele z nas w codziennej gonitwie pomiędzy pracą, domem, zakupami, szkołą, praniem i wieloma innymi obowiązkami zapomina o sobie i swoich potrzebach.
Jeśli dodatkowo nie mamy wsparcia w drugiej połowie takiego, jak byśmy chciały zaczynamy czuć się sfrustrowane. Marzyłyśmy o czymś innym.
"Baśka podniosła głowę i zobaczyła, że tuż obok ich leżaków stoi para staruszków.
Mężczyzna w spodenkach w palmowe liście trzymał pod rękę kobietę, która powoli, noga za nogą, szła po piasku. Widać było, że każdy jej krok wymaga od niej wysiłku. Staruszek czekał cierpliwie, a gdy dała znak, że dalej nie da rady iść, od razu rozłożył fotelik, który przyniósł ze sobą. Pomógł swojej partnerce usiąść, a potem z wysiłkiem przykucnął i zaczął zdejmować jej buty."
Powiem wam, że ja również podobnie jak Barbara miałam łzy w oczach czytając tą niezwykle wzruszającą scenę.
"Pomyśleć, że uważałam starość za brzydką. A teraz widzę, że właśnie starość może być najpiękniejsza. Wspólna starość dwojga kochających się ludzi."
Musicie koniecznie przeczytać tą niesamowitą historię. Polecam ją z całego serca.
Za możliwość przeczytania i recenzji książki dziękuję Wydawnictwu Skarpa Warszawska.