„Someone new” to pierwszy tom cyklu „Someone” i moje pierwsze spotkanie z twórczością Laury Kneidl. Jeśli poprzednie powieści autorki są przynajmniej w części tak dobre jak ta książka, sięgnę po nie bez obaw. A tymczasem zachęcam Was do sięgnięcia po „Someone new”. Warto!
Fabuła książki koncentruje się wokół Micah. Dziewczyna pochodzi z bogatego domu. Jej rodzice są prawnikami, nie żałują dzieciom niczego, ale też wymagają od nich więcej. Mają tendencję do kontrolowania życia swoich pociech. Brat Micah, Adrian, musiał opuścić rodzinny dom, po tym, kiedy rodzice nakryli go w łóżku z chłopakiem. Homoseksualizmu nie tolerują, dlatego ich syn nie może wrócić, dopóki się nie zmieni. Nie podoba się to Micah. Kobieta pragnie powrotu brata do rodziny i przede wszystkim odnowienia z nim kontaktów, bo odkąd opuścił dom, nie daje znaku życia nawet swojej siostrze. Chce ratować rozpadającą się rodzinę. Dlatego zgadza się na wszystko, co proponują i czego wymagają od niej rodzice. Chociaż wyprowadziła się z domu, pojawia się u nich regularnie na wspólnych posiłkach, poszła też na takie studia, na których oni chcieli widzieć córkę. Od jakiegoś czasu Micah mieszka sama i próbuje jakoś sobie radzić bez pomocy udogodnień, które miała w domu rodzinnym. Pewnego dnia okazuje się, że nowym sąsiadem Micah jest Julian, chłopak, którego poznała na przyjęciu u swoich rodziców i który z jej powodu został zwolniony z pracy. Chłopak jej unika, jest dla niej oziębły i nie chce mieć z nią nic wspólnego. Dziewczyna jednak stara się do niego zbliżyć. Raz idzie jej to lepiej, raz gorzej. Wkrótce odkrywa, że zachowanie Juliana nie jest spowodowane utratą pracy. On w ten sam sposób traktuje wszystkich, nawet swoich współlokatorów. Jest nieprzystępny i trzyma ludzi na dystans. Julian skrywa bolesną tajemnicę z przeszłości. Czy Micah odkryje o co chodzi? I czy to coś zmieni w jej stosunku do chłopaka? Jak potoczą się losy jej rodziny?
Niektóre tajemnice wyrastają na strachu, a potem zmieniają się w potwory w szafie. I któregoś dnia nie mamy już odwagi tej szafy otworzyć, nawet przy kimś, dla kogo skoczylibyśmy w ogień. Czasami robimy to, by chronić tę osobę.
Tego wszystkiego dowiecie się z tej cudownej książki. Jest piękna, nie tylko wizualnie. Autorka opowiedziała wspaniałą, poruszającą do głębi historię o miłości, o trudnych relacjach rodzinnych i o tolerancji. To tak w skrócie, bo opowieść ta jest bogata w treść. Już z opisu wynika, że mamy w niej do czynienia z homoseksualizmem. Ale to nie jest wszystko. To dopiero początek, bo zawiera ona dużo więcej mądrych i zmuszających do refleksji treści. Bardzo wartościowych zresztą. Jeśli nie chcecie psuć sobie niespodzianki, nie czytajcie posłowia. Zawiera spoilery, już na samym wstępie. A wierzcie mi, zaskoczenie, jakie serwuje ta powieść, jest warte miliony. Julian skrywa pewną tajemnicę. Razem z Micah próbujemy dociec, o co może chodzić. Autorka myli tropy i sprowadza nas na manowce za każdym razem, kiedy myślimy, że jesteśmy już blisko odkrycia prawdy. Tak naprawdę odpowiedź mamy cały czas przed oczami, jednak odkryć ją nie jest wcale łatwo. Zakończenie wbija w fotel i pozostawia czytelnika w szoku, ale też uczy czegoś bardzo ważnego. Muszę przyznać, bo nie byłabym fair, gdybym tego nie napisała, że domyśliłam się, o co chodzi. Mimo, że do posłowia zajrzałam dopiero po lekturze całej książki. Bo, chociaż autorka naprawdę umiejętnie zwodzi czytelnika, daje też sporo wskazówek w trakcie lektury. Nie załapałam tego od razu, ale w momencie, kiedy dowiedziałam się, w jakim miejscu pracuje Julian (w jednym z wielu zresztą), już wiedziałam. I nie powiem, żebym od tego momentu czytała książkę z mniejszym zainteresowaniem. Nie. Z uwagą śledziłam poczynania Juliana i Micah i zachowanie dziewczyny, która błądziła jak dziecko we mgle próbując odkryć, o co może chodzić.
Niektórymi rzeczami łatwiej się podzielić z kimś podobnym sobie.
Lektura „Someone new” sprawiła mi ogromną przyjemność. Zaskoczył mnie przede wszystkim fakt, że to nie jest tylko lekka młodzieżówka, że porusza przy okazji ważne i bardzo aktualne tematy i takie, o których nie czytałam jeszcze nigdzie. Owszem na pierwszy plan wysuwa się wątek romantyczny. Subtelny i nieprzesłodzony. Jednak sprawy poruszane w tle chwytają za serce najbardziej. Nie zdziwiła mnie obecność w powieści wątku LGBT, jest obecny w dzisiejszych czasach w co drugiej powieści dla młodzieży. Jednak zachwycił mnie fakt, jak autorka potraktowała ten temat. Ta książka jest bardzo dojrzała i przemyślana. Podobną dojrzałością odznaczają się bohaterowie powieści, i to nie tylko pierwszoplanowi. Spodziewałam się, że autorka wykreuje Micah na rozkapryszoną, uzależnioną od pieniędzy rodziców pannicę. Ale ona jest inna. Zaskakuje inteligencją, rozwagą i odpowiedzialnością. Śmiało kroczy przez życie, nie boi się nowych doświadczeń, ma otwarty umysł, jest zdeterminowana i ciekawa życia. Bije od niej pozytywna energia. Bardzo mnie zaskoczyła ta postać. Bardzo na plus. Nie odtrąca rodziców po tym, co zrobili. Próbuje dać im szansę, mimo że są krótkowzroczni, małostkowi i bardzo ograniczeni w swoich poglądach. Mimo, że potraktowali własnego syna jak śmiecia. Mimo wszystko dziewczyna stara się naprawić sytuację. Jest przywiązana do rodziny i nie chce, aby ta się rozpadła. Julian to z kolei postać kontrowersyjna. Z jednej strony bardzo pomocny, troskliwy, uczuciowy. Z drugiej zimny, niedostępny, zdystansowany. Dopiero, kiedy wiemy, z czym od najmłodszych lat zmagał się ten młody człowiek i z czym nadal musi walczyć, rozumiemy go trochę lepiej. Świetnie wykreowani zostali również bohaterowie z drugiego planu. I cieszy mnie, że to ich sylwetki przybliży nam kolejna część cyklu. Co najważniejsze, każda postać w tej powieści ma jakąś głębię i bagaż doświadczeń za sobą. Każda jest prawdziwa i wzbudza autentyczne emocje. Akcja powieści nie jest równa. Czasem bardzo przyspiesza, by zaraz potem wlec się niemiłosiernie. Mimo to przez tę książkę się płynie. Nie zauważa się upływającego czasu i zupełnie nie odczuwa grubości powieści. Z zapartym tchem śledzimy perypetie bohaterów, jednym kibicując, innym wręcz przeciwnie.
„Someone new” to piękna, przepełniona emocjami opowieść o miłości, przyjaźni, tolerancji, akceptacji i o walce o siebie. Wartościowa, z ważnym przesłaniem. To książka, od której nie będziecie mogli się oderwać i o której długo nie będziecie mogli zapomnieć. Mam nadzieję, że skradnie również Wasze serca. Moje skradła w całości. Bardzo polecam!
Recenzja pochodzi z bloga:
https://maitiribooks.wordpress.com/2020/08/26/someone-new-laura-kneidl/