Mówiący zdradza swoje podejście do tematu rozmowy już przez sam dobór słów, których używa. Nazwy, słowa, całe sformułowania których używamy po to, żeby określić/opisać coś lub kogoś mogą być pozytywne, neutralne bądź negatywne. Chcemy czy nie chcemy, sposób w jaki opisujemy świat sprawia, że postrzegamy go w taki, a nie inny sposób. Osoby cierpiące z powodu depresji chyba najlepiej wiedzą o czym mowa - negatywne sformułowania dotyczące świata, sytuacji, przestrzeni, własnej osoby i innych ludzi w pewnym momencie stają się czymś, co pojawia się w umyśle niejako automatycznie, intuicyjnie. A wtedy cały świat zaczyna przypominać szary, pozbawiony barw mały zamknięty pokój z którego nie sposób się wydostać.
W tej chwili, w szerszym, publicznym i głównym nurcie dyskursu polityczno-społecznego dominuje negatywne podejście wobec osób nieheteronormatywnych. Żeby nie szukać daleko: w czerwcu bieżącego roku prezydent Duda zniżył się do użycia jednego z podstawowych zabiegów mających na celu antagonizację części społeczeństwa (,,próbuje nam się wmówić, że LGBT to ludzie''). W tym samym czasie poseł Czarnek podkręcił spiralę strachu, chcąc bronić ,,normalne rodziny'' przed ,,zepsuciem, deprawacją i absolutnie niemoralnym postępowaniem''. A wszystko po to, żeby na koniec stwierdzić, że w zasadzie ,,ci ludzie [o odmiennej orientacji seksualnej] nie są równi ludziom normalnym''.
Po ulicach niektórych miast wciąż jeżdżą ciężarówki wygłaszające homofobiczne hasła i szerzące teorie spiskowe o mrocznych zorganizowanych homoseksualnych lobby, których nadrzędnym celem jest demoralizacja niewinnych dziecięcych duszyczek.
W czasie, gdy w naszym kraju dzieją się takie rzeczy, gdy dyskryminacja ze względu na orientację seksualną jest czymś realnym i namacalnym, gdy zmienia się w tragedie dzieciaków, które popełniają samobójstwa z powodu presji i nienawiści otoczenia - pojawienie się takiej książeczki jak ,,Trzecia płeć świata'' Kuligowskiego jest bardzo ważne.
Kuligowski opisuje, używając właściwych danym narodowościom i językom określeń, osoby LGBTQ+. Nie robi tego jednak w sposób wyczerpujący, ,,Trzecia płeć świata'' nie rości sobie praw do wyczerpania tematu związanego z byciem omeggid czy xanith. Autor w przeważającej mierze tylko sygnalizuje istnienie tematu, opisuje go z wierzchu, wyjaśnia najważniejsze punkty - ale to, co zrobimy z tą wiedzą należy już do nas. Możemy pogłębić temat, sięgając po inne publikacje związane z tematyką gender, możemy też poprzestać na tym, czego dowiedzieliśmy się od Kuligowskiego, uznając, że nasz horyzont trochę się poszerzył i to wystarczy.
Bo - co ważne - mimo dość lakonicznego stylu i formy (poszczególne rozdziały liczą sobie 2-3 strony) ,,Trzecia płeć świata'' skłania czytelnika do refleksji nad zagadnieniami związanymi z seksualnością i tożsamością płciową. Nie wprost, ale jednak, autor ukazuje odmienne podejście chrześcijan i niechrześcijan (buddystów, ,,pogan'' etc.) do spraw dotyczących płci i w ogóle seksualności. O ile w kulturze posiadającej korzenie chrześcijańskie płeć jest czymś określonym raz i na zawsze w trakcie narodzin; i zarazem płeć posiada zestaw sztywno przypisanych ról społecznych, które kobiety i mężczyźni powinni wykonywać, o tyle w przypadku kultur nie opierających się na religii chrześcijańskiej pojęcie to jest bardziej naturalne, dynamiczne i płynne.
Dużo czasu Kuligowski poświęca mężczyznom, którzy przyjmują kobiece role i statusie (nierzadko wysokim!), który uzyskują oni w różnych społecznościach. Przyznam, że trochę brakowało mi w trakcie lektury informacji na temat nieheteronormatywnych kobiet. Ale nie narzekam.
Bardzo ważny jest też moment, w którym jeden z bohaterów wyjawia, co odpowiada ludziom, którzy pytają go o to, kiedy dowiedział się, że jest fa'afafine: ,,odpowiadam im: a czy był taki moment, że dowiedziałeś się, że jesteś heteroseksualny, że jesteś mężczyzną albo kobietą? Może po prostu taki się urodziłeś?'' Ta prosta odpowiedź bardzo jasno wskazuje na to, że nie jest to rodzaj fanaberii rozpuszczonych mieszkańców pierwszego świata, ale cecha z którą danych człowiek się rodzi, bądź nie. I należy to po prostu zaakceptować. Dokładnie tak samo jak to, że ktoś jest łysy, albo ciemnowłosy.
Podsumowując: ,,Trzecia płeć świata'' stanowi cenną i ciekawą publikację. Jestem pewna, że jej elementy wykorzystam kiedyś podczas zajęć. Dla porządku wypada też wspomnieć o samym wydaniu - książka została bowiem wydana z dużą dbałością o estetykę. I chociaż mi osobiście ilustracje Marianny Sztymy niezbyt do gustu przypadły (ale ja to maruda jestem w tym względzie, nie sugerujcie się), to jestem pewna, że znajdą one swoich amatorów.
Polecam wszystkim tym, którzy interesują się tematyką gender i tym, którzy chcieliby rozpocząć przygodę z tym tematem od czegoś innego, niż socjologiczna rozprawa tematyczna.
*Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl