Uwielbiam siostry Bronte. Moja miłość do nich trwa od lat i jest niezmienna niczym skała. Dlatego też z ogromną radością sięgnęłam po dopiero co wydanego „Profesora”.
- [...] Skoro jednak nie ucieka pan przed policją, przed kimże innym pan ucieka? Przed diabłem?
- Przeciwnie, wyszedłem mu na spotkanie.”
Główny bohater to William Crimsworth. Posiada arystokratyczne korzenie, ale odrzuca to dziedzictwo wraz ze wsparciem finansowym rodziny i postanawia osiągnąć sukces własnymi siłami. Los rzuca go w różne stromy świata, aż w końcu ląduje w Brukseli, gdzie obejmuje posadę nauczyciela. Jak sobie poradzi? Czy pozna kogoś, kto będzie godzien przyjaźni z jednostką tak wybitną?
„Służalczość wywołuje despotyzm.”
Po genialnych „Dziwnych losach Jane Eyre” i „Shirley” mocno się zawiodłam. Nie mówię, że książka jest zła. Co to, to nie. Jest wspaniała i wybitna na tle innych. Ale porównując do innych tworów Charlotte jest ona niezadowalająca.
„Osoby bardzo młode, bardzo zdrowe, bardzo bezmyślne nie znają współczucia ni litości.”
Zacznę jednak od tego, co w tej książce piękne, dobre i znakomite. Kreacje postaci to atut powieści. Charlotte po raz kolejny zachwyca przenikliwością i spostrzegawczością w analizie ludzkich charakterów. Swoje spostrzeżenia zawarła w książce, dzięki czemu otrzymujemy cały wachlarz różnorodnych postaci, będących wielowymiarowymi istotami. Autorka nawykła do tego, że głównymi bohaterami czyni osoby wyjątkowe i górujące nad resztą społeczeństwa. Przez to naturalnym jest to, iż stają się one mocno wyobcowane. To zaś pogłębia ich pogardę dla świata. Uwielbiam takich bohaterów, w łatwy sposób potrafię się z nimi utożsamić. William odznacza się inteligencją i wrażliwością. Współcześni autorce uznali, że tak złożona postać męska nie mogła zostać wykreowana przez kobietę i nie chcieli uwierzyć, że autorka jest niewiastą. Myślę, że autorka obdarzyła go wszystkimi cechami, których pragnęła w pokrewnej duszy.
„Powieściopisarze nigdy nie powinni pozwolić, by badanie życia stało się dla nich rzeczą nużącą.”
Największą wadą tej powieści jest powolna akcja zmierzająca donikąd. Choć uwielbiam nieśpieszne tok wydarzeń w książkach, zachwycają mnie malownicze opisy krajobrazu i przeżyć wewnętrznych, to uważam, że muszą one dokądś prowadzić. W tej książce są one ślepą uliczką. Poznajemy urywek z życia tytułowego profesora. Osoby nieszablonowej, inteligentnej i wyjątkowej. Ale cóż z tego? To tylko urywek życia bez żadnej puenty, ale także bez wstrząsających wydarzeń. „Shirley” do czegoś prowadziła. „Profesor” jest piękną powieścią o niczym.
Tradycyjnie pochwalę wspaniały warsztat pisarski autorki. Charlotte Bronte ma talent i wykształcenie. Podejrzewam, że serdecznie by się roześmiała czytając książki dzisiejszych autorów, którzy posługują się językiem godnym pięcioletnich dzieci (nie uwłaczając tymże dzieciom). Bronte używa dojrzałego słownictwa, obfitującym w wymowne metafory. Jej przemyślenia są mądre i niejednokrotnie pomyślałam w trakcie czytania, że autorka trafiła w samo sedno. Charlotte Bronte oddaje cała atmosferę i specyfikę epoki wiktoriańskiej. Warto też podkreślić to, iż tłumaczenie tej powieści jest genialne i wykonane w duchu tamtych czasów. Bardzo to cenię. Ponadto cieszę się, że tłumacz pokusił się o sporą liczbę przypisów. Bronte nie szczędzi czytelnikowi francuskich sformułowań, co nie przeszkadza w odbiorze powieści, a wręcz urozmaica, dlatego iż tłumacz wszystkie je przełożył na język polski.
Problematyka utworu opiera się głównie na wiktoriańskiej wojnie płci. Kobieta niewiele może powiedzieć w XIX-wiecznym świecie, co nieznacznym, że nie chce. Niska pozycja społeczna płci pięknej nie oznacza wyzucia tejże z inteligencji i ciekawej umysłowości. Kto będzie górą?
Oczywiście wszystkie siostry Bronte to wojujące Katoliczki i przyjmuję to do wiadomości. Taka epoka. W tej książce jednak zirytowało mnie ogromnie to, iż główny bohater, który jak sądzę był odzwierciedleniem poglądów Charlotte, oceniał ludzi po wyznawanej przez nich religii. Nie zamienił z nimi nawet jednego słowa, ale już znał grzechy i przywary osoby, która nie była Katolikiem. To samo się tyczy innych narodowości. Powieść przesycona jest uprzedzeniami do innych nacji, religii itp.