Kolekcjonerka recenzja

"Kolekcjonerka" to było moje pierwsze spotkanie z autorką i powiem tylko tyle, że to był w strzał w dziesiątkę.
Ta książka wznosi pojęcie erotyzmu na całkiem inny poziom. Autorka porusza temat mało popularny w świecie literatury, w dalszym ciągu temat tabu, a mianowicie temat związków między osobami tej samej płci.
Na wstępie powiem, że byłam źle nastawiona do tej historii. Nie wierzyłam w to, że może mi się ona spodobać i przeczytam ją z zapartym tchem, a właśnie tak się stało.
"Kolekcjonerka" pochłania od pierwszych stron. Język jakim posługuje się Marta Motyl to "poezja", proza przez którą płyniesz i nie możesz się zatrzymać.

Okładka pyta nas: wyuzdanie czy wyrafinowanie?
Ja, odpowiadam: jedno i drugie.

Sceny erotyczne między naszymi bohaterkami są wyuzdane, ale to, jak autorka poprowadziła tę historię, to wyrafinowanie. Wiem, że są osoby, które na wstępie powiedzą to nie jest książka dla mnie, ale uwierzcie warto ją przeczytać, chociażby dla samej przyjemności w postaci tekstu.
Kilka lat temu popularnym tematem był sponsoring. Marta Motyl do niego wraca, ale przestawia nam inną relację, dojrzalszą i bardziej świadomą.
Od was zależy, czy sięgnięcie po "Kolekcjonerkę", czy historia was pochłonie i czy zrozumiecie zachowanie bohaterki. Przyznaję się, że bywały momenty, gdzie ją rozumiałam, ale też chciałam ją potrząsnąć. Magda, jest po prostu, poza panującymi normami, dlatego zakończenie będzie dla Was totalnym zaskoczeniem.
.
Kto z was sięgnie po nową książkę Marty Motyl?
.
Kolekcjonerka emocji.
Kolekcjonerka przygód.
A może Kolekcjonerka wspomnień.
Kto to wie?