I wreszcie, po długiej przerwie, powraca do nas Stephanie Plum z dziewiątą częścią jej przygód. Dopiero, kiedy wzięłam do rąk tę książkę, uświadomiłam sobie, jak bardzo mi Steph brakowało. Właściwie, miałam czytać coś innego, ale kiedy poszłam na pocztę i wyjęłam ją z koperty, nie mogłam się powstrzymać. Zaczęłam czytać od razu po przyjściu do domu i jak zwykle wciągnęło mnie na dobre. Gdzieś po drodze zdążyłam jeszcze podenerwować mamę, że ja już czytam, a ona nie, i mogłam już w pełni oddać się lekturze.
Tak teraz myślę, że chyba jestem na etapie uzależnienia od tej serii. Cóż, nic na to nie poradzę. Zawsze lubiłam sensacyjno-komediowe powieści, ponieważ działają one idealnie relaksująco. A seria o Steph od pierwszego tomu wzbudziła mój zachwyt i od razu trafiła na listę ulubionych serii wszechczasów ;)
Pewnie jesteście ciekawi, co tym razem zafunduje nam nasza droga łowczyni nagród. Otóż, w części dziewiątej wyruszamy wraz ze Stephanie na poszukiwania pewnego Hindusa i psa. Zgadnijcie na którym z nich Steph bardziej zależy ;)
Oczywiście nie może być to proste zadanie. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że najbardziej niebezpieczne z dotychczasowych. A to dlatego, że Stephanie naraża się na zainteresowanie ze strony goździkowego zabójcy, który prowadzi bardzo podstępną i niebezpieczną grę. Oczywiście wiadomo, że kiedy Steph zabiera się za nową sprawę, to nagle za każdym rogiem ktoś chce ją zabić, ale tym razem jest naprawdę bardziej przerażająco, niż kiedykolwiek.
Do tego znowu mieszka z Morellim, Komandos nie daje jej spokoju, Lula jest na nowej diecie mięsnej, Valerie coraz bliżej porodu daje się wszystkim we znaki, a babka Morellego ma wizje! Czyli jak zwykle pomieszanie z poplątaniem ;)
„Morelli stał z rękoma wspartymi na biodrach i przyglądał się kwiatom i zdjęciom, które wciąż leżały tam, gdzie je upuściłam.
- Zupełnie jakbyś miała na drzwiach znak zapraszający wszystkich oszołomów, popaprańców i prześladowców. Każdy ci się włamuje do mieszkania. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Masz w drzwiach trzy zamki najlepszej jakości i to nikogo nie zniechęca. – Spojrzał na mnie. – Drzwi były zamknięte na klucz, prawda?
- Tak. Były zamknięte na klucz. – Jeeezu. – Myślisz, że to coś poważnego?
Morelli popatrzył na mnie, jakbym nagle zaczęła mówić językami.
- Ktoś włamał ci się do mieszkania i zostawił zdjęcia zastrzelonej kobiety. Ty nie uważasz, że to coś poważnego?”
Jak można zauważyć, u Steph wszystko w normie – nadal przyciąga wszystkich świrów z okolicy. Tym razem nawet Komandos zaczyna się martwić i przydziela Stephanie nadzór w postaci swoich ludzi. A że ona dziewczęciem wielu talentów, przy niej nawet goryle Komandosa trafiają do szpitala. Oj, uśmiałam się. Jak zwykle zresztą.
Autorka ma naprawdę niesamowita wyobraźnię, bo żeby przez tyle tomów utrzymywać naprawdę wysoki poziom jeśli chodzi o poczucie humoru i jednocześnie ciągle wymyślać coś nowego i oryginalnego, co sprawia, że czytelnik kwiczy ze śmiechu – zdecydowanie trzeba mieć talent ;)
Kto czytał, ten pewnie nie ma wątpliwości, że warto sięgnąć po kolejną część. A jeśli ma, to niniejszym je rozwiewam! Kto nie czytał, niech prędko nadrabia i nie zraża się tym, że to już dziewiąty tom. Poprzednie osiem nadrobicie chwila moment, a to dlatego, że nie da się od nich oderwać i po kilku godzinach jesteśmy już na ostatniej stronie. Polecam gorąco!!! ;)