Przeczytałam "Śmierć na wagę złota" Alka Rogozińskiego i muszę przyznać, że książka nie spełniła moich oczekiwań. Choć sama fabuła miała potencjał, a autor w przeszłości dostarczał rozrywki na wysokim poziomie, tym razem czegoś zabrakło.
Kiedy Paulina Marzec, dziennikarka popularnego portalu informacyjnego, dostaje zlecenie na napisanie artykułu o sensacyjnym odkryciu archeologicznym, nie przypuszcza nawet, że będzie to dla niej początek równie ekscytującej, co śmiertelnie niebezpiecznej przygody. Początkowo temat wydaje się standardowy – kolejny artykuł do napisania, kolejne odkrycie do opisania. Jednak z każdą kolejną stroną historii, fabuła nabiera tempa, a Paulina zostaje wciągnięta w wir wydarzeń, które zaczynają przypominać scenariusz sensacyjnego filmu.
Śledzona przez tajne służby państwowe i ścigana przez gangsterów, Paulina szybko zdaje sobie sprawę, że odkrycie archeologiczne, o którym ma pisać, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Spisek, który odkrywa, jest głęboko zakorzeniony w strukturach państwa, a ludzie, którzy chcą ukryć prawdę, nie cofną się przed niczym, by osiągnąć swój cel. Akcja, choć z założenia powinna trzymać w napięciu, niestety momentami wydaje się przewidywalna. Sceny pościgów i konfrontacji, które mogłyby dostarczyć emocji, są opisane dość schematycznie, co odbiera im dynamikę.
Jedyną osobą, na której pomoc może liczyć Paulina, jest młody kustosz jednego z muzeów. Ich relacja rozwija się w sposób dość typowy dla tego typu literatury – od początkowej nieufności, przez stopniowe budowanie zaufania, aż po współpracę w celu ujawnienia prawdy. Choć postać kustosza ma potencjał, jego charakter wydaje się mało rozwinięty, a dialogi z Pauliną momentami brzmią sztucznie. Ich relacja, zamiast dodawać głębi fabule, często wydaje się powierzchowna i mało autentyczna.
Autor stara się budować napięcie, wprowadzając kolejne zagadki i przeszkody, które bohaterowie muszą pokonać. Jednakże wiele. z tych elementów fabuły jest dość przewidywalnych, a rozwiązania, które proponuje, nie zaskakują czytelnika. Intryga, która miała być głównym atutem powieści, często traci na sile przez zbyt oczywiste rozwiązania i brak prawdziwych zwrotów akcji.
Zakończenie powieści, które powinno być kulminacyjnym momentem, również nie dostarcza oczekiwanych emocji. Ostateczne rozwiązanie zagadki jest dość standardowe, a finałowy akt nie wstrząsa czytelnikiem na tyle, by można było uznać go za satysfakcjonujący. Choć autor stara się zamknąć wszystkie wątki, pozostawia pewien niedosyt i poczucie, że historia mogła być bardziej dopracowana.
Postacie, które miały być barwne i intrygujące, niestety były dość płaskie i przewidywalne. Nie udało mi się związać emocjonalnie z żadnym z bohaterów, co sprawiło, że ich losy nie wzbudzały we mnie większych emocji. Zamiast zaskakujących zwrotów akcji, które mogłyby trzymać mnie w napięciu, dostałam przewidywalne rozwiązania i mało interesujące wątki poboczne.
Język, którym posługuje się autor, jest prosty i łatwy do zrozumienia, co mogłoby być zaletą, gdyby nie sprawiało, że cała książka wydaje się płytka. Brakowało mi tu literackiego polotu, którego często szukam w tego typu literaturze.
Choć "Śmierć na wagę złota" klasyfikowana jest jako komedia kryminalna, elementy humorystyczne niestety nie przypadły mi do gustu. Wiele z nich wydawało się wymuszonych, a momenty, które miały być zabawne, często były przewidywalne lub po prostu nieśmieszne. Zamiast wybuchów śmiechu, czułam raczej lekkie znużenie i frustrację.
Mam wrażenie, że autor próbował za wszelką cenę wpleść humor w każdą możliwą scenę, co spowodowało, że dialogi i sytuacje wydawały się nienaturalne i przerysowane. Mimo że doceniam próbę rozluźnienia atmosfery w kryminale, to tym razem efekt końcowy był daleki od zamierzonego.
Niestety, ani wątki kryminalne, ani komediowe nie były na tyle dobrze skonstruowane, by utrzymać moje zainteresowanie. Całość sprawiała wrażenie nieco chaotycznej, a przeplatanie poważnych momentów z próbami humoru często wprowadzało dysonans.
Zakończenie, które powinno być kulminacją napięcia i humoru, wydało mi się nijakie i pozbawione większego polotu. Oczekiwałam zaskakującego zwrotu akcji, ale niestety, rozwiązanie zagadki było dość oczywiste i nie wywołało u mnie większych emocji.
Podsumowując, "Śmierć na wagę złota" okazała się książką, która nie spełniła moich oczekiwań ani jako kryminał, ani jako komedia. Chociaż Alek Rogoziński ma na swoim koncie bardziej udane tytuły, ten konkretny nie przypadł mi do gustu. Mam nadzieję, że kolejne jego książki będą bardziej wciągające i zabawne, bo potencjał z pewnością istnieje. Jeśli ktoś poszukuje lekkiej, niezobowiązującej lektury, być może znajdzie coś dla siebie w tej książce, choć ja osobiście będę szukała rozrywki gdzie indziej.
Czasem zamiast skarbu możesz znaleźć… zbrodnię. Kiedy Paulina Marzec, dziennikarka popularnego portalu informacyjnego, dostaje do napisania artykuł o sensacyjnym odkryciu archeologicznym, nie przypu...
Czasem zamiast skarbu możesz znaleźć… zbrodnię. Kiedy Paulina Marzec, dziennikarka popularnego portalu informacyjnego, dostaje do napisania artykuł o sensacyjnym odkryciu archeologicznym, nie przypu...
Alek Rogoziński po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem komedii kryminalnej, a jego najnowsza książka „Śmierć na wagę złota” tylko potwierdza tę tezę. Już trzydziesta trzecia książka w dorobku aut...
@madalenakw
Pozostałe recenzje @Malwi
Przerwać milczenie
Tomasz Wandzel w powieści "Przerwać milczenie" zabiera nas w mroczną i pełną napięcia podróż, w której granice między ofiarą a sprawcą, prawdą a kłamstwem, ulegają nieus...
"Skutek śmiertelny" Tomasza Wandzela to książka, która wciąga od pierwszych stron i zaskakuje do samego końca. Autor, mistrz budowania napięcia, przedstawia historię peł...