Miłość ponad czasem recenzja

Zaklęci w czasie

Autor: @daimon ·4 minuty
2012-02-26
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Na tym świecie nie ma przyszłości ani przeszłości. Jest tylko tu i teraz. Lub, patrząc z nieco innej perspektywy, wszystko już się wydarzyło, a my tylko odkrywamy kolejne rozdziały swojej historii. Audrey Niffenegger gra w klasy z czytelnikiem, który obserwując podróże Henry’ego w czasie, układa powoli puzzle tej opowieści. Przy tym robi to na tyle umiejętnie, że z prawdziwą ciekawością sprawdziłam, kim właściwie jest pani Niffenegger. Otóż nie było dla mnie zaskoczeniem, kiedy odkryłam, że Audrey na co dzień mieszka w Chicago (jak Clare i Henry) i jest nie tylko pisarką, ale i plastyczką (jak Clare), a "The time traveller’s wife" była jej debiutem. Jakoś chyba tak jest, że gro tych, co zaczyna pisać, zaczyna od siebie. Zastanawiam się czy w ogóle pisarstwo nie bierze się z głęboko zakorzenionej potrzeby opowiedzenia właśnie o sobie, a dopiero w drugorzędnej kolejności potrzeby snucia opowieści. Niemniej jest to temat na osobne rozważania. Niffenegger napisała jeszcze jedną powieść, Lustrzane odbicie, o której wiem bardzo niewiele, ale z całą pewnością jej debiut zachęcił mnie do dowiedzenia się więcej i o tej pozycji w najbliższym czasie.

Wracając jednak do "Miłości ponad czasem", jest to książka trudna do zdefiniowania i zgrabnie wymyka się zaszufladkowaniu. Romans? Chyba w pewnym sensie tak, w końcu tylko dzięki związkowi, jaki tworzą Clare i Henry, jesteśmy w stanie poznać pełniejszą historię. Dla mnie zdecydowanie bardziej jest to jednak opowieść o czasie, który tak bardzo jest w naszym życiu względny. O tym, że trzeba cieszyć się każdą chwilą tu i teraz, a z drugiej strony pamiętać, że wszelkie dramaty i sytuacje wydające się nam końcem świata, ostatecznie przemijają. Książka o ludziach, ich życiu i czasie. Właściwie można by uznać, że to właśnie czas jest tutaj głównym bohaterem, co prowadzi nas do elementów science-fiction. Niby podróże w czasie nie są tematem odkrywczym i oryginalnym, dla mnie jednak danie jakie zaserwowała nam Niffenegger jest tak przyprawione, że gdy je konsumujesz, masz wrażenie, iż nigdy wcześniej nie jadłeś nic podobnego. I jest to bardzo przyjemne uczucie dla smakosza. Gdyby zaś doszukiwać się tu literackich archetypów, bez trudu odnajdziemy Odyseusza, przybranego w szaty współczesności, podróżującego po czasomorzach swojego życia i jego żonę Penelopę, która wiernie i cierpliwie czeka na męża, choć nie zawsze jest to dla niej łatwe. I wreszcie patrząc pod kątem filozoficznym na małżeństwo Henry’ego i Clare zobaczymy słodko-gorzkie refleksje nad tym, że bliscy nam ludzie nie zawsze są przy nas wtedy, gdy tego potrzebujemy, ci których kochamy przychodzą i odchodzą, a miłość niesie ze sobą nie tylko radość i uniesienia, ale i cierpienie.

Kiedy czytałam pierwsze rozdziały, towarzyszyło mi uczucie zmieszania i chaosu. Wśród skaczących jak w kalejdoskopie dat, trudno było zgrać się z opowiadaną historią. Nim jednak się spostrzegłam zestroiłam się z nią, dając się wciągnąć w nurt opowieści. Może wymaga to od czytelnika nieco więcej zaangażowania i skupienia, wirujący, niczym na karuzeli czas, może początkowo dezorientować, ale po chwili dopasowywanie elementów układanki zaczyna sprawiać dodatkową przyjemność. Powoduje, że czytelnik również staje się aktywną stroną w czasoprzestrzeni opowieści. A to cieszy.

Nie wszystko jednak do końca mi się podoba. Zacznę może od drobiazgu, o który tylko częściowo obwiniam autorkę. Mianowicie tytuł. W pierwszej kolejności zacznę od jego tłumaczenia, za które nijak przecież Niffenegger nie może odpowiadać, niemniej wpływa w pewnym sensie na jej książkę. Przynajmniej w odbiorze polskich czytelników. Dla mnie "Miłość ponad czasem" sugeruje mdławe romansidło, a dopisek "historia inna niż wszystkie" przywodzi na myśl reklamy proszków do prania, w których każdy proszek jest inny niż reszta, co oczywiście nigdy nie przekłada się na jego jakość. Podejrzewam, że wielu, których wzrok prześlizgnął się po tym tytule, nigdy nawet nie wzięło jej do ręki. A szkoda! Mnie zachęciła intrygująca szata graficzna okładki, dlatego przeczytałam krótką notatkę z tyłu i już wiedziałam, że muszę ją mieć. Zdecydowanie nie żałuję, ale gdzie się podziało "nie oceniaj książki po okładce"?! Ilu zaś zniechęciło się, wyobrażając sobie tandetną miłosną historię? Z angielskim tytułem rzecz ma się inaczej. "The time traveller’s wife" nie popełnia tego błędu, co polskie tłumaczenie, aczkolwiek dla mnie jest zbyt w stylu kawa na ławę, na dodatek trochę przydługie. Natomiast strzałem w dziesiątkę wydaje mi się filmowa propozycja "Zaklęci w czasie", z subtelnością i wyobraźnią oddająca kwintesencję powieści Niffenegger.

Jeśli chodzi o treść, nie zamierzam rozwodzić się nad jakimiś drobnymi szczegółami, które w gruncie rzeczy są mało istotne i w niczym nie przeszkadzały w odbiorze książki. Zakończenie jednak nie należy już do tej kategorii. Jest ostatnim pociągnięciem pędzla, mocnym akordem wieńczącym dzieło. W wypadku Niffenegger, uważam go w efekcie za nieudany i odstający od tonu pozostałej części powieści. Nie spodziewałam się (może jedynie miałam odrobinę irracjonalnej nadziei), że wszystko skończy się cukierkowo dobrze. To nie ten typ opowieści. Niemniej jednak zakończenie niemile mnie zaskoczyło. I to nie jego efekt a forma. Dla mnie niepotrzebnie groteskowa i zanadto wydumana, zdecydowanie odstająca od reszty. Ale może to tylko moje odczucia. Może właśnie tak jest dobrze, a mnie coś umknęło. Co ważniejsze jednak, uważam że sam epilog tej opowieści w stosunku do niej samej jest na tyle mało istotny, że wciąż z czystym sercem mogę polecić "Miłość ponad czasem" jako książę wartą poświęcenia jej swojego czasu. Tu i teraz.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2012-02-24
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Miłość ponad czasem
4 wydania
Miłość ponad czasem
Audrey Niffenegger
8.4/10

UWAGA! Inne tytuły tej książki to: - Żona podróżnika w czasie - Zaklęci w czasie Przepiękna, niezwykle poruszająca, niezwykła lektura, której główną bohaterką jest miłość wygrywająca ze śmiertelności...

Komentarze
Miłość ponad czasem
4 wydania
Miłość ponad czasem
Audrey Niffenegger
8.4/10
UWAGA! Inne tytuły tej książki to: - Żona podróżnika w czasie - Zaklęci w czasie Przepiękna, niezwykle poruszająca, niezwykła lektura, której główną bohaterką jest miłość wygrywająca ze śmiertelności...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Lubię, gdy coś lub ktoś zainspiruje mnie do czytania. Wydarzenie, człowiek, inna książka, film. Tym razem to zwiastun serialu stał się tego przyczyną, że sięgnęłam po powieść Audrey Niffenegger. Tytu...

@meryluczytelniczka @meryluczytelniczka

Uwielbiam jesień. I wcale nie mam tu na myśli złotej, pięknej jesieni, gdzie drzewa zachwycają kolorami, a nieśmiałe słońce całuje policzki. Nie, ja najbardziej lubię taką jesień, gdy za oknem hula wi...

@goslava @goslava

Pozostałe recenzje @daimon

Projekt Rosie
DNA miłości

Trudno znaleźć jakiekolwiek informacje na temat Graeme’a Simsiona. Polskie źródła w ogóle o nim milczą, choć podejrzewam, że ten stan rzeczy utrzyma się już niedługo. A ...

Recenzja książki Projekt Rosie
Za ciosem
Zbrodnia i miłość w Strasznym Dworze

Jacek Krakowski, autor „Za ciosem”, z wykształcenia wcale nie jest pisarzem, ani humanistą, a ku mojemu zaskoczeniu absolwentem chemii Uniwersytetu Łódzkiego. Tacy autorz...

Recenzja książki Za ciosem

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka