Firma recenzja

Żałosna parodia kontrwywiadu

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @matren ·3 minuty
2024-04-15
Skomentuj
7 Polubień

Nie mam pojęcia, jakie intencje przyświecały Lechowi Kostrzewie podczas pisania „Firmy”, ale jeśli chodziło mu o ośmieszenie polskiego kontrwywiadu cywilnego, to mu się udało. Ta powieść nie jest komedią, nie jest groteską, ale przedstawia jakże ważną dla Polski służbę specjalną w fatalnym świetle.


Kontrwywiad jawi się tu jako grupa oficerów, a właściwie: urzędników rezydujących w biurze na Rakowieckiej w Warszawie przez przepisowe osiem godzin, od ósmej do szesnastej. Teoretycznie ludzie ci powinni się zajmować wykrywaniem i eliminowaniem szpiegów obcych wywiadów, ale to robią oni – o ile robią – niejako przy okazji. Najważniejszym zajęciem jest plotkowanie, spiskowanie przeciwko sobie i pilnowanie, by nie zostać przeniesionym do wydziału logistyki („liczenie gaci”) albo na dyżurkę.


Doświadczony oficer operacyjny Roman po latach świętego spokoju dostaje do poprowadzenia sprawę, którą bez większego powodzenia zajmował się ktoś inny. Choć jest wypalony i znudzony bezowocną od lat służbą, przykłada się tym razem do pracy, ponieważ jego nowy przełożony chce sukcesów. Ściślej: może i chce, ale zapewne nie zależy mu szczególnie na tym, by Roman zyskał status wydziałowej gwiazdy, bo może wtedy zamarzyłby mu się naczelnikowski stołek. I tak to Roman wraz z przydzielonym mu oficerem zostaje wciągnięty w grę MI6, CIA, a także wywiadów Białorusi i Rosji. Z dość nieoczekiwanym zaskoczeniem.


Także jego praca obfituje we wpadki, jak choćby na oficjalnym raucie w British Council, dokąd idzie samowolnie i gdzie – zwracając na siebie powszechną uwagę – koncertowo wywija orła, paćkając sobie garnitur obfitą zawartością talerza.


Akcja rozgrywa się najwyraźniej w nieodległej, acz bliżej niesprecyzowanej przeszłości. Działają jeszcze Wojskowe Służby Informacyjne (zlikwidowane w 2006 roku), w Warszawie już jeździ metro, ale w lokalach gastronomicznych wolno jeszcze palić. No właśnie, gastronomia. Włos się czytelnikowi jeży na głowie, gdy czyta o kawiarni położonej blisko siedziby „firmy”. Klientelę tejże stanowią w dni powszednie niemal wyłącznie oficerowie kontrwywiadu spotykający się, rzec by można, nie tylko rutynowo, ale i hurtowo ze swoimi agentami, także zagranicznymi.


Firma wyraźnie narzeka na deficyt fachowców, stąd np. oficer operacyjny woli czasem nie występować o przydzielenie komuś „ogona”, bo dobrze wie, że jeśli przeciwnik przeszedł przeszkolenie, to taki ogon bez większego trudu wykryje, a może i zgubi. Niedofinansowanie służb odbija się nawet na niedostatkach papieru. Choć na korytarzach działają elektroniczne śluzy, w pokojach plombuje się szafy kapslami wypełnionymi plasteliną i zabezpieczonymi odciskiem referentki.


Sam nie wiem, co o tym myśleć. Książka robi wrażenie pisanej „na serio”, ale przedstawia tak obraz kontrwywiadu tak groteskowy i żałosny, że aż się wierzyć nie chce. Może to próba rozliczenia się z czymś, co było, ale na szczęście się skończyło? Oby, bo inaczej należałoby przyznać rację krążącemu tu i ówdzie twierdzeniu, że w Polsce działają służby specjalne wszystkich krajów, tylko nie nasze.


W książce zabrakło mi posłowia, które być może wyjaśniłoby co nieco. Zabrakło też noty o autorze. Próbowałem sprawdzić w Google, kim jest Lech Kostrzewa, ale albo źle szukałem, albo nic tam nie ma. Autor robi wrażenie dobrze zorientowanego w sprawach, o których pisze, ale równie dobrze może to być perfekcyjna wyobraźnia pisarza, wspomagana researchem i rozmową z jakimś „byłym”.


Niestaranna jest redakcja, co owocuje wpadkami typu okulary z bardzo silnymi szkłami kontaktowymi albo chałat jako określenie tradycyjnego stroju… Turkmena.


Podczas lektury mimowolnie nasuwały mi się porównania do powieści szpiegowskich Vincenta V. Severskiego. Różnica jest zasadnicza: tam bohaterowie są oddanymi sprawie, gotowymi nawet ryzykować życie profesjonalistami szanowanymi przez kolegów z sojuszniczych służb. Tutaj oficerowie to karierowicze, nieudacznicy albo miernoty starające się jedynie dotrwać do fajrantu, zaliczyć co parę lat wynikający z regulaminu awans na wyższy stopień i nie dać się przesunąć z pionów operacyjnych do pomocniczych, bo tam jeszcze gorzej płacą. U Severskiego jest mrożąca krew w żyłach, wciągająca akcja, u Kostrzewy – niemrawe grzebanie w sprawie, okupione tonami papieru na raporty i załączniki, a także wyręczanie się w skomplikowanych operacjach dopiero co zwerbowanymi agentami.


Nie wiem, bo i skąd miałbym wiedzieć, jak to wygląda naprawdę. Nie wiem, czy tak jak u Severskiego, czy tak jak w „Firmie”. Czytelnik raczej się tego nie dowie.


I może dobrze, w końcu służby lubią ciszę.


Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-04-16
× 7 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Firma
Firma
Lech Kostrzewa
4.7/10

Szpiedzy są wszędzie Roman, weteran kontrwywiadu, czuje się wypalony oraz śmiertelnie znużony swoją pracą. Kiedy jednak dostaje do prowadzenia nową sprawę i wpada na trop zagadkowej operacji na tere...

Komentarze
Firma
Firma
Lech Kostrzewa
4.7/10
Szpiedzy są wszędzie Roman, weteran kontrwywiadu, czuje się wypalony oraz śmiertelnie znużony swoją pracą. Kiedy jednak dostaje do prowadzenia nową sprawę i wpada na trop zagadkowej operacji na tere...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Zgłaszając się do recenzji tej książki, zaintrygowana opisem wydawcy nie zdawałam sobie sprawy, w co się pakuję. Przyznać muszę, że dawno już książka mnie tak nie zmęczyła i sprawiła, że jedyne, o cz...

@ewelina.czyta @ewelina.czyta

@Obrazek Firma - Lech Kostrzewa Książkę otrzymałam za pośrednictwem klubu Recenzenta z serwisu nakanapie.pl Dziękuję również wydawnictwu Novae res za możliwość przeczytania tego egzemplarza. Okła...

@Oliwia_Antonina_Zalewska @Oliwia_Antonina_Zalewska

Pozostałe recenzje @matren

Sekret bibliotekarki
Menel czy człowiek w kryzysie bezdomności?

Przeczytałem entuzjastyczne recenzje „Sekretu bibliotekarki” i od razu wiedziałem, że nie będę równie hojny w pochwałach i gwiazdkach. Owszem, przeczytałem do końca, ...

Recenzja książki Sekret bibliotekarki
Szafarz
Rzecz o autodestrukcyjnym geniuszu śledztwa

Aleście nagwiazdkowali tej książce! Ja nie będę aż taki hojny. Owszem, podobała mi się, ale wszystko w pewnych granicach. Komisarza Lichego spotykamy jako nieprzytom...

Recenzja książki Szafarz

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka