Melissa de la Cruz to amerykańska pisarka, najbardziej znana dzięki cyklom "Au Pair" oraz "Błękitnokrwiści". Jej książki wielokrotnie były polecane przez Stowarzyszenie Bibliotek Amerykańskich. Powieść "Zapach spalonych kwiatów" otwiera nowy cykl "Witches of East End", który może być miłym prezentem dla fanów "Błękitnokrwistych".
Freya, Ingrid i Joanna Beauchamp to trzy niezwykłe kobiety. Każda jest zupełnie inna, jednak coś je łączy. Poza tym, że są rodziną - są także czarownicami. Jednak ze względu na bardzo odległe wydarzenia zakazano im używania magii. Nauczyły się zatem żyć bez niej. A w sumie nadal się uczą, gdyż wspomnienia z owego procesu, choć tak odległe w latach ludzkich, dla nieśmiertelnych wydają się był dość bliskie. Tak, owszem, nasze bohaterki są nieśmiertelne i świetnie sobie radzą ukrywając to. Kiedy, po kilku latach osobnego życia, siostry przyjeżdżają do małego miasteczka North Hampton, do swojej matki, aby, jak raz co jakiś czas, pomieszkać wspólnie, nie spodziewają się co ich tam czeka.
Freya w dniu swoich zaręczyn poznaje młodszego brata swojego narzeczonego i po chwili pada mu w ramiona, przez co jej emocje mają wpływ na otoczenie wokół niej, a także ludzi, którzy to raz są ponurzy a raz upojeni szczęściem. Nie potrafi zrozumieć co pcha ją w objęcia nie tego mężczyzny, z którym ma zamiar wkrótce związać swoje życie, jednak nic na to nie może poradzić. Później kobiety decydują się na używanie magii do malutkich zaklęć, gdyż już dłużej nie mogą w sobie tego dusić, a potrzeba powrotu do znanej im normalności jest zbyt silna. Freya, kusicielka, postanawia przyrządzać napoje miłosne w barze, w którym pracuje. Ingrid zaczyna pomagać kobietom zajść w ciążę, usunąć problemy zdrowotne i małżeńskie. W międzyczasie odkrywa dziwną szarą substancję gnieżdżącą się w ciałach ludzi i mającą na nich zły wpływ. Natomiast kiedy w morzu następuję dziwny, podwodny wybuch i w okolicy rozprzestrzenia się nieznana nikomu substancja, ich matka, Joanna, nikomu nic nie mówiąc opuszcza miasto, aby odnaleźć jedynego, mogącego im pomóc, człowieka.
Przed naszymi bohaterkami pojawia się wiele sekretów i problemów, które trzeba będzie rozwiązać. Jakie sekrety kryją dwaj bracia, którzy nagle zawitali w życiu Frey? Cóż to za tajemnicza substancja i czy to ona powoduje choroby u ludzi? Oraz jakie konsekwencje spotkają trzy czarownice za złamanie zakazu o nieużywaniu magii? Autorka sprawnie przeplata ważnymi, aczkolwiek szczątkowymi informacjami, aby później odkrywać przed nami skrywane tajemnice.
Bohaterki są wyraziste i dopracowane. Każda ma inne talenty i umiejętności co także wpływa na ich wygląd. Samo miasteczko jest położone pomiędzy światami, tak, że wielu ludzi nie wie o jego istnieniu dopóki przez przypadek do niego nie trafi. Jego położenie również ma znaczenie - strzeże ono, aby szew pomiędzy światami nie został otwarty - aby demony nie przedostał się do świata ludzi. Rodzina Beauchampów jest pewnego rodzaju strażnikami i obrońcami ludzkiego świata.
Narracja jest trzecioosobowa i w każdym rozdziale prowadzona przez inną bohaterkę. Dzięki temu czytelnik przeskakuje z jednego miejsca wydarzeń do drugiego i zbiera okruszki informacji, których nie znają pozostali bohaterowie. Pisarka ma lekkie pióro, przez co powieść czyta się płynnie i dość szybko. Niektóre sceny mogą przyprawić o rumieńce, zatem książka przede wszystkim jest dla osób pełnoletnich!
Książkę polecam miłośnikom twórczości pani de la Cruz, ale także wszystkim pozostałym, którzy lubią powieści o czarownicach, intrygach, miłości i namiętności. Przekonajcie się jakie przeszkody spotkają na swojej drodze te trzy niezwykłe kobiety oraz jak sobie z nimi poradzą. I zdradzę Wam, że nawet Mimi - tak! Ta Mimi Force z "Błękitnokrwistych"! - nie potrafiła wysiedzieć z dala od nie swojego cyklu ;) A na samym końcu autorka funduje nam taki epilog, że nic, tylko sięgać po następny tom! Ja już pragnę to zrobić i obym mogła jak najszybciej! Dodam, że premiera tomu drugiego miała miejsce w czerwcu tego roku, w USA, zatem może wkrótce i u nas? :)
"Naprawdę, ta zasada była pod każdym względem niedorzeczna - dlaczego nie mogły używać magii? Czemu nie? Tylko z powodu kilku głupich dziewczyn, które trochę nakłamały? Jakim prawem parę zdzir mogło rujnować ich życie na wieczność?"