Agata Bizuk "Zapomniana piosenka".
Długo zastanawiałam się, czy czytać tę książkę. Właściwie mam chyba już dość słodkości świątecznych 😃 Ale... tak kusiła... bardzo kusiła. Nie rozczarowałam się. Bowiem historia ma otoczkę świąteczną, ale nie jest płytka. Właściwie, historia jest z prawdziwym przesłaniem. Wartościowa. Nie znajdziemy tu przesady, znajdziemy emocje. I te piękne, i te mniej piękne...
Dominik wychował się w domu dziecka. To były dla niego bardzo trudne lata. Całe szesnaście lat w przytułku, gdzie nic nie rozumiał, musiał szybko dorosnąć, walczyć o swój kawałek. Dla czterolatka była to trauma. Zostaje wyciągnięty z domu, bez ukochanej mamy. Przewieziony w miejsce, którego nie zna. I słyszy tylko jedno zdanie. Mama umarła. Z biegiem lat nie wszystko jest jednak pewne, gdyż nie ma aktu zgonu, a słowa ludzi to przecież mogą być kłamstwa. Dziecko wciąż wierzy, że mama po nie wróci, że to jest tylko chwilowy, zły sen. Po wyjściu z bidula Dominik zaczyna nowe życie. Ma przy swoim boku ludzi, którym na nim zależy. Może jest to garstka, za to garstka prawdziwych przyjaciół.
Starszy mężczyzna Ksawery żyje jako wdowiec, ma problemy z kontaktem z synem, właściwie to ten kontakt całkiem upada. Czy to dlatego, iż syn mężczyzny odwrócił się na stare lata od ojca? Czy może pęd rzeczywistości go aż tak przytłoczył, że dla schorowanego ojca po prostu nie ma czasu... Ksawery pewnego dnia ma wypadek, niewielki, a jednocześnie dość mocny na jego lata. I tylko dzięki sąsiadce i właśnie Dominikowi daje radę. Nie tylko w codziennych sprawunkach. Przede wszystkim te dzieciaki sprawiają, że Ksawery znów czuje się potrzebny i kochany.
Ksawery i Dominik stają się sobie bardzo bliscy. I żaden z nich nie zdaje sobie sprawy, jak silna więź ich łączy. Ksawery bowiem zyskuje wnuka, a Dominik rodzinę, o której zawsze marzył.
Nie obejdzie się bez niespodzianki... poszukiwania mamy Dominika poruszą pewne struny, pewne niewyjaśnione sprawy wyjdą na jaw. I dla każdego będą one szokiem.
Piękna historia. Piękna forma. Znajdziemy tu wspomnienia z domu dziecka, znajdziemy wspomnienia starszego Pana. Wszystko przeplata się z teraźniejszością. Urzekło mnie to. W dzisiejszych czasach przykro bowiem patrzeć, gdy widać coraz mniej dobra, a coraz więcej znieczulicy. Ta książka daje nadzieję, że zawsze może być inaczej. Wystarczy bezinteresownie pomóc. Nie być obojętnym. Dobro wraca. I to jest piękne.
Oczywiście najbardziej wzruszyła mnie historia Dominika. Opis domu dziecka i tego, co tam się rozgrywało... Może złapać za serce. I cieszy fakt, że Dominik sobie poradził. Wyszedł na ludzi. Zyskał empatię, pomimo, iż sam w życiu doświadczył smutku, żalu i gniewu. Nie pozostał obojętny względem innych. I nie poddał się. To wiele znaczy.
Podsumowując. Jest to bardzo dobra książka. Nie jest czysto świąteczna, aczkolwiek czuć klimat zimy. Pięknej, białej zimy. Książka daje nadzieję, na lepsze jutro. Pokazuje, że coś się kończy, ale coś się też zaczyna, a nadzieja umiera jako ostatnia.
Polecam.