„Wieczna miłość” jest już trzecim tomem znanej większości serii „Bractwa Czarnego Sztyletu” autorki J.R Ward. Opowiada historię walki ugrupowania wampirów z reduktorami – stworzeniami mającymi na celu zniszczenie populacji krwiopijców.
Tym razem głównymi bohaterami książki jest Zbihr, jego brat bliźniak Furiath i Bella. Oklepany pomysł trójkąta miłosnego? Może, a może nie. Wcześniej wymieniony Z jest wampirem z brutalną przeszłością, w którą mamy możliwość się zagłębić. Przez wieki trzymał się z daleka od kobiet, od czułości kogokolwiek. Odgrodził się murem, którego nikt nie potrafi pokonać. Jednak, gdy Bella zostaje porwana przez reduktorów coś w mężczyźnie zaczyna się kruszyć. Czuje potrzebę uwolnienia jej. Mimo wszystko utrzymuje kobietę na dystans, bojąc się tego co tli się pod jego skórą. Wampirzyca z wielką czułością odnosi się do Zbihira, który wydaje się jej być ‘tym jedynym’. Furiath, który trzyma się z boku, ze względu na brata odkrywa w sobie zbyt pozytywne uczucia odnośnie Belli. Mimo tego ukrywa je, ponieważ zauważa pewną zmianę w Zbihirze. Jego nienawiść powoli zanika. Czy ból przeszłości pozwoli mu na cieszenie się teraźniejszością?
Spotykamy wszystkich bohaterów wcześniejszych części i coraz bardziej zagłębiamy się w historię Bractwa, które powoli staje na nogi. Poza głównym wątkiem miłosnym tej książki, odkrywamy również poboczne. Zagłębiamy się w historię bohaterów drugoplanowych. Reduktora imieniem David, czy Johna i jego nowej rodziny. Wszystko staje się przez to przyjemniejsze, a autorka pozwala nam odetchnąć od ciągle napiętej atmosfery między Zbihirem, Furiathem i Bellą.
Każdy z bohaterów jest wspaniale zbudowany, ich charaktery są wyjątkowe. Żadna ich przygoda nie wydaje mi się być nudna. Akcja jest napięta. Pełna zwrotów akcji i zaskakujących decyzji postaci. W wielu momentach otwierałam szeroko oczy w geście zdziwienia, czasem byłam wręcz zszokowana. W tej serii nie można niczego się spodziewać. Sympatyczne opisy umilają czytanie i pozwalają wyobraźni działać. Dodatkowo książkę trzeba uznać za tą dla starszych czytelników ze względu na dużą ilość krwawych scen walki i tych ‘łóżkowych’. Fabuła jest na pewno oryginalna. J.R Ward stworzyła krwiopijców ze stertą cech zwierzęcych, wymieszanych także z tymi ludzkimi. Walki o terytorium, kobietę, rodzinę, przyjaciół. Zazdrość, chęć zemsty, krwi. Wszystko jest mieszanką wybuchową, dzięki czemu od „Wiecznej miłości” nie można się oderwać.
Pisząc tę recenzję muszę wspomnieć, że Zbihr jest moją ulubioną postacią z całej serii. Już w pierwszej części mimo, że pojawił się tylko kilka razy chwycił moje serce. Mężczyzna z blizną przechodzącą przez całą twarz, tatuażami niewolnika [tzw. juchacza], wydzielający aurę nienawiści. Zbihr jest tajemniczy i nie można się wprost doczekać by poznać jego historię. Książka ukazuje nam jak wielką siłą jest miłość i jak bardzo potrafi zmienić człowieka. Ale tak jak już wcześniej wspomniałam, nic nie jest łatwe. Obserwujemy odrzucanie się obu stron wzajemnie, mam na myśli Bellę i Zbihira.
,,Gdy odnalazłaś mnie, oddychałem, a przecież nie byłem żywy. Widziałem, a przecież byłem ślepy. Kiedy nadeszłaś... przebudziłem się." - Zbihr
Wiem, że seria „Bractwa Czarnego Sztyletu” ma wrogów jak i sprzymierzeńców. Ja na pewno należę do tej drugiej grupy. Więc mogę polecić zapoznanie się z nią, a tych którzy jeszcze nie sięgnęli po „Wieczną miłość” mogę powiedzieć, że to póki co najlepsza część.
Ocena: 9/10