W toalecie znajdującej się na terenie jednego z wydziałów Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego zostaje odnalezione ciało jednego z profesorów. W budynku znajdowało się w tym czasie tylko dziesięć osób. Nie trzeba długo czekać, kiedy pojawia się pytanie – kto z nich zabił? A może był to nieszczęśliwy wypadek? Tylko jaka jest prawda, skoro odpowiedzi na te pytania nie znają nawet wydziałowy kot i duch zamordowanego?
„Zbrodnia i Karaś” to historia o śmierci niezbyt lubianego (delikatnie mówiąc) profesora. Podejrzanych o morderstwo prof. dr hab. Ernesta Karasia nie brakuje, ponieważ jak okazuje się w trakcie czytania powieści, miał on niejedno na sumieniu. Jestem pewna, że prawie każdy student ma „ulubionego” wykładowcę – Aleksandra Rumin oddała przysługę ich wyobraźni i umieściła znienawidzonego profesora Karasia martwego na kartach książki, a na dodatek zrobiła to w lekki i zabawny sposób. Zresztą sam tytuł powieści daje do myślenia, a zawarta w nim aluzja do znanego dzieła pasuje doskonale do całości (dodam, że nie jest to jedyne nawiązanie do dzieła Fiodora Dostojewskiego występujące w książce).
Zapoznając się z treścią „Zbrodni i Karasia” nie da się nie zauważyć, że autorka ma duże poczucie humoru, ale także spory dystans do świata. Książka jest bardzo aktualna, ponieważ pomiędzy wierszami można dostrzec mniej i bardziej wyraźne aluzje do otaczającej nas rzeczywistości. Aleksandra Rumin porusza wiele drażliwych dla naszych krajan tematów, ale traktuje je z przymrużeniem oka. Nie jest to historia, która spodoba się wszystkim, ale jestem pewna, że wielu osobom przypadnie do gustu, przede wszystkim ze względu na często absurdalne i ironiczne poczucie humoru. „Zbrodnię i Karasia” zdecydowanie odradzam za to osobom czułym na punkcie polityki, religii i homoseksualizmu oraz tym, które nie lubią historii w stylu „tak głupie, że aż śmieszne”. Autorka nie boi się przerysowania i jest w tym świetna. „Zbrodnia i Karaś to dopiero jej debiut literacki, mam jednak nadzieję, że będzie szlifowała swój talent i nie zejdzie z obranej ścieżki.
Książkę wypełnia plejada wyjątkowych postaci, z których każda jest inna, a przy tym bardzo charakterystyczna. Zresztą autorka zadbała o to, aby w kolejnych rozdziałach czytelnik zapoznawał się z coraz to bardziej atrakcyjnymi szczegółami ich barwnych życiorysów. Nie będę Wam zdradzać więcej, ale zapewniam, że każdy z nich mógłby bez wysiłku trafić na pierwsze strony brukowców (zresztą kilkorgu się to nawet udało). Spodobało mi się też to, jak autorka sprawnie lawirowała pomiędzy wydarzeniami, które miały miejsce w przeszłości bohaterów, ale także tymi następującymi zaraz po śmierci profesora Karasia i po kilkuletniej przerwie od tego zdarzenia. Do tego rozdziały ukazywały wydarzenia naprzemiennie z perspektywy różnych osób.
„Zbrodnia i Karaś” to kryminał z humorem (z naciskiem na to drugie). Spędziłam z tą historią bardzo miłe chwile i niejednokrotnie sprawiła ona, że kąciki moich ust mimowolnie podnosiły się do uśmiechu. Jeżeli studiujecie i macie ochotę na chwilę odskoczni od szarej uczelnianej rzeczywistości, to ta historia jest idealna dla Was. Polecam ją zresztą wszystkim, którzy lubią dziwne i zabawne zwroty akcji. Historia Karasia oraz następujące po niej zdarzenia, to prawdziwa tragikomedia. Na koniec dodam jeszcze jedną radę - tylko nie traktujcie tej książki zbyt poważnie!