„Miał na sobie proste ciemne spodnie i białą koszulę, a u pasa miecz. Nadal niebezpieczny. Nadal nieludzki i zabójczy. Nadal był najpiękniejszą istotą, jaką kiedykolwiek widziałam. Jego srebrzyste oczy odnalazły mnie i skłonił głowę.”
Wiele dziewczyn czeka na dzień, w którym ukończą szesnaście lat. To nie jest zwykła liczba, bo ,,sweet sixteen'' oznacza liczne imprezy, a w każdej kulturze wygląda to inaczej. Nawet w Polsce staje się to coraz popularniejsze. Ukończenie tego wieku, dla wielu to odnalezienie swojej prawdziwej miłości, spełnianie marzeń. W książce, którą dzisiaj chcę wam przedstawić, a mowa tu o Żelaznym królu, główna bohaterka nieco różni się od innych dziewczyn..
Megan Chase przez praktycznie wszystkich jest wyśmiewana, można powiedzieć że ludzie ze szkoły zrównali ją z ziemią. Ma jednego przyjaciela, jedyną osobę która ją szanuje i lubi - Rob. W dniu którym kończy szesnaście lat, zaczyna widzieć rzeczy, których nie powinna widzieć. Rob wyjawi jej całą prawdę o sobie i o świecie z którego przybył, aby ją chronić. Otworzą się przed nią drzwi do świata, w którym wszystko jest inne - piękne i zarazem przerażające. Wyruszy w podróż za ważną dla niej osobą, którą ktoś porwał. Megan będzie musiała podjąć wiele trudnych decyzji, będzie musiała wybierać pomiędzy swoim przyjacielem, a mrocznym księciem. Czy uda jej się uratować Etana? Czy będzie potrafiła postawić się Żelaznemu królowi?
.
Mogłabym napisać tylko: ,,Kocham tę książkę, mimo kiepskiego początku. Zakochałam się w dwóch facetach jednocześnie - Puk i Ash. Zadziwiająco niesamowicie piękna i przerażająca historia z nutką romantyzmu.''. Wybaczylibyście mi? Wczoraj przez cały dzień pisałam recenzje i wciskałam klawisz delete, bo nie umiałam o niej pisać i nadal nie umiem. Minęły dwa dni od przeczytania ostatniej strony, a ja nadal czuję, że jestem w świecie Nigdynigdy i nie potrafię go opuścić!
Zacznijmy więc od początku historii, którą wyśmiałam - serio. Pierwsze kilka stron, na których główna bohaterka opowiada o tajemniczym zniknięciu swojego ojca i o tym, że mieszka na wsi i ma świnie - wbiły mnie w fotel i śmiałam się do łez. Pierwszy raz spotkałam się z takim dziwnym początkiem, dużo lepiej byłoby gdyby autorka dała święty spokój tym świniom, a wieśniarę-główną bohaterkę zamieniła na zwykłą dziewczynę. Lepiej, prawda?
Po tych nieszczęsnych kilku stronach zaczyna robić się ciekawie i w końcu zapomniałam o pierwszej charakterystyce bohaterki. Odkrycie prawdy przez Megan i wejście do drugiego świata - tutaj wszystko się zaczyna i od tej pory powieść wręcz pokochałam. Za język, za styl, za bohaterów, za doskonale wykreowany świat, za ciekawe dialogi i opisy, za wiele emocji towarzyszących mi podczas czytania, za niespodziewane zwroty akcji, za trudne wybory i piękne historie. Książka niesamowicie mnie wciągnęła, autorka zaprosiła mnie do baśniowego świata, z którego nadal nie chcę wracać!
Kiedy przeczytałam fragment, w którym bohaterka pierwszy raz w Nigdynigdy poznała Asha, miałam wrażenie że kolana się pode mną ugięły. Pisałam chyba kiedyś, że mam słabość do niesamowicie przystojnych, zimnych i aroganckich bohaterów płci męskiej w książkach, prawda? No więc, Ash i Puk są dopisani do mojej głupiej lisy, chociaż nie pobili Jace'a z Darów Anioła i Dymitra z AV.
Żelazny król to książka, która zabierze Was w podróż po świecie, który przeraża i zachwyca jednocześnie. Umiejętne łączenie wielu elementów fantastycznych jest na pewno mocną stroną autorki. Julie Kagawa napisała niezwykle interesującą powieść, którą chciałabym móc poznać od nowa, oprócz początku. Z niecierpliwością będę oczekiwała drugiego tomu. Polecam!