Zielarka recenzja

Dzisiaj u mnie książka, która swoją premierę miała kilka dni temu. "Zielarka" jest książką z gatunku literatury obyczajowej, ale nieco w niej fantastyki, czyli gatunku którego na ogół nie czytam i po który raczej nie sięgam.

Połączenie czasów średniowiecznych i fantastyki, czy to się może udać? Wiedźmy, zielarki, uzdrowicielki, czarownicy i Wikingowie. Ciekawe połączenie? Skusicie się? Ja muszę przyznać że było to bardzo interesujące i intrygujące spotkanie.

Marena jako mała dziewczynka zostaje oddana przez swoją matkę na wychowanie i naukę do okolicznych zielarek zamieszkujących Górę Kujawską. Dziewczynka uczona jest właściwości roślin, przygotowywania różnych ziół i naparów oraz leczenia za ich pomocą.
Pewnego dnia okazuje się, że Marena odziedziczyła pradawną moc, która czyni ją uzdrowicielką. Gdy owa moc zaczyna wymykać się jej spod kontroli dziewczyna wraz ze swoim opiekunem udaje się w drogę, aby odszukać mityczną wiedźmę, która pomogłaby jej zapanować nad tym niezwykłym darem.
Podczas wyprawy na ich drodze czycha wiele niebezpieczeństw, łącznie z młodym Wikingiem, który okazuje się być połączony z Mareną dziwną, niezrozumiałą dla nich, mityczną więzią.

Gdy zaczynałam czytać tę książkę, nie spodziewałam się, że od pierwszych stron będzie ona tak ciekawa i wciągająca. Autorka stworzyła świat na podstawie legendy o zielarkach zamieszkujących w przeszłości Górę Kujawską. Książka, której akcja dzieje się w XII wieku pełna jest różnych dziwnych, mitycznych stworzeń, magii, wiedźm, ale również bohaterów z krwi i kości, mających zwykłe, ludzkie uczucia i pragnących miłości.

Dużo się dzieje w tej powieści, nie sposób się przy niej nudzić. Napisana jest bardzo przystępnym językiem, co sprawia, że dobrze i szybko się ją czyta.

Jeśli macie ochotę na coś zupełnie innego niż na codzień czytacie, lub chcecie poznać świat znachorek, zielarek i uzdrowicielek, które skazane były na brak miłości to polecam sięgnąć po tę książkę!
Dla mnie lektura tej książki była świetna i gorąco ją Wam polecam.